Unijny Pakt o Migracji i Azylu jest dobry dla Polski

1 tydzień temu

Co zapisano w tym dokumencie i dlaczego jest dobry dla Polski wyjaśnia Iwona Wyszogrodzka. A zacząć trzeba od tego, iż pozostawia ogromną swobodę państwom członkowskim w zakresie sposobu jego realizacji.

Przede wszystkim wiedzieć trzeba, ze mechanizm relokacji migrantów zapisany w Pakcie o Migracji i Azylu dotyczy procedowania wniosków.

▶️Procedowania wniosków azylowych◀️ a nie ich przyjmowania.

Zgodnie z Paktem o Migracji i Azylu możemy procedując, przyjąć tak wyśrubowane kryteria, iż azylu nie dostanie NIKT i wszystkich migrantów odeślemy do ich państw pochodzenia (jeśli zdołamy).

Gdy w jednym tygodniu pojawia się w jakimś kraju 100 tys. ludzi, to UE rozdziela na kraje członkowskie robotę administracyjną i zobowiązuję te kraje do zorganizowania powrotów tym osobom, których te kraje nie będą chciały przyjąć.

Albo daje opcję, aby dorzucić się do wspólnego budżetu, by tę robotę wykonał inny kraj (z finansową pomocą UE).

DLACZEGO UNIJINY MECHANIZM SIĘ NAM OPŁACA?

W lutym 2022 r. niemal w jednej chwili na naszej granicy z Ukrainą pojawiło się 4 mln Ukrainek. Inne przybywały przez Białorusi, Rosję, kraje nadbałtyckie. Dzięki mechanizmowi relokacji - spontanicznie przyjętemu przez państwa UE - większość z nich przejechała przez Polskę tranzytem i pojechała dalej.

Wg Agencji ONZ ds. Uchodźców (UNHCR) w Polsce zostało ich po trzech latach 1 mln, w Niemczech - 1,5 mln, 0,5 mln w małych Czechach, kolejny 1 mln w krajach Europy, USA i Kanady.

Wystarczy wyobrazić sobie, iż po zamrożeniu funduszy Agencji Stanów Zjednoczonych ds. Rozwoju Międzynarodowego (USAID) dla Ukrainy (które stanowią 90% całej międzynarodowej pomocy dla tego kraju) - na granicy pojawiają się kolejne miliony kobiet i dzieci z regionów pozbawionych dostaw prądu, dostaw żywności i wypłat wynagrodzeń, a Polska właśnie będzie bojkotować Pakt o Migracji, który został przyjęty przez całą Radę UE.

Nie otrzyma (jak otrzymała w 2022 r.) 200 mln EUR pomocy z UE + 48 mln USD z USA na organizację pomocy dla nich. Nasza zachodnia granicą pozostanie zamknięta i Niemcy wzmocnią na niej kontrolę. Konsekwencją naszej alienacji będzie to, iż tym razem na pomoc uchodźczyniom wydamy własne pieniądze, a wszystkie te kobiety zostaną w Polsce.

Jesteśmy zewnętrznym krajem UE, na którego granicach występuje duże prawdopodobieństwo pojawienia się dużych grup migranckich. Mechanizm solidarnościowy zwalniający nas z obowiązku zajęcia się nimi wszystkimi nam się po prostu opłaca. I przyjmowanie solidarnościowych funduszy też nam się opłaca.

Pół świata protestowało przeciwko Zielonemu Ładowi, bo przeczytało 3 akapity z 700 stron. Wygląda na to, iż to samo czeka negocjowany latami i uchwalony 10 dni temu Pakt o Migracji i Azylu. Co zawiera wyjaśnia Katarzyna Słubik, Prezeska Stowarzyszenia Interwencji Prawnej - pomagającego migrantom.

DLACZEGO SIĘ GO OBAWIAMY

Od 2021 r. odkąd Usnarz pokazał nam, iż istnieje ścieżka migracyjna przez Bialoruś i Polskę do państw Europy Zachodniej - nie zbudowaliśmy systemu, który potrafi "sprawdzić", czy jakaś osoba przybywająca ze świata faktycznie jest prześladowana, czy nie jest. Możemy co najwyżej rejestrować za ich zgodą odciski palców i porównywać je ze światowymi zasobami, jeżeli są one połączone z naszym systemem. A nie są.

Mityczne "SŁUŻBY" nie istnieją. Istnieją urzędniczki z Urzędu d/s Cudzoziemców, którym osoba ubiegająca się o azyl przedstawia swoją historię. Od tego, jak spójna jest to historia i od tego, jak w danym okresie postrzegany jest kraj wnioskodawcy (bezpieczny, czy niebezpieczny dla mieszkańców) - zależy decyzja urzędniczki.

Tłumacz z gruzińskiego, hindi, farsi, dari, pasztu, arabskiego, tirginia lingala, kikongo, swahili itp, a także z białoruskiego zarabia w takim urzędzie najniższą krajową. Więc tłumaczy brak.

Jeśli starający się o azyl nie mówi po rosyjsku czy angielsku - czyli w językach, które rozumie urzędnik - otrzyma najczęściej decyzję odmowną.

Sprawdzenie jego przynależności do różnych (nielegalnych) organizacji, relacji z innymi osobami w Europie jest niemal niemożliwe - chyba, iż jest to osoba znana, posiadająca konta w mediach społecznościowych, o której pisały media, albo która ma komplet dokumentów poświadczających zatrudnienie w miejscach, które można sprawdzić.

Czasem, z ostrożności, odrzucane są wnioski i działaczy prawnoczłowieczych, i opozycjonistów, i ofiar handlu ludźmi. Niemal niemożliwe jest otrzymanie azylu bez dokumentów.

Nakłady na Urząd d/s Cudzoziemców (UDSC) są niewielkie. Procedowanie przez nich wniosków azylowych trwa miesiące, a choćby lata, a przez ten czas migranci pozostają w Polsce. Aby zniechęcić ich do pozostania - Polska oferuje im głodowe zapomogi: - 40 zł/m-c dla osoby pozostającej w ośrodku, we wspólnej sali, gdzieś z dala od miast i - 730 zł /m-c dla osoby, która chce sama zorganizować sobie nocleg i wyżywienie bliżej miejsca, gdzie może rozpocząć pracę, gdy dostanie pozwolenie na pracę.

To wszystko. To za mało, by żyć, więc migranci, zgodnie z naszymi oczekiwaniami - ruszają na Zachód.

Wobec masowości migracji dotychczasowe prawa, narzędzia i definicje zawodzą. Jak Unia ma sobie poradzić z tym zjawiskiem, Iwona Wyszogrodzka pyta Piotra Burasa - analityka, szefa warszawskiego biura europejskiego think tanku European Council on Foreign Relations oraz Mirka Miniszewskiego: filozofa, wykładowcę i pisarza, który pomaga uchodźcom od pierwszego dnia, w którym zauważył ich na łące pod Usnarzem Górnym.

AZYLOWA ARYTMETYKA

Niemcy przyjęły w ostatnich trzech latach ponad 1 mln wniosków azylowych +1,5 mln od Ukraińców. Polska przyjęła w 2024 roku 10 tys. wniosków, w tym: 5 tys. z Rosji i Białorusi i 5 tys. od "reszty świata"+7 tys z Ukrainy. Z 10 tys. tych wniosków zniknęło z Polski/systemu 3,5 tys wnioskodawców jeszcze przed podjęciem ostatecznej decyzji przez UDSC. Ludzie nie lubią być głodni zbyt długo i idą tam, gdzie głodni nie będą.

Rok 2023: 7,5 tys., wniosków: 5 tys. od Rosjan i Białorusinów 2,5 tys. od "reszty świata" +2 tys. od Ukraińców.

Rok 2022: 8 tys. wniosków: 5,4 tys. wniosków od Rosjan + Białorusinów, 2,7 tys. od "reszty świata" +1,8 tys. od Ukraińców).

Niemcy w latach 2022-2024 przyjmują 1,05 mln wniosków i kolejnym 550 tysiącom wcześniej przyjętych migrantów nadają obywatelstwo. Te 550 tys. osób staje się Niemcami i znika ze statystyk. Polska w tym czasie proceduje 30 tys. wniosków + daje obywatelstwo 10 tys. osób.

Nie jesteśmy pod "presją migracyjną". Serio. choćby Niemcy, obciążeni kilkadziesiąt razy bardziej - nie uważają, iż są "pod presją". Tyle, iż nie działa im mechanizm odsyłania tych migrantów - którym nie przyznali azylu; i to jest poważny kłopot - ani mechanizm sprawdzania kompetencji zawodowych przyjętych migrantów.

Ponad 250 tys. ludzi, którzy dostali decyzję o deportacji - wciąż przebywa w Niemczech. Jeden z nich, chory psychicznie Afgańczyk popełnił w styczniu zabójstwo na dziecku, co spowodowało ogromną falę antyrządowych protestów. Inny zabójca z jarmarku w Magdeburgu - przebywający tam legalnie, praktykujący lekarz - nie był, jak się okazało, prawdziwym lekarzem, a liczne zgłoszenia dotyczące jego niepokojących wpisów czy zachowań zostały przez Policję zignorowane, bo żaden system ich nie zbierał.

Nie tyle chodzi o to, iż migrantów jest za dużo, a o to, iż państwo nie ma kontroli nad tymi, którzy tu są. Mają status "tolerowanego pobytu", bo państwa ich pochodzenia nie chcą ich przyjąć lub są krajami "niebezpiecznymi" w opinii międzynarodowej.

Drugą najpopularniejszą partią w Niemczech stała się antymigrancka AFD, a przedterminowe wybory już 23 lutego. Jakakolwiek powstanie koalicja po wyborach - jest jasne, iż granica Niemiec pozostanie zamknięta i nikt nie będzie na niej przyjmował wniosków azylowych od ludzi, którzy wcześniej przeszli przez bezpieczny kraj europejski.

Tej sytuacji i tego braku poczucia kontroli obawiamy się w Polsce.

PAKT ZEZWALA NA ZAWIESZENE PRAWA DO AZYLU i PUSHBACKI

Twórcy dokumentu zgodzili się, iż kraje graniczne mogą ustalić restrykcyjne kryteria przyjmowania wniosków. Np. przyjmować je tylko od co drugiego obcokrajowca, albo co piątego, albo nie przyjmować żadnego, jeżeli w poprzednim roku w danej grupie narodowościowej przyznano azyl tylko kilku osobom.

To jest równoznaczne z zawieszeniem prawa do azylu w całej Europie. W tym celu udajemy, iż usiłujący złożyć wniosek migranci wcale nie są na terytorium UE, tylko w pustej przestrzeni prawnej, z której możemy ich przekierować do najbliższej granicy i za nią wystawić.

Pakt o Migracji i Azylu daje prawo do pushbacków, pozostawiając poszczególnym krajom ustalenie szczegółów procedowania.

Jeżeli migrant (osoba rozpoznana przez policję jako migrant) zostanie bez odpowiednich dokumentów zatrzymany na ulicy dowolnego europejskiego miasta, to będzie można pozostawić go w areszcie na 10 dni. jeżeli w tym czasie nie uprawdopodobni prawa do przebywania w danym kraju - będzie mógł zostać deportowany. Te i inne rozwiązania powodują, iż przeciwko Paktowi o Migracji i Azylu protestują organizacje prawnoczłowiecze w całej Europie.

Pakt mówi, iż każdy kraj sam decyduje, jak uczestniczy w mechanizmie solidarnościowym. To mogą być pieniądze, albo wsparcie operacyjne (jak budowa hal, wyżywienie, itp.). Kraj, który sam jest pod presją migracyjną lub w innej szczególnej sytuacji nie musi angażować się w pomoc innym krajom. Czy Polska może liczyć na to, iż zostanie wyłączona z tego mechanizmu? Czy Polska jest pod presją migracyjną?

Nie jest. Była przez chwilę na początku 2022, ale już nie jest.

UKRAINKI

78% przebywających tu Ukrainek w wieku produkcyjnym pracuje. (dla porównania: w krajach skandynawskich pracuje połowa, a w Niemczech tylko 20%). Pozostałych uchodźców jest tu niewiele.

Na 400 tys. zarejestrowanych w Polsce ukraińskich dzieci jedynie 250 tys. pobiera świadczenie 800+. (w 2022 pobierało je ponad 520 tys.). Dla porównania: świadczenie pobiera 8,2 mln dzieci polskich. Te 250 tys. świadczeń dla Ukraińców to jedynie dodatkowe 3% nakładów na cały program.

Na integrację Ukraińców dostaliśmy z UE i USA aż 250 mln EUR. Wg eurodeputowanego Ryszarda C. wydaliśmy jedynie połowę. Czysty zysk.

Ukraińcy odpowiadają za 0,9 do 1,35% naszego PKB. Każdego roku ukraińscy przedsiębiorcy i osoby samozatrudnione zostawiają w naszym ZUS 6 mld PLN. Te kwoty wskazują, iż 2 mln przebywających tu młodych Ukraińców, Ukrainek i ich dzieci (łącznie z tymi, którzy pracowali tu przed wojną i tu pozostali) nie są dla naszego systemu obciążeniem. Przeciwnie niż w Niemczech: są widoczną siła napędową naszej gospodarki. Poza ich obecnością, która wpływa na rozwój sektora usług - korzystają też z całej naszej infrastruktury, szkolnictwa, sądownictwa, opieki zdrowotnej, itp. I to jest faktycznym obciążeniem samorządów. Stanowią jednak mniej niż 3% wszystkich mieszkańców.

Uzyskanie przez Polskę zwolnienia z mechanizmu solidarnościowego wobec innych państw z powodu przyjazdu dodatkowego 1-1,5 mln pracujących Ukrainek i ich dzieci nie jest tym samym oczywiste.

Reset Obywatelski
Bez kompromisów i bez cenzury. Tworzone tak przez dziennikarzy, jak i odbiorców, bo medium obywatelskie musi być interaktywne. Burzymy czwartą ścianę między dziennikarzami a odbiorcami.
Patronite.plPublicystyka

Zostań osobą produkującą nasze programy!

PAKTU O MIGRACJI I AZYLU NIE DA SIĘ WYPOWIEDZIEĆ

Rada UE przyjęła pakt zwykłą większością głosów 14 maja 2024r. Jeszcze przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Polska i Węgry zagłosowały przeciwko, ale nie podjęły żadnych działań prawnych, aby zablokować ten pakiet ustaw. Sprzeciw pozostał w sferze symbolicznej.

Paktu o Migracji i Azylu nie można wypowiedzieć. Został przyjęty. Można jedynie nie implementować jego zapisów albo implementować je niewłaściwie. Wtedy interweniuje Komisja Europejska i nakłada kary finansowe.

Plan implementacji powinien trafić do Brukseli jeszcze w grudniu 2024 roku. Nie trafił. I rząd, i obaj główni kandydaci na prezydenta odwołują się w swoich wypowiedziach do Paktu o Migracji i Azylu, zapowiadając jego "zablokowanie", "wypowiedzenie", itp.

Pojawił się też pomysł odebrania świadczenia 800+ tym uchodźczym dzieciom, których mamy lub babcie nie będą mogły udowodnić legalnego zatrudnienia i odprowadzania składek. To oznacza wykluczenie migrantów z polskiego systemu opieki prawnej i wprowadzenia mechanizmu warunkowości przyznanych im praw.

To jest niebezpieczny precedens zachęcający do nieprzestrzegania prawa wobec osób spoza UE w różnych zakresach. Np. ograniczania dostępu do leczenia, wypłacania im niższych wynagrodzeń niż minimalna pensja, nieodprowadzanie składek, itp., co jest powszechnym problemem w środowiskach migranckich.

Państwowa Inspekcja Pracy wciąż prosi o więcej pieniędzy i ludzi.

Środki, jakie państwo może zaoszczędzić na odebraniu tych świadczeń są symboliczne. choćby jeżeli 1/5 Ukrainek nie będzie mogła udowodnić tego, iż pracuje lub, iż pracodawca odprowadza za nie składki, to zaoszczędzimy 1/5 z tych dodatkowych 3%. Razem: nie więcej niż 0,5% kosztów całego programu 800+.

Strata wizerunkowa i naruszenie żelaznej zasady dotyczącej konstytucyjnej RÓWNOŚCI wszystkich mieszkańców Polski będzie dużo większa.

I trudna do odrobienia.

CZY PRAWICOWY DYSKURS SIĘ OPŁACA KOALICJI

Zakładam, iż pomysł z odebraniem świadczeń części ukraińskich dzieci miał pozytywnie wpłynąć na wynik notowań Rafała Trzaskowskiego w wyścigu o prezydenturę, kierując na niego uwagę osób niechętnych Ukraińcom.

Po 20 dniach od ogłoszenia tego pomysłu w I turze wyborów sondaże wskazują:

- Karol Nawrocki ⬇️ 1.8 p.p

- Sławomir Mentzen ⬇️ 2 pp

- Rafał Trzaskowski ⬆️ 1.8 pp

- Magdalena Biejat ⬆️1.7 p.p.

Wg sondaży, w II turze wyborów przewaga Trzaskowskiego nad Nawrockim jest jednak dokładnie taka sama, jak przez ostatnie 8 tygodni i wynosi 9-10 pp. Średnio 49,5% vs 40%. Wskaźnik nie drgnął.

Wygląda na to, iż zaostrzenie kursu nie przyniosło żadnego rezultatu poza wewnętrznymi napięciami ze środowiskami migranckimi i głośno wyrażanym rozczarowaniem wyborców lewicowych. Niewykluczone, iż ich absencja przy urnach w II turze będzie mieć dla wyniku wyborów większe znaczenie niż w tej chwili sądzimy.

Jeśli nie mieści ci się w głowie, iż TO właśnie jest zawarte w Pakcie o Migracji i Azylu zachęcam do przesłuchania dwóch audycji, w których Marcin Sośniak z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka (wcześniej biuro RPO) i Katarzyna Słubik ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej omawiają jego zapisy.

Pakt o Migracji i Azylu nie podoba się prawie nikomu i niemal każdy mówi, iż jest konieczny. Mówi, a nie przeczytał. Marcin Sośniak - prawnik Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, a wcześniej zajmujący się migracją w biurze RPO - przeczytał.

Te dwie audycje sprzed kilku miesięcy, z cyklu #JeszczePolska miały najniższą oglądalność ze wszystkich moich programów. Szkoda, bo przecież migracja jest tematem, którym żyjemy i o którym wciąż rozmawiamy. ale przy tym mądrych ludzi słuchamy stanowczo zbyt rzadko.

Iwona Wyszogrodzka

Idź do oryginalnego materiału