Jarosław Kaczyński nie ma złudzeń co do tego, iż ucieczka posła PiS, Marcina Romanowskiego na Węgry, oznacza kłopoty dla Prawa i Sprawiedliwości. Bo widać, iż szukany listem gończym polityk może liczyć na pomoc.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Romanowski sam nie wyjechał, sam o azyl się nie ubiegał, nie zorganizował sobie nowego życia samodzielnie i zdjęcia sobie sam nie zrobił w szpitalu i nie opublikował w zaprzyjaźnionych mediach. Wspólnicy, choćby jeżeli prawnie nie odpowiedzą, bo w czasie pomocy nie było wniosku o areszt, jednak pomagali oszukać wymiar sprawiedliwości. Ktoś teraz będzie pomagał Romanowskiemu utrzymać się na Węgrzech – zauważył Jacek Nizinkiewicz na łamach „Rzeczpospolitej”.
Tyle iż ucieczka mogła być dla partii o wiele lepszym rozwiązaniem, niż Romanowski stojący przed sądem. Bo były minister mógłby opowiedzieć o wielu rzeczach.
– Bo sprawa Funduszu Sprawiedliwości i 100 mln zł wykorzystania niezgodnie z prawem może obciążyć nie tylko Romanowskiego, ale również jego ówczesnych przełożonych: ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i premiera Mateusza Morawieckiego. Ochrona Romanowskiego jest zatem w interesie PiS. Ale partia na tym nie zyska – dodaje dziennikarz.
I o to w tym wszystkim chodzi.
Źródło: Rzeczpospolita