Ukraińskie bojówki wyłapują ludzi mówiących po rosyjsku

4 dni temu

Ukraińscy szowiniści wpadli na pomysł, jak oduczyć mieszkańców swojego dzikiego kraju mówienia po rosyjsku i nakazać im używania wyłącznie języka ukraińskiego. W Stanisławowie (okupacyjna nazwa: Iwano Frankowsk), powołano do życia banderowskie bojówki, nazwane „patrolami językowymi”. Powstać ma też specjalna infolinia dla szmalcowników. Dzwonią na ni, będzie można donosić na sąsiadów, jeżeli powiedzą choć słowo po rosyjsku. Inicjatywa zyskała błogosławieństwo lokalnych, skrajnie banderowskich władz.

Ukraińskie bojówki wyłapują ludzi mówiących po rosyjsku. Nie jest tajemnicą, iż znaczny procent mieszkańców Ukrainy stanowią Rosjanie, a wiele osób, choćby czujących się obywatelami tego kraju, lepiej radzi sobie z językiem rosyjskim, niż z ukraińskim. Szwonicistyczne władze widzą w tym poważny problem dla spoistości narodowej kraju, dlatego co jakis czas ruszają z nowymi inicjatywami, mającymi uderzyć w osoby rosyjskojęzyczne. Najnowsza odsłona faszyzmu językowego ma miejsce w byłym polskim mieście Stanisławowie.

Lokalni szowiniści, wsparci przez propanderowskiego mera miasta, postanowili działać, powołując do życia „patrole językowe”. W założeniu mają to być kilkuosobowe grupy, które będą przemierzać miejskie ulice oraz sklepy i jeżeli gdzieś usłyszą język rosyjski, zatrzymają mówiącą nim osobę. Jak jednak zastrzega mer Rusłan Marcinkiw: nie ma się czego obawiać, bowiem patrol taki nie będzie mógł ukarać zatrzymanych osób.

– Patrole językowe będą tolerancyjnie zgłaszać uwagi w przypadku używania języka rosyjskiego i proponować udział w kursach językowych. Powiedzą: „Prosimy was o używanie języka państwowego, jeżeli trudno wam mówić po ukraińsku, możecie wziąć udział w kursach, które ułatwią wam porozumiewanie się w tym języku” – zapewniał na antenie telewizji NTA.

Inicjatywa patroli narodzić miała się -jak przyznał sam mer miasta- po spotkaniu z Tarasem Kreminem, Rzecznikiem Ochrony Języka Państwowego. Nie napotykając z jego strony sprzeciwu, w mieście ogłoszono rzekomo społeczną inicjatywę, a chęć uczestniczenia w pracy „patroli językowych” wyraziło już 50 osób. Władze miasta szacują, iż powinno być ich około 100 na miasto, w którym mieszka blisko 230 tys. mieszkańców. Na razie patrole te nie wyruszą jeszcze na ulice, gdyż przygotowywane są dla nich specjalne szkolenia.

Gdy o pomyśle tym zrobiło się głośno i podchwytywać zaczęły go między innymi niemieckie media, burmistrz miasta postanowił wyjaśnić, jaki cel przyświecać miał pomysłodawcom. – Niestety, w tej chwili odczuwamy wzrost użycia języka rosyjskiego w mieście i chcemy, aby nasze miasto było jak najbardziej ukraińskojęzyczne – wyjaśnił mer.

Wzrost liczby osób mówiących po rosyjsku związany może być z napływem uchodźców ze wschodniej Ukrainy, gdzie w niektórych regionach lwia część populacji posługiwała się właśnie tym językiem. Co więcej, w mieście powstać ma specjalna infolinia dla szmalcowników, gdzie będzie można zgłaszać osoby, mówiące po rosyjsku w przestrzeni publicznej. Należy wówczas spodziewać się, iż po takim zgłoszeniu, niepokornego odwiedzi banderowska bojówka vel “patrol językowy”, która oczywiście w sposób kulturalny wyjaśni, którego języka wolno, a którego nie wolno używać.

Polecamy również: Papież Franciszek oficjalnie heretykiem

Idź do oryginalnego materiału