Mikrozmiany, aby nie były widoczne statystycznie, ale mające wpływ na wynik wyborów prezydenckich. W tysiącach komisji doszło do przekrętów. W jaki sposób? Poprzez sumę drobnych z pozoru działań.
Cel numer jeden – mieć swojego przewodniczącego
Zacznijmy od tego, skąd się biorą ludzie w komisjach wyborczych. To między innymi osoby zgłaszane przez komitety poszczególnych kandydatów. I temu właśnie miało służyć tak duże obłożenie kandydatów po stronie pisowskiej – Nawrocki, Stanowski czy Jakubiak mieli możliwość delegowania swoich (a adekwatnie pisowskich) ludzi do komitetów wyborczych. To była zorganizowania akcja wsadzania tam odpowiednich osób. Jednym z zadań tych ludzi było przejęcie roli przewodniczącego komisji. Po co? By na końcowym etapie podmienić wyniki kandydatów. W efekcie były komisje, gdzie Nawrocki zyskał tysiąc głosów, w innych kilkadziesiąt. Ta suma drobnych zmian miała ujść niezauważona. Nie udało się. Dzisiaj już wiemy, iż robiono masowe przekręty. Dlatego wybory należy powtórzyć.
Cel numer dwa – odstraszyć głosujących.
To nie koniec. Elementem wielkiej operacji fałszowania było teź używanie tak zwanej aplikacji Mateckiego. Wbrew pozorom wcale nie chodziło o to, aby wyłapywać jakieś podwójne zaświadczenia o prawie do głosowania – to był fałszywy pretekst. W rzeczywistości cały schemat działania z aplikacją Mateckiego polegał na próbie uniemożliwienia głosowania osobom z zaświadczeniem. Odmowa głosowania pod pretekstem, iż takie zaświadczenie już istnieje w systemie powodowała, iż część osób zrezygnowała. Na szczęście nie wszędzie to zadziałało, gdzieniegdzie wzywano policję. Dlatego wybory należy powtórzyć.
Cel numer trzy – zwiększyć ilość głosów nieważnych
Jeśli nie udało się mieć przewodniczącego ani odstraszyć ludzi, to pozostawał jeszcze sposób trzeci. Dopisywanie dodatkowego krzyżyka na kartce do głosowania, co powodowało, iż głos stawał się nieważny. Na jakich kartach tak robiono? Oczywiście na tych, gdzie ludzie głosowali na Trzaskowskiego. Dlatego wybory należy powtórzyć.
Suma małych przekrętów
Cała operacja, przygotowana przez PiS, realizowana była z użyciem struktur sprawdzonych w przekrętach. Wiemy, iż wzięli w niej udział ludzie związani wcześniej m.in. ze środowiskiem nieżyjącego już Kornela Morawieckiego – tak oni są cały czas w polityce gdzieś na zapleczu i działają. Powoli wychodzą na jaw fakty, które jeżą włos na głowie.
Pozostaje pytanie czy pozwolimy im ukraść wybory jak komuniści ukradli Polskę w 1947 roku czy po prostu zatrzymamy to wielkie oszustwo i zmusimy do przeprowadzenia wyborów raz jeszcze, tak jak to się stało w Rumunii.