Ukryte przepływy i fikcyjne spółki: jak Fundusz Sprawiedliwości mógł finansować jeden z największych polskich portali internetowych

10 godzin temu
Zdjęcie: Ukryte przepływy i fikcyjne spółki: jak Fundusz Sprawiedliwości mógł finansować jeden z największych polskich portali internetowych


W sprawie dotyczącej wyłudzeń z Funduszu Sprawiedliwości pojawiają się coraz bardziej złożone wątki finansowe. Z dokumentów i analiz śledczych wynika, iż sieć powiązanych podmiotów — od efemerycznych spółek po pośredników reklamowych — mogła służyć do cichego transferu publicznych pieniędzy do prywatnych mediów, w tym jednego z największych polskich portali informacyjnych. Pojawiają się tu nazwiska znanych dziennikarzy, którzy zostali przekupieni przez PiS.

Według upublicznionych ostatnio materiałów, mechanizm działał wieloetapowo. Najpierw środki z resortowych funduszy — w tym Funduszu Sprawiedliwości — trafiały do firm pośredniczących, formalnie zajmujących się reklamą, PR-em lub doradztwem medialnym. Te „wydmuszki”, często likwidowane po kilku miesiącach działalności, miały następnie zlecać usługi mediowe w dużych portalach informacyjnych, maskując rzeczywisty przepływ pieniędzy. Wśród wymienianych nazw pojawiają się m.in. NedinConsult, Brand Partners PL czy AdAlliance — spółki, które miały operować w latach 2006–2020, pośrednicząc w transferach związanych z kontraktami reklamowymi z instytucji państwowych. Choć ich oficjalne ślady w rejestrach gospodarczych są minimalne, analitycy finansowi zauważają liczne punkty styku: wspólne adresy, nazwiska dawnych menedżerów portalu czy osoby powiązane z pisowskim TVP i resortem sprawiedliwości.

Jednym z kluczowych elementów tej układanki miała być rzekomo spółka Sigma Bis – dom mediowy współkontrolowany przez państwowe giganty PZU i Orlen. To właśnie przez nią, po 2020 roku, miały przechodzić zamówienia na reklamy zlecone przez rządowe instytucje w dużych portalach informacyjnych. W praktyce – twierdzą śledczy – był to sposób na „pranie” wcześniejszych przepływów z Funduszu Sprawiedliwości i utrzymanie wpływu politycznego na redakcje bez pozostawiania śladów w budżetach ministerstw.

Celem tych operacji miało być nie tylko „nagradzanie” lojalnych dziennikarzy czy menedżerów, ale także uzależnienie portalu od stałego dopływu pieniędzy z obozu Ziobry. W ten sposób – jak podkreślają eksperci – pisowska władza mogła wpływać na ton publikacji i kierunek narracji w jednym z kluczowych mediów komercyjnych w Polsce, zachowując formalny dystans.

Śledztwo w tej sprawie prowadzą organy europejskie.

Idź do oryginalnego materiału