UE zlekceważyła klimat w nowym budżecie? „Cios dla obywateli”

4 godzin temu

Komisja Europejska przedstawiła w środę propozycję nowego wieloletniego budżetu UE na lata 2028–2034. Co przewiduje ona w odniesieniu do ochrony klimatu i dążenia do osiągnięcia przez Unię neutralności klimatycznej – i co na temat zaprezentowanych założeń myślą eksperci?

Nowy wieloletni budżet UE w kształcie zaproponowanym w środę przez Komisję Europejską zakłada duże zmiany w finansowaniu celów związanych z polityką klimatyczną i rolnictwem.

Na przykład różnorodność biologiczna ma stracić swoją dedykowaną część budżetu. Zamiast tego zostanie wchłonięta przez szerszy cel „klimat i środowisko”, który wyniesie 35 procent budżetu, osiągając około 700 miliardów euro.

Z kolei dla rolników największą zmianą będzie likwidacja – po wielu latach – Wspólnej Polityki Rolnej jako oddzielnego elementu finansowania i połączenie jej z polityką spójności w ramach planów krajowych.

Co dokładnie przewiduje propozycja KE w dziedzinach ochrony klimatu i produkcji żywności i co myślą o tych planach eksperci?

Ponad jedna trzecia budżetu na klimat

Nowe Wieloletnie Ramy Finansowe wynosić będą nieco poniżej 2 bilionów euro, co stanowi 1,26 proc. dochodu narodowego brutto UE. Jest to najwięcej w historii bloku znacznie więcej niż obecny budżet, który stanowi 1,13 proc. unijnego DNB.

– Następne WRF będą najbardziej ambitnymi, jakie kiedykolwiek zaproponowano. Są bardziej strategiczne, bardziej elastyczne, bardziej przejrzyste, a my inwestujemy więcej w naszą zdolność reagowania i więcej w naszą niezależność – powiedziała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, przedstawiając unijną propozycję.

35 proc. tej kwoty, a więc ok. 700 mld euro, ma trafić na „programy i działania w zakresie działań na rzecz klimatu i celów środowiskowych”.

Komisja Europejska zaproponowała likwidację Programu LIFE – jedynego niezależnego mechanizmu finansowania działań na rzecz środowiska w UE. Projekt budżetu na lata 2028–2034 przewiduje również ograniczenie szerszego finansowania celów polityki klimatycznej i bioróżnorodności.

KE nie wskazuje tego jednak jako czegoś negatywnego. Zamiast tego mówi o zwiększeniu i „uproszczeniu” wydatków na cele powiązane z klimatem, a także wprowadzenia celu wydatkowego

– Dokonujemy znacznego wzmocnienia czystych technologii, biogospodarki i dekarbonizacji, sześciokrotnie zwiększając środki z budżetu UE na finansowanie tych obszarów – wskazała w środę (16 lipca) przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.

Jak powiedziała, jest to dodatek do celu wydatków klimatycznych w wysokości 35 proc. w Wieloletnich Ramach Finansowych, służących realizacji sześciu celów środowiskowych Unii Europejskiej. „To około 700 miliardów euro”, zwróciła uwagę.

Suma ta ma zostać wydana w sposób zgodny z unijnym celem osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 r. oraz celem odwrócenia procesu utraty bioróżnorodności. I tak jest ona jednak niższa niż łączna kwota 658 mld euro, zarezerwowana w tej chwili na klimat, oraz 113 miliardów euro na bioróżnorodność.

W nowym unijnym budżecie finansowanie celów klimatycznych i środowiskowych z budżetu centralnego ma zostać podzielone na dwa filary.

Pierwszym filarem ma być pakiet „czysta transformacja i dekarbonizacja przemysłu” w ramach nowego Funduszu Konkurencyjności (ECF), opiewającego na 410 mld euro. Do tego dochodzi około 1 bln euro, które zostanie rozdzielone między różne priorytety, takie jak gospodarka, rolnictwo, dobrobyt obszarów wiejskich i bezpieczeństwo.

– Nasza propozycja dotycząca kolejnych ram finansowych pokazuje, iż wciąż jesteśmy silnie zaangażowani w priorytety środowiskowe – powiedziała komisarz ds. środowiska Jessika Roswall.

– Woda, gospodarka o obiegu zamkniętym, przyroda i biogospodarka to najważniejsze elementy nowego funduszu konkurencyjności i krajowych planów – podkreśliła.

700 mld euro na politykę klimatyczną to mniej niż w obecnej perspektywie budżetowej, W cenach z 2018 r. w budżecie na lata 2021–2027, wraz z funduszem odbudowy „NextGenerationEU” po pandemii COVID–19, przeznaczono łącznie 577,5 mld euro na cele ekologiczne, co według wyliczeń cytowanych przez CAN Europe w cenach z 2025 r. przekłada się na 750,2 mld euro.

Trzeba jednak pamiętać, iż jest to dopiero propozycja KE – a więc pierwszy „szkic” nowego budżetu. Będzie on teraz przedmiotem negocjacji między Komisją, Parlamentem Europejskim i Radą UE, zrzeszającą ministrów z państw członkowskich. Dopiero w toku rozmów między tymi instytucjami powstanie ostateczna wersja budżetu, który ma wejść w życie wraz z początkiem 2028 r.

Klimat wciąż priorytetem czy już niekoniecznie?

Linda Kalcher, dyrektor wykonawcza think tanku Strategic Perspectives, ogólnie ocenia propozycję Komisji pozytywnie. – Uwzględnienie w nowym budżecie 35 proc. środków na przeciwdziałanie zmianie klimatu pokazuje, iż Komisja przez cały czas poważnie podchodzi do kwestii wspierania wysiłków na rzecz dekarbonizacji na całym kontynencie – uważa.

Jak dodaje, jest to niezbędne, aby osiągnąć zaproponowany niedawno przez Komisję Europejską cel 90–procentowego zmniejszenia emisji do 2040 r. Ekspertka wskazuje jednak na „zmarnowaną okazję”, aby wykluczyć finansowanie paliw kopalnych z unijnego budżetu.

– Klimat utrzymał swój priorytet – przez cały czas ok. 1/3 budżetu unijnego będzie trafiać na transformację energetyczną, ale zapowiada się na przesunięcie fokusu na działania przemysłowego w ramach dedykowanej koperty na przemysł – podkreśla w komentarzu dla EURACTIV.pl Michał Hetmański, prezes Fundacji Instrat.

Nie brakuje też jednak bardziej krytycznych głosów. – Długoterminowy budżet oparty na krótkoterminowym myśleniu to niebezpieczny błąd. Nie ma konkurencyjności, bezpieczeństwa ani dobrobytu na martwej planecie – ostrzega Faustine Bas–Defossez z European Environment Bureau.

Jak podkreśla, nie chodzi tylko „o uchylenie i połączenie tego, co pozostało z LIFE w fundusz zbiorczy – chodzi o demontaż jedynego w Europie narzędzia dedykowanego działaniom na rzecz przyrody i klimatu”.

Propozycja nowego wieloletniego budżetu „to druzgocący cios dla europejskich obywateli”, ocenia Anouk Puymartin z Birdlife Europe.

– Stoimy w obliczu pogłębiającego się kryzysu przyrodniczego i klimatycznego, a proponowany długoterminowy budżet UE nie oferuje jasnej ścieżki do jego rozwiązania. Co gorsza, różnorodność biologiczna traci swoje miejsce w budżecie UE bez specjalnego finansowania lub jasnego określenia priorytetów – zaznacza.

Likwidację LIFE krytykuje też Matthias Meißner z niemieckiego oddziału WWF. – Zdrowe ekosystemy są podstawą dobrze funkcjonujących gospodarki i społeczeństwa. Tymczasem zamiast wzmacniać ochronę przyrody, traktuje się tę kwestię jako drugorzędną – podkreśla.

Trzy warunki skutecznego finansowania ochrony klimatu

– Pomimo pewnych pozytywnych elementów, wniosek Komisji nie gwarantuje, iż następny długoterminowy budżet UE przyczyni się w wystarczającym stopniu do wypełnienia dodatkowych inwestycji niezbędnych do osiągnięcia ambitnych celów klimatycznych, a także do wypełnienia luki w wydatkach na różnorodność biologiczną – stwierdza Chiara Martinelli, dyrektor CAN Europe.

Think tank apeluje, aby w ramach wieloletniego budżetu wynoszącego 2 bln euro, połowa, a więc bilion euro w cenach stałych, trafiło na wypełnienie luk inwestycyjnych w zakresie klimatu i różnorodności biologicznej, dekarbonizację przemysłu i sprawiedliwą społecznie transformację.

Ponadto zdaniem organizacji aby kolejne WRF rzeczywiście przyczyniły się do osiągnięcia celów UE w zakresie klimatu i przyrody na 2040 r., konieczne jest oparcie się na trzech podstawowych zasadach. Po pierwsze unijne fundusze UE powinny „mieć dokładne horyzontalne cele w zakresie (…), jeżeli chodzi o przeznaczanie środków na klimat i przyrodę”.

Po drugie, inwestycje finansowane z funduszy UE „powinny co najmniej unikać podważania celów klimatycznych i przyrodniczych” poprzez bardziej zdecydowane wdrażanie zasady „Nie czyń poważnych szkód” (DNSH). Według CAN Europe chodzi m.in. o ostateczne odstąpienie od finansowania paliw kopalnych z unijnego budżetu.

Po trzecie według organizacji w ramach środków z unijnego wieloletniego budżetu należy „chronić i rozszerzać” finansowanie sprawiedliwej społecznie transformacji.

Te trzy zasady nie znajdują pełnego odzwierciedlenia w propozycji Komisji Europejskiej, uważa Olivier Vardakoulias, koordynator ds. finansów i polityki dotacji w CAN Europe.

– Chociaż z zadowoleniem przyjmujemy cel wydatkowy na cele klimatyczne w wysokości 35 proc., to (w propozycji – red.) brakuje wyraźnego wiążącego zapewnienia, iż środki te mają trafiać na różnorodność biologiczną i inne cele środowiskowe – wskazuje.

Jak dodaje, aby w pełni osiągnąć unijne ambicje środowiskowe, cel wydatkowy powinien wynosić 50, a nie tylko 35 proc.

– Istnieje ryzyko, iż 35–procentowy globalny cel w zakresie priorytetów środowiskowych stanie się jedynie PR–owym wybiegiem Komisji Europejskiej, jeżeli nie zostanie poparty solidnymi i przejrzystymi metodami śledzenia (wdrażania przyjętych założeń – red.), wraz z jasnymi gwarancjami, iż państwa członkowskie wykorzystają otrzymane środki do inwestowania w przyrodę i klimat – mówi Ester Asin, dyrektor Europejskiego Biura Politycznego WWF.

Fundusz Konkurencyjności za mało rygorystyczny?

Fundusz Konkurencyjności to jeden z nowych elementów w ramach Wieloletnich Ram Finansowych. Ma on służyć przede wszystkim realizacji celów zawartych w opublikowanych w tym roku przez KE kompasie konkurencyjności i Czystym Ładzie Przemysłowym.

Jak tłumaczy Komisja Europejska, fundusz ten ma służyć inwestycjom w strategiczne technologie „z korzyścią dla całego jednolitego rynku, zgodnie z zaleceniami zawartymi w raportach Enrica Letty (o jednolitym rynku) i Maria Draghiego (o konkurencyjności UE).

Fundusz, który ma działać na podstawie „jednego zbioru przepisów”, ma według KE uprościć i przyspieszyć finansowanie i stać się katalizatorem inwestycji prywatnych i publicznych.

Ma on obejmować pieniądze na cztery obszary: zieloną transformację i dekarbonizację, transformację cyfrowa, zdrowie, biotechnologia, rolnictwo i biogospodarka oraz na obronę i przestrzeń kosmiczną.

– Proponujemy stworzenie Europejskiego Funduszu na rzecz Konkurencyjności o wartości blisko 410 mld euro, ponieważ najważniejsze znaczenie ma wspieranie strategicznych technologii jutra – mówiła w środę, przedstawiając propozycję nowych Wieloletnich Ram Finansowych, Ursula von der Leyen.

Pieniądze z funduszu mają wspierać „strategiczne technologie, których potrzebujemy dla przyszłego rynku”, wskazała.

Zdaniem Grega van Elsena z CAN Europe nazywanie ECF „funduszem Draghiego” jest jednak kompletnie nietrafione i nie odzwierciedla jego założeń. Według niego nowy fundusz „nie jest w stanie zapewnić transformacji przemysłowej, której Europa pilnie potrzebuje dzięki ukierunkowanym inwestycjom”.

– Aby fundusz ten rzeczywiście wspierał zieloną i sprawiedliwą transformację, niezbędne są bardziej rygorystyczne warunki i bardziej inkluzywne zarządzanie – ocenia ekspert.

Jak mówi, oznacza to całkowite wykluczenie przemysłu paliw kopalnych z Funduszu Konkurencyjności i priorytetowe traktowanie inwestycji w sieci elektroenergetyczne, elektryfikacji opartą na odnawialnych źródłach energii i efektywnego gospodarowania zasobami.

Dodaje, iż chociaż wspomina się o wsparciu dla małych i średnich przedsiębiorstw, to we wniosku brakuje wiążących wymagań społecznych w zakresie praw pracowniczych, środków sprawiedliwej transformacji i mechanizmów podziału zysków.

Michał Hetmański zwraca natomiast uwagę, iż Instytut Zielonej Gospodarki rekomendował podział środków na podstawie tego ile emisyjnego przemysłu ma dany kraj, a to kryterium by doprowadziło do lepszej alokacji środków dla Polski.

– Trzymam kciuki za konsolidację funduszy i usprawnienie kryteriów pomocy publicznej, bo ich dotychczasowe rozdrobnienie potęguje zjawisko grantozy – sięgają po te środki sprawnie piszący wnioski, często na sfingowane projekty, a ci co naprawdę potrzebują finansowania na dekarbonizację nie korzystają z tych możliwości – mówi ekspert.

Jego zdaniem „musimy się obudzić i dokonać resetu naszego podejścia do unijnej gotówki” – Regiony czy wiele agencji rządowych typu PARP i NCBR będą musiały zmienić filozofię myślenia o efektach, za które będziemy rozliczani. Nie wszyscy to przeżyją i dobrze – kwituje ekspert.

– Dla transformacji liczy się efekt, czyli mniejszy ślad węglowy i opłaty za CO2, a nie rozdmuchana przez polskie instytucje papierologia – podkreśla.

Rolnicy: „Radykalna, jednostronna propozycja”

Polityka spójności i rolnictwo pozostają „u podstaw” nowego wieloletniego budżetu jako „główne filary europejskiej solidarności i inwestycji w model europejski”, wskazywała w środę von der Leyen.

Jak powiedziała, w nowym budżecie wydzielono 300 mld euro na wsparcie dochodów rolników. Obejmuje to podwojenie rezerwy rolnej, „aby chronić źródła utrzymania naszych rolników”, podkreśliła.

Ogólnie jednak w branży rolniczej propozycja budżetowa Komisji została przyjęta bardzo chłodno – a to głównie z powodu ogromnych cięć środków na Wspólną Politykę Rolną.

Budżet WPR w kolejnej perspektywie budżetowej wyniesie 300 mld euro. W budżecie na lata 2021–2027 było to 387 miliardów euro. Po uwzględnieniu cen stałych z bieżącego roku oznacza to spadek o około 30 proc.

Ponadto WPR przestanie być odrębnym funduszem – zostanie włączona do jednego dużego funduszu wspólnego z polityką spójności i rozwojem obszarów wiejskich, zarządzanego na poziomie krajowym w ramach „kopert narodowych”

Jeśli propozycja KE wejdzie w życie, to dwufilarowa struktura WPR, obowiązująca od 1999 roku i obejmująca dwa filary (jeden zawierający środki na bezpośrednie wsparcie dla rolników i drugi na rozwój obszarów wiejskich) od 2028 roku ma ulec likwidacji.

Będzie „jedna polityka i jeden zestaw instrumentów”, zapowiedział komisarz UE ds. rolnictwa Christophe Hansen, dodając, iż znikną „ograniczenia” w przenoszeniu środków między dotychczasowymi filarami.

Ursula von der Leyen odkreśliła, iż poza zarezerwowanym budżetem państwa członkowskie będą mogły przekierować dodatkowe środki w ramach Krajowych Partnerstw Regionalnych – nowego, wspólnego funduszu dla polityki spójności, rybołówstwa, rolnictwa i obszarów wiejskich (łącznie 865 mld euro).

Taka zmiana nie podoba się większości organizacji rolniczych, w tym zrzeszającemu związki europejskich rolników stowarzyszeniu Copa-Cogeca.

Dzień, w którym KE przedstawiła propozycję nowego budżetu, organizacja w wydanym oświadczeniu określa jako „czarną środę dla europejskiego rolnictwa”.

„Komisja publicznie mówiła o zaangażowaniu interesariuszy, inkluzywnym dialogu i wsłuchiwaniu się w głos społeczności rolniczych, a dziś mamy jasny dowód na to, iż przewodnicząca von der Leyen przez miesiące potajemnie przygotowywała radykalne, jednostronne i cyniczne podejście do unijnego rolnictwa i jego budżetu”, wskazuje stowarzyszenie.

Zarzuciło KE, iż zignorowała głosy europosłów i państw członkowskich UE. „Efektem jest podejście, które jest nie do zaakceptowania dla europejskich organizacji rolniczych”, zaznacza.

„Bezprecedensowe cięcia budżetowe, rozwiązanie dwóch filarów (…) i oderwanie się Komisji od jej historycznej polityki rolnej, czy można to wszystko interpretować inaczej niż porzucenie rolnictwa, obojętność i brak nadania rolnictwu i rozwojowi obszarów wiejskich strategicznego priorytetu”, pyta retorycznie Copa-Cogeca.

„W obliczu zbliżającej się umowy z Mercosurem jak Komisja Europejska może oczekiwać, iż w nadchodzących latach społeczność rolnicza przez cały czas będzie jej słuchać i będzie jej ufać?”, zastanawia się.

Krytyczne są także rządy wielu krajów. ‚Pani Przewodnicząca, Pani budżet i propozycja WPR to nic innego jak prowokacja wobec świata rolnictwa. Proszę przemyśleć swoje podejście! Nie będzie wzrostu potęgi Europy bez zapezpieczenia dostępu do żywności”, wezwał Ursulę von der Leyen Arnaud Rousseau, szef FNSEA, największego związku zawodowego rolników we Francji.

Z kolei polski resort rolnictwa w wydanym oświadczeniu ocenił, iż przedstawiony przez KE projekt „uwzględnia dostosowanie instrumentów WPR do nowych uwarunkowań i wyzwań, ale nie w pełni uwzględnia oczekiwana rolników”.

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi uznało, iż propozycje KE dotyczące WPR po 2027 r. „dają możliwość kontynuacji dotychczasowych form wsparcia”, z których w tej chwili korzystają rolnicy, takich jak płatności bezpośrednie, działania na rzecz klimatu i środowiska, inwestycje w gospodarstwach, płatności dla małych gospodarstw i młodych rolników, czy też płatności ONW.

Zauważając, iż podział środków na realizację poszczególnych celów – lokowanych dotąd w II filarze – dokonywany będzie na poziomie krajowym, resort deklaruje, iż zyska on wsparcie z budżetu krajowego.

„Taki mechanizm pozwala na większą elastyczność decyzji krajowych, co do sposobu finansowania działań na rzecz rozwoju obszarów wiejskich”, ocenia.

Jak wyjaśnia, oznacza to, iż np. wydatki na rozwój infrastruktury na obszarach wiejskich będą realizowane przy wsparciu z polityki spójności ukierunkowanej na wsparcie regionów słabiej rozwiniętych, takich jak np. obszary po byłych PGR-ach.

Wielu rolników jest jednak sceptycznych wobec przeniesieniu większych kompetencji w zakresie rozdzielania funduszy na państwa członkowskie.

– Z jednej strony to dobra wiadomość, bo da to państwom większą wolność w podejmowaniu decyzji o sposobie finansowania rolnictwa i rozwoju wsi, a co za tym idzie, na dostosowanie go do specyfiki danego kraju – mówi w rozmowie z EURACTIV.pl sadownik z województwa mazowieckiego.

Jego zdaniem ten system ma jednak też ciemną stronę. – Komisja Europejska poniekąd „umywa ręce”, przerzucając odpowiedzialność na rządy. Teraz to nie Unię, a rządy będzie się przedstawiać jako głównego „winowajcę”, jeżeli chodzi o niedofinansowanie rolnictwa – zwraca uwagę.

Idź do oryginalnego materiału