Unio, do boju!

4 lat temu

Pozwoliłem sobie zapolemizować na łamach „Gazety Świątecznej” z optymistycznymi tezami prof. Michała Kosińskiego, przedstawionymi tydzień wcześniej w wywiadzie dla Anity Karwowskiej i Waldemara Pasia. Który to Waldemar Paś, mówiąc bardzo nawiasem, 14 lat temu namówił mnie do założenia bloga (gdy wspominam tę rozmowę, pamiętam nasze ówczesne biurka – obaj siedzieliśmy piętro niżej, bo „Gazeta Wyborcza” była wtedy tak wielką instytucją, iż zajmowała dwie kondygnacje).

Jako mistrz autopromocji zaznaczę od razu, iż dla PT blogobywalców w tym tekście prawdopodobnie nie będzie niczego nowego (może poza anegdotą o kardynale Richelieu, pionierze medialnym). No ale skoro cyberoptymiści powtarzają w kółko te same argumenty, my jako cyberpesymiści nolensując wolensa musimy powtarzać te same polemiki.

Profesor Kosiński miał ostatnio tournee w polskich mediach, w których prezentował klasyczny cyberoptymizm w wersji, którą – jak naiwnie myślałem – pogrzebaliśmy razem z superkretyńską książką „The New Digital Age” Cohena i Schmidta z 2014. Klasyczna obietnica cyberoptymizmu mówiła, iż korporacje takie jak Google czy Facebook gromadząc i dostarczając wielkie ilości informacji wyrządzą dla ludzkości tyle dobrego, iż nie należy ich działalnośco ograniczać regulacjami.

Wydawało (mi) się, iż po Snowdenie i Cambridge Analytica do wszystkich już dotarło, iż tak nie jest. I iż bilans z działalności kartelu GAFA jest dla nas generalnie ujemny. Te firmy od dawna robią więcej złego niż dobrego.

Okazuje się, iż cyberoptymizm przeszedł tylko drobny rebranding, wszystko tłumacząc (jak robi to prof. Kosiński) prostym hasełkiem „dwa kroki do przodu, jeden w tył”. Tylko gdzie są adekwatnie te „kroki do przodu”, pray tell?

Gdy tutaj dociskać prof. Kosińskiego, odfruwa w science-fiction typu „sztuczna inteligencja wyleczy raka”. Nie, nie wyleczy, choćby dlatego, iż rak to nie jest jedna choroba.

Ale choćby gdyby, to takimi badaniami powinny się zajmować państwowe jednostki, finansowane z podatków pobranych od cyberkorpów. A nie cyberkorpy w wolnych chwilach od kradzieży naszych danych i udoskonalaniem technik animowania kotków.

Kartel GAFA należy uregulować i rozbić. Nie dajmy sobie wmówić, iż sprawa jest skomplikowana i zniuansowana: jest bardzo prosta.

Cyberkorpom przede wszystkim należy zabronić tworzenia karteli wertykalnych – tak w 2004 Komisja Europejska zabroniła Microsoftowi łączenia przeglądarki i odtwarzacza z systemem operacynym. Kiedyś to Microsoft wydawał się potęgą nie do ruszenia – Waszyngton leżał przed nim plackiem, ale Bruksela go pokonała. Da radę Bezosom i Zuckerbergom, jeżeli tylko zechce działać.

Wzorem tamtego rozwiązania, Amazon musi dostać propozycję nie do odrzucenia. Może być albo globalnym sklepem „z wszystkim”, albo platformą streamingową, albo serwisem hostingowym. Ale nie może łączyć Amazon Prime, Amazon Web Services i Amazon Store jako jeden.

Tak samo Alphabet/Google musiałby wybrać – wyszukiwarka, Android czy Youtube? A Facebook rozstać się z Whatsappem i Instagramem.

Facebookowo dodatkowo dupnijmy interoperatywność. W praktyce ona już i tak jest, tylko iż jednostronna. Część z Was, drodzy komcionauci, loguje się przecież na tym blogu swoim kontem fejsowym – powinna być też symetryczna możliwość logowania się na fejsie kontem wordpressowym (czyli ogólnego logowania się jakimś EuroID na wszystkich komercyjnych serwisach działających w EU).

Oczywiście, Unia Europejska nie może niczego nakazać amerykańskim firmom. Ale może im zabronić zarabiania pieniędzy na europejskim rynku. No już widzę jak Cook, Zuckerberg, Bezos czy Brin strzelają focha i nas opuszczają. Papatki, nie będę tęsknić.
Na Microsoft ten straszak podziałał. Podziała i na Google’a.

Nie zapominajcie, iż niczego tym firmom nie zawdzięczamy, więc niczego nie jesteśmy im winni. To nie one stworzyły internet. To nie one wynalazły wyszukiwanie ani serwisy społecznościowe.

One to tylko zmonopolizowały, hamując dalszy rozwój. Należy je rozbić w interesie – cytując senator Elizabeth Warren – „the next kid who comes along”.

To jest takie proste. To bym zrobił jako unijny komisarz. I chciałbym głosować na polityków, które taką agendę forsowaliby na unijnym forum (wolę nie wiedzieć, jakie zdanie ma Biedroń).

Idź do oryginalnego materiału