W nocy 24 września międzynarodowa flotylla płynąca z pomocą humanitarną do Strefy Gazy została zaatakowana dronami. Na pokłady niektórych jednostek bezzałogowce zrzucały substancje chemiczne. W pobliżu statków przez kilka godzin było słychać eksplozje. Dochodziło do zakłóceń komunikacji. Nikomu nic się nie stało. O zdarzeniu szeroko pisali w mediach społecznościowych aktywiści z Global Sumud Flotilla. Uszkodzony został m.in. statek pod polską banderą - o czym informował poseł KO Franciszek Sterczewski, który jest jednym z wolontariuszy. Polityk zwrócił się do polskiego rządu o natychmiastową reakcję na atak.
REKLAMA
Zobacz wideo Lekarz ze Strefy Gazy: Bardzo dużo dzieci bez rąk i nóg. Nie ma jak leczyć, więc amputujemy
Flotylla w drodze do Gazy. Skutki ataków dronów
Rafał Piotrowski rzecznik Global Movement to Gaza Poland w rozmowie z Gazeta.pl odniósł się do ostatnich ataków na flotyllę. - Odnotowano co najmniej 13 eksplozji i na co najmniej 10 łodzi zrzucono około kilkunastu niezidentyfikowanych ładunków. Część z nich to były granaty hukowe, część zawierała jakąś substancję chemiczną. Nikomu nic się nie stało, wszyscy są bezpieczni. Niektóre łodzie zostały uszkodzone, np. łódź, na której płynie Franek Sterczewski ma uszkodzony żagiel i prawdopodobnie będzie musiała zostać naprawiona w porcie - przekazał nam Rafał Piotrowski.
Zapytany o emocje i komentarze uczestników wyprawy, zapewnił, iż po ostatnim ataku panuje wśród nich "większa determinacja". - Dostaję od nich informacje, iż gdy łodzie są atakowane, uświadamiają sobie, iż to, czego oni doświadczają, to jest "nic" wobec tego, czego Palestyńczycy doświadczają w Gazie od dwóch lat. Obecność dronów nad głowami, ciągłe bombardowania, ciągły strach - nie da się tego porównać. Osoby na łodziach są zatem coraz bardziej zdeterminowane, aby zaprotestować wobec tego, co dzieje się w Gazie - przekazał Piotrowski.
Rzecznik polskiej misji poinformował także, iż część flotylli znajduje się w tej chwili na Krecie. - Tam prawdopodobnie będzie musiała się też zatrzymać część uszkodzonych łodzi. w tej chwili jest przyjęty plan, aby wszystkie flotylle spotkały się na Morzu Śródziemnym i już wspólnie popłynęły w stronę Gazy. Mamy kontakt z organizacjami palestyńskimi, rodzinami, które są na miejscu i razem z nimi pomoc dla Palestyńczyków zostanie rozdystrybuowana - powiedział nam Piotrowski.
"Nie ma zbyt dużej odpowiedzi ze strony MSZ"
Jak dodał, jest to już "38. próba przełamania blokady drogą morską". - Członkowie flotylli byli wcześniej zatrzymywani, aresztowani, a następnie deportowani - ciągle mamy w głowie, iż to może stać się też tym razem. Na taką okoliczność mamy przygotowane procedury. Co ważne, nasza misja jest legalna, płynie po wodach międzynarodowych i wszystkie państwa powinny mieć obowiązek chronienia tej flotylli - mówił nasz rozmówca. - Nieustannie piszemy do MSZ i informujemy je o tych działaniach. Niestety nie ma zbyt dużej odpowiedzi - dodał. Piotrowski zwrócił też uwagę, iż w jednym z wywiadów "wicepremier Radosław Sikorski zbył pytanie dotyczące ochrony flotylli, stwierdzając, iż jest to jakiś kaprys". - My ciągle informujemy i apelujemy do polskiego rządu, żeby objąć tę misję cywilną z pomocą humanitarną ochroną - dodał.
Pomoc humanitarna zmierza do Gazy
Przypomnijmy, międzynarodowa flotylla znajduje się u wybrzeży Krety. Jej uczestnicy informują, iż wiozą do Strefy Gazy jedynie pomoc humanitarną i nie są zagrożeniem dla żadnej ze stron tamtejszego konfliktu. Flotylla wypłynęła z Barcelony na początku września, mając na celu przełamanie izraelskiej blokady Gazy i dostarczenie pomocy humanitarnej. w tej chwili w tej grupie płynie 51 jednostek. Niektóre z nich były celem dwóch ataków dronów podczas postoju w Tunezji. Władze Izraela zapowiedziały, iż nie wpuszczą flotylli na swoje wody terytorialne.