Ukraina nie chce swoich poległych

jacekh.substack.com 2 tygodni temu

Pamiętamy wszyscy z początków wojny na Ukrainie komunikaty o tym, jak to ukraiński kajak z sukcesem atakował rosyjskie okręty. Takich i podobnych relacji w mediach było pełno, aż sami Ukraińcy uznali je za przesadę i wreszcie wymienili pańcię odpowiedzialną za propagandę.

Mnożyły się także wysiłki przedstawienia strony ukraińskiej jako jedynie słusznej i sprawiedliwej, zatem raz po raz słyszeliśmy o rzekomych rosyjskich zbrodniach. Ciekawe, iż w miarę trwania wojny tych zbrodni jest jakby mniej. Zwykle występuje trend odwrotny.

Niezależni dziennikarze początkowo demaskowali te doniesienia jako propagandowy teatr, ale w końcu ucichli systematycznie oskarżani przez władze i posłuszne media głównego nurtu o bycie poplecznikami Putina. Teraz bezpiecznie zajmują się dawnymi historiami, które już nikogo nie interesują, jak zbrodnie NATO w Jugosławii, a dla dociekliwych czytelników zamieszczają tylko przewodnik po mediach, które więcej, a które mniej kłamią. Przykładowo: https://swprs.org/

W końcu jednak prawda nie daje się dłużej ignorować. Na naszych oczach rozpada się ukraińska propaganda. Po niedawnym ataku dronów na rosyjskie bombowce strategiczne Kijów buńczucznie ogłosił zniszczenie około 40 maszyn. Tymczasem według niezależnych danych NATO było ich tylko 4 i nie zostały zniszczone, tylko uszkodzone.

Równocześnie kolejne wpadki wizerunkowe. Jednym z efektów rozmów ukraińsko-rosyjskich w Stambule jest porozumienie o wymianie jeńców i ciał poległych żołnierzy. Rosja prawie natychmiast zaczęła oddawanie jeńców, głównie rannych, staruszków i małolatów, zgodnie z umową. Władze ukraińskie wśród zapowiedzi, iż zrobią wszystko, aby jak najszybciej wszyscy wrócili do kraju opóźniają wymianę i skarżą się, iż Rosjanie oddają jeńców zbyt szybko.

O ile z żywymi władze Ukrainy jakoś jeszcze sobie radzą, to z poległymi mają ciężki problem. Tutaj też Ukraińcy twierdzą, iż robią wszystko, co jest możliwe, aby wymiana nastąpiła jak najszybciej. Tymczasem odmawiają przyjęcia ciał poległych żołnierzy.

Informacje na ten temat oprócz źródeł rosyjskich podaje kilka agencji (Reuters, AP) oraz część polskich mediów, na przykład Do Rzeczy. w tej chwili na granicy czekają ciężarówki-chłodnie z około 6000 ciał, których przyjęcia Ukraina odmawia. Powodów może być kilka.

Pierwszy powód jest czysto finansowy. Otóż zgodnie z prawem ukraińskim, każda rodzina żołnierza poległego w akcji ma prawo do 15 milionów hrywien ukraińskich (około 360 000 dolarów). Gdyby wszystkie z 6000 ciał zidentyfikowano, oznaczałoby to konieczność wypłacenia ponad 2 miliardów dolarów rodzinom poległych. To około 10% rocznego budżetu obronnego Ukrainy.

Po drugie przyjęcie transportu oznaczałoby przyznanie, iż ukraińskie straty były dużo większe niż podawane oficjalnie. Przyjęcie zwłok byłoby przyznaniem się do kłamstwa. Reżym Kijowski w pełni zdaje sobie sprawę, iż wbrew propagandzie straty armii ukraińskiej były wielokrotnie większe i na granicy może pojawić się kolejne kilka takich transportów. Być może choćby 10, czyli 100% budżetu obronnego.

O ile podczas walk na terenie Ukrainy mających na ogół charakter pozycyjny ciała poległych zwykle znajdują się po stronie własnych wojsk, to w kotle pod Kurskiem już tak nie było. Wbrew ukraińskiej propagandzie, a według zachodnich ekspertów, tamtejsze straty sięgnęły 45 tysięcy i poległych zbierały wojska rosyjskie.

Być może lepszą taktyką byłoby przyjęcie transportu, a następnie zwlekanie z identyfikacją poległych, która przecież nie musi być taka prosta. Jednakże najwidoczniej wśród ukraińskiej wierchuszki zapanowała panika i boją się zrobić cokolwiek.

W ten oto sposób reżym kijowski niechcący wysyła jasny sygnał obywateli:

Porwiemy was z ulicy, zagnamy na front, a potem udamy, iż nigdy was nie było.

Według różnych ocen czas przeżycia nowego żołnierza na froncie liczy się w godzinach.

Nic więc dziwnego, iż kto tylko może ucieka z Ukrainy, a deklaracje wyjazdowe Ukraińców w Polsce oznaczają raczej chęć przeniesienia się dalej, do bogatszego kraju, niż powrotu na Ukrainę. Gdy kiedyś wojna się zakończy, okaże się, iż w tym wielkim kraju pozostali sami staruszkowie.

Zgodnie z pomysłami globalistów na odbudowę, wiele spraw obywatelskich na Ukrainie ma regulować sztuczna inteligencja. Różne rozwiązania w dziedzinie administracji publicznej wdrażane są już teraz. Gdy obecny trend się utrzyma, może się okazać, iż również społeczeństwo będzie musiało być sztuczne.

Dziękuję za czytanie Substacka Jacka! Subskrybuj za darmo, aby otrzymywać nowe posty i wspierać moją pracę.

Idź do oryginalnego materiału