Naukowcy ostrzegają, iż górnictwo morskie może wyrządzić nieodwracalne szkody ssakom morskim, takim jak płetwale błękitne czy kaszaloty. Nowe badania pokazują, iż podwodny hałas generowany przez maszyny górnicze będzie wielkim obciążeniem dla żyjących w oceanie zwierząt. I w przeciwieństwie do poprzednich badań, problem ten będzie dotyczyć nie tylko samego dna morskiego. Co więcej, problemem będzie nie tylko sam hałas.
Nowe wyniki badań pokazują skalę problemu
Morskie górnictwo to nowatorski dział przemysłu, więc jego wpływ na morską przyrodę pozostał prawie nieznany. Zwykle naukowcy przez lata skupiali się na tym, co dzieje się na morzu. Kiedy jednak zaczęły się pojawiać perspektywy wydobycia podwodnych złóż, naukowcy musieli zbadać, jak to wpłynie na żyjące w wodzie organizmy.
Do tej pory jednak ocena wpływu na życie morskie koncentrowała się na samym dnie oceanu, a więc miejscu wydobycia minerałów. Obiektem badań była strefa zwana jako Clarion-Clipperton na Oceanie Spokojnym, o czym pisaliśmy w sierpniu 2022 roku. Problem dotyczył zwierząt, które pływają na znacznych głębokościach, a nie tych żyjących bliżej tafli wody. Dlatego też naukowcy twierdzą, iż przed wydaniem pozwolenia na komercyjne wydobycie należy pilnie ocenić wpływ na walenie i inne zwierzęta, które mogą być narażone na szkodliwy hałas.
Artykuł opublikowany przez Uniwersytet Exeter i Greenpeace Research Laboratories koncertuje się na waleniach takich jak wieloryby, delfiny i morświny mogące znaleźć się w pobliżu podmorskich kopalń. Wpływ hałasu może być różny, ale z pewnością będzie szkodliwy. Minerały mogą być wydobywane dzięki zdalnie sterowanych maszyn głębinowych. Mogą też być pozyskiwane dzięki statków, jeżeli będzie to miało miejsce na szelfie. W jednym i w drugim przypadku źródłem hałasu będzie nie tylko to, co jest na dnie, ale to, co znajduje się na powierzchni. Z górnictwem będzie wiązał się zwiększony ruch morski. Do tego w grę będzie wchodzić transport urobku z dna na powierzchnię i przemieszczenie się maszyn górniczych. Hałas będzie roznosić się na całym słupie wody od dna do powierzchni.
Uciążliwość hałasu
Badacze wychodzą też z założenia, iż maszyny górnicze będą pracować na różnych głębokościach 24 godziny na dobę. Zakłócenia będą więc stałe dla ssaków morskich polegających na echolokacji i komunikacji dźwiękowej, która jest im potrzebna w całym procesie życiowym. Będzie to podobne do hałaśliwych prac budowlanych po drugiej stronie ulicy. „Wyobraź sobie, iż w twojej okolicy zaczynają się prace budowlane, które realizowane są 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu. Twoje życie zmienia się dramatycznie. Twoje zdrowie psychiczne jest zagrożone. Musisz coś zmienić, aby od tego uciec. Nie inaczej jest w przypadku wielorybów i delfinów”, powiedziała dr Kirsten Thompson z Uniwersytetu Exeter.
Górnictwo morskie i szkodliwość antropogenicznego dźwięku
Badacze zwracają uwagę na wyżej wspomnianą strefę Clarion-Clipperton. Stwierdzono, iż występuje tam 25 gatunków waleni, do których należą delfiny, kaszaloty czy płetwale błękitne. Ssaki morskie posługują się różnego rodzaju dźwiękami o szeregu określonych pasm częstotliwości w celu komunikacji ze sobą czy poszukiwaniu pokarmów. I tu się pojawia problem antropogenicznego hałasu. Problemem będzie nie tylko obszar hałasu, ale też jego rodzaj. Częstotliwość, amplituda i czas trwania hałasu generowane przez górnictwo morskie będą zależały od sposobu wydobycia minerałów.
Znajdujące się na powierzchni statki wytwarzają inny rodzaj dźwięku, który będzie rozchodzić się inaczej niż w przypadku maszyn pracujących pod wodą. Na dnie morskim podczas wydobycia rudy prawdopodobnie wytwarzany będzie szeroki zakres częstotliwości, z których część będzie miała niższe częstotliwości. Taki dźwięk w wodzie będzie przemieszczać się na odległość co najmniej kilkuset kilometrów. Używane będą przez statki wysokoprężne pompy. W grę będzie wchodzić przenoszenie materiałów między maszynami pod dnem, a statkami. To wszystko może być analogiczne do hałasu emitowanego przez standardowe pogłębianie i wiercenie. A trzeba wziąć pod uwagę, iż propagacja dźwięku może być zupełnie inna na większych głębokościach.
W 2014 roku w Arktyce przeprowadzono badania. Wyniki pokazują, iż statki wiertnicze, które dokonują odwiertów na głębokości 500 metrów, generują szerokopasmowy hałas o wartości rzędu 184-190 decybeli. Takie coś ma poważny wpływ na pływające na tych głębokościach ssaki morskie. Szkodliwa może okazać się bardzo tzw. telemetria akustyczna, stosowana przy sterowaniu i koordynacji prac zdalnie sterowanych maszyn górniczych. Telemetria ta wykorzystuje głośny, powtarzający się dźwięk o wysokiej częstotliwości. Powstaje tu dźwięk, który nie jest słyszalny dla ludzi, ale dla delfinów i morświnów już tak.
Efekt maskowania akustycznego
Ingerencja obcego hałasu roznoszącego się w oceanie w dźwięk generowany przez zwierzęta nazywana jest maskowaniem akustycznym. Może to powodować różnorodne zmiany w zachowaniu u ssaków morskich. Maskowanie występuje, gdy hałas antropogeniczny pogarsza postrzeganie ważnych biologicznie sygnałów, takich jak te używane do komunikacji lub nawigacji. Stopień maskowania zależy od stopnia, w jakim częstotliwość i amplituda odbieranego hałasu pokrywa się z bioakustyką waleni.
W zależności od częstotliwości hałasu zwierzęta morskie znajdujące się blisko źródła dźwięku mogą być bardziej narażone na efekt maskowania niż te znajdujące się dalej. Przyczyną jest to, iż tłumienie dźwięku na krótkich dystansach jest mniejsze niż na dużych. Problem jednak jest taki, iż walenie są uzależnione od dźwięków o niskiej częstotliwości, a więc takiej, jaką wytwarzać będzie sprzęt górniczy. Tak więc ssaki te mocno będą doświadczać efektu maskowania na większych odległościach, liczonych w setkach kilometrów. Dźwięk o niskich częstotliwościach przemieszcza się dalej niż dźwięk o częstotliwościach wysokich.
Degradacja dna morskiego
Nowe badania pokazują, iż problemem jest nie tylko sam hałas, ale też fizyczna ingerencja w środowisko dna morskiego. Prace górnicze będą prowadzić do wyrzucania w wodę chmur osadów morskich. Te opadając w dużych ilościach z powrotem na dno, mogą zdusić żyjące na dnie gatunki bentosowe. Bentosy to takie ograniczmy jak otwornice, gąbki, mięczaki czy skorupiaki, które występują na dnie zbiornika wodnego, w tym przypadku oceanu. Jednocześnie unoszące się w wodzie chmury osadów morskich nim opadną z powrotem na dno, zablokują dostęp do światła słonecznego. To też będzie miało swój negatywny wpływ na denne organizmy morskie.
W grę wchodzi też, tak samo jak na powierzchni Ziemi fizyczna ingerencja w podłoże i krajobraz dna morskiego. Choć tutaj nie przeprowadzono jeszcze dokładnych analiz, to wystarczy spojrzeć na szkody, jakie powoduje przecież trałowanie dna morskiego. Jest to bardzo niszczycielska metoda połowu ryb, która rujnuje środowisko morskie. „Szkody spowodowane przez komercyjne trałowanie gór podwodnych stanowią być może najlepsze jak dotąd przybliżenie oddziaływań, które mogą wynikać z wydobycia minerałów”, piszą autorzy nowego badania.
Zniszczenie przez maszyny górnicze dna morskiego, choćby samo usunięcie rud metali może doprowadzić do załamania się łańcucha pokarbowanego. Wiele podwodnych gór ma większe bogactwo gatunkowe i większą produktywność niż obszary przybrzeżne, i płaskie na głębinach morskich. A od tego zależy istnienie ssaków morskich czy ryb żyjących w oceanie.
- Czytaj również: Na dnie oceanu zalega 14 milionów ton mikroplastiku
Podmorskie kopalnie mogą ruszyć już choćby w tym roku
Chociaż firmy zajmujące się górnictwem głębinowym nie otrzymały jeszcze pozwolenia na rozpoczęcie komercyjnego wydobycia, to po raz pierwszy w lipcu tego roku państwa będą mogły starać się o zielone światło. To znaczy, iż już choćby w tym roku mogą rozpocząć się pierwsze prace na dnie oceanicznym. Działacze i naukowcy ostrzegają, iż jeżeli się im na to pozwoli, maszyny będą mógłby pracować 24 godziny na dobę, wytwarzając dźwięki na różnych głębokościach. Będą przy tym degradować powierzchnię dna morskiego.
Dno morskie skrywa takie metale jak miedź, kobalt, nikiel czy mangan i wiele innych. „Firmy wydobywcze głębin morskich są zdeterminowane, by rozpocząć plądrowanie oceanów, pomimo niewielkiej liczby badań na temat wpływu, jaki ten przemysł miałby na wieloryby, delfiny i inne gatunki”, powiedziała Louisa Casson, aktywistka Greenpeace. „Górnictwo głębinowe może zniszczyć oceany w sposób, którego nie do końca rozumiemy. I kosztem gatunków takich jak płetwale błękitne, które od wielu lat są przedmiotem działań ochronnych. Rządy nie mogą dotrzymać swoich zobowiązań do ochrony oceanów, jeżeli pozwolą na rozpoczęcie wydobycia głębinowego”.