Ucieczka przed porażką. Kaczyński tchórzliwie umywa ręce

1 dzień temu
Zdjęcie: Kaczyński


Jarosław Kaczyński, lider Prawa i Sprawiedliwości, od lat buduje wizerunek nieomylnego stratega, który zawsze ma rację i kontrolę nad partią.

Jednak nieuchronna klęska Karola Nawrockiego w wyborach prezydenckich 2025 roku obnażyła jego słabości jako przywódcy i pokazała, jak desperacko próbuje uniknąć odpowiedzialności za ten polityczny niewypał. Kaczyński, zamiast przyznać się do błędu w wyborze kandydata, stosuje taktykę odwracania uwagi, przerzucania winy i minimalizowania swojej roli w decyzji, co jest przejawem jego tchórzostwa i braku umiejętności zmierzenia się z porażką.

Decyzja o wystawieniu Nawrockiego jako kandydata PiS była od początku kontrowersyjna. Kaczyński miał do wyboru bardziej znanych polityków, takich jak Mateusz Morawiecki, Beata Szydło czy choćby Przemysław Czarnek. Zamiast tego postawił na Nawrockiego – człowieka bez doświadczenia politycznego, z wątpliwą przeszłością i brakiem charyzmy, co gwałtownie okazało się katastrofą. Afera mieszkaniowa, w której Nawrocki został oskarżony o nieetyczne przejęcie kawalerki od starszego człowieka, oraz jego powiązania z trójmiejskim półświatkiem – gangsterami, sutenerami i kibolami – były gwoździem do trumny jego kampanii. Kaczyński jednak, mimo iż otrzymał raport o tych problemach już kilka miesięcy wcześniej, zignorował go, co świadczy o jego lekkomyślności i braku odpowiedzialności.

Kiedy skandale zaczęły wychodzić na jaw, Kaczyński zaczął dystansować się od Nawrockiego. Na konferencji prasowej 28 kwietnia 2025 roku stwierdził, iż wybór kandydata „nie do końca był jego decyzją”, co jest ewidentną próbą zrzucenia odpowiedzialności na innych. To absurdalne, bo w PiS wszyscy wiedzą, iż to Kaczyński podejmuje najważniejsze decyzje, a wybór Nawrockiego był jego osobistą sympatią i kalkulacją, iż „bezpartyjny” kandydat nie zagrozi jego pozycji w partii. Takie wypowiedzi pokazują, iż Kaczyński nie ma odwagi przyznać się do błędu i woli udawać, iż nie miał pełnej kontroli nad sytuacją, co jest kpiną z jego wizerunku „silnego lidera”.

Co więcej, Kaczyński próbuje minimalizować znaczenie zbliżającej się klęski Nawrockiego, twierdząc, iż była ona „wkalkulowana w polityczne koszty”. To cyniczne podejście, które pokazuje, jak bardzo lekceważy swoich wyborców. Wybory prezydenckie były najważniejsze dla przyszłości PiS, a porażka Nawrockiego – zwłaszcza w kontekście jego skandali – nie tylko osłabiła partię, ale też dała paliwo wewnętrznym krytykom Kaczyńskiego. W partii mówi się o „pięknej katastrofie”, która może zapoczątkować nowe otwarcie na prawicy, a przeciwnicy Kaczyńskiego już szykują się do przejęcia schedy po nim. Jednak zamiast zmierzyć się z tymi konsekwencjami, Kaczyński woli odwracać uwagę, oskarżając przeciwników politycznych o manipulacje i „ohydę” wobec Nawrockiego, jak stwierdził 9 maja 2025 roku.

Najbardziej żenujące jest jednak to, jak Kaczyński manipuluje narracją, by chronić siebie. Kiedy wyszły na jaw szczegóły afery mieszkaniowej, w tym wysoko oprocentowana pożyczka, której Nawrocki udzielił Jerzemu Ż., Kaczyński przyznał 16 maja, iż „nie wiedział” o tym fakcie i iż „mógł się mylić” w swoich wcześniejszych wypowiedziach. To kpina – lider partii, który rzekomo kontroluje wszystko, nie wie o kluczowych szczegółach dotyczących swojego kandydata? To albo dowód na jego niekompetencję, albo kolejna próba uniknięcia odpowiedzialności. Kaczyński woli udawać niewiedzę, niż przyznać, iż nie sprawdził Nawrockiego wystarczająco dokładnie, co jest jego obowiązkiem jako lidera.

Podsumowując, Jarosław Kaczyński robi wszystko, by uniknąć odpowiedzialności za zbliżającą się klęskę Karola Nawrockiego. Zamiast przyznać się do błędu, dystansuje się od decyzji, minimalizuje jej znaczenie i przerzuca winę na innych. To tchórzliwe i cyniczne podejście pokazuje, iż Kaczyński bardziej dba o swoją pozycję niż o dobro partii czy Polski. Jego zachowanie to kolejny dowód na to, iż jego przywództwo jest coraz bardziej oderwane od rzeczywistości, a PiS pod jego wodzą zmierza ku schyłkowi.

Idź do oryginalnego materiału