Ukraińcy chcą zalać Polskę tanimi jajami. Budują gigantyczną fermę

9 godzin temu

Spółka Oliyar z Ukrainy planuje wybudować pod Lwowem ogromną fermę drobiu. Niedaleko polskiej granicy powstaną kurniki, mogące pomieścić ok. 2,3 mln kur niosek, produkujących choćby 1,6 mln jaj dziennie. Dotychczas spółka zajmowała się produkcją oleju roślinnego, ale wykryła niszę, powstałą po osłabieniu przez Eurokołchoz oraz rządy POPiS, polskiej branży drobiarskiej.

Ukraińcy chcą zalać Polskę tanimi jajami. Z raportu oceny oddziaływania na środowisko wynika, iż firma Oliyar wybuduje 20 dużych kurników, w których hodować będzie około 2,3 mln kur niosek. Ze względu na potrzeby technologiczne wybrana została specjalna odmiana kur – rasa Hy-Line Brown, charakteryzująca się wysoką produkcją jaj, spokojnym temperamentem i dobrą adaptacją do różnych systemów chowu. Według podawanych informacji, inwestycja ma zostać ulokowana na terenie Szczyreckiej Rady Osiedlowej obwodu lwowskiego.

Ferma pod Lwowem ma być nastawiona głównie na masową produkcję jaj. Według założeń mowa o choćby 1,6 milionach jaj dziennie. Kurniki mają być nowoczesne, a wszystkie systemy i procesy technologiczne – zautomatyzowane.

Do tej pory firma Oliyar znana była z produkcji oleju w Ukrainie i przetwórstwa słonecznika, rzepaku i soi. Jej główne zakłady produkcyjne oraz centrum administracyjne znajdują się w miejscowości Stawczany, oddalonej o 80 km od polskiej granicy. Oprócz tłoczni i zakładu przetwórczego, Oliyar posiada również rozbudowaną infrastrukturę magazynową o dużej pojemności.

Przedsiębiorstwo eksportuje swoje wyroby do wielu regionów świata, w tym do państw Unii Europejskiej, na Bliski Wschód, do Kanady, Stanów Zjednoczonych oraz państw afrykańskich. Współpracuje również z największymi sieciami handlowymi na Ukrainie i w Europie oraz z klientami indywidualnymi, którzy pakują produkty firmy pod własnymi markami. Produkowane jaja, mają być przeznaczone przede wszystkim na rynek unijny.

NASZ KOMENTARZ: No to już wiemy, dlaczego tyle chorób drobiu u nas i dlaczego całe stada są likwidowane pod pozorem ptasiej grypy. Pojawiła się po prostu potrzeba wyczyszczenia rynku dla zbytu z Ukrainy, która mimo wojny ma pieniądze na nowe inwestycje cywilne. Jesteśmy pewni, iż w fermach pod Lwowem żadnej „ptasiej grypy” nie będzie. Co więcej, nie będzie też żadnych problemów z sanepidem czy ekoterrorystami, atakującymi chów klatkowy.

Polecamy również: Unia Europejska znów uderzyła w transakcje gotówkowe

Idź do oryginalnego materiału