Uchwała, którą wczoraj podjęła Państwowa Komisja Wyborcza zamiast wyjaśnić sytuację jeszcze bardziej ją zagmatwała – wynika z wypowiedzi zarówno prawników, jak i polityków.
Przewodniczący PKW Sylwester Marciniak poinformował po poniedziałkowym (30 grudnia) posiedzeniu PKW, iż „wykonując postanowienie Sądu Najwyższego, przyjęła sprawozdanie finansowe komitetu Prawo i Sprawiedliwość z wyborów parlamentarnych 2023 r.” Przyznał jednak, iż ta uchwała jest „nietypowa”, gdyż zawiera drugi paragraf wyrażający wątpliwości co do statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego.
Zoll: To pełna niekonsekwencja
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego i były szef PKW Andrzej Zoll wprost powiedział, iż ma „bardzo poważne wątpliwości” co do uchwały PKW ws. przyjęcia sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS. – Jedno jest pewne: musimy zmienić Kodeks wyborczy i ustawę o Sądzie Najwyższym – podkreślił w TVN24.
Zoll przyznał, iż nie wie, czy wczorajsza decyzja PKW jest zmianą uchwały z sierpnia, kiedy komisja odrzuciła sprawozdanie finansowe, czy też jest wykonaniem orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego w tej sprawie. jeżeli jest to wykonanie orzeczenia nieuznawanej izby SN, to w jego ocenie znaczy, iż PKW uznaje tę izbę za sąd. – No więc to jest pełna niekonsekwencja, w jednej czy w drugiej interpretacji. Nie wiem, jaki jest powód wydania dzisiaj takiej uchwały – oświadczył były prezes TK.
– Jedno jest pewne: musimy, zmienić i Kodeks wyborczy, i ustawę o Sądzie Najwyższym. o ile nie rozstrzygniemy tych dwóch problemów, które tu powstają, to będziemy mieli bardzo poważny kryzys konstytucyjny – ostrzegł profesor Zoll.
Stwierdził też, iż PKW musi wrócić do „dawnego kształtu”. – To, co dzisiaj się dzieje, pokazuje, iż zmiana ustawy o PKW w 2018 roku, była naprawdę krokiem, który miał w pełni upolitycznić Państwową Komisję. No to dziś mamy jednoznaczny dowód, iż to jest organ polityczny, a nie organ taki, jak był poprzednio, do 2018 roku – uważa były szef PKW. Zmieniono wtedy sposób wybierania członków PKW: wcześniej w skład komisji wchodzili tylko sędziowie, a po zmianach dokonanych przez PiS większość członków wskazuje Sejm.
– To musi być organ oderwany od polityki. o ile chcemy mieć poważną kontrolę nad przeprowadzeniem procesu wyborczego, to decydujący musi być głos ciała, które – tak jak sąd – powinno być niezależnym od władzy wykonawczej czy władzy legislacyjnej – podkreślił Andrzej Zoll.
Co dalej z pieniędzmi dla PiS?
Uchwała PKW umożliwia co prawda PiS odzyskanie milionów złotych, ale w praktyce formalnie decyduje o tym minister finansów. Andrzejowi Domańskiemu trudno zazdrościć, bo w podzielonej Polsce każda jego decyzja wywoła niezadowolenie.
„Pieniędzy nie ma i nie będzie” – zacytował w reakcji na decyzję PKW premier Donald Tusk słowa byłego ministra finansów Jacka Rostowskiego z wieczoru wyborczego w 2015 r. (wyjaśniał potem zresztą, iż chodziło mu jedynie o obietnice PiS z pierwszej kadencji rządów). „Na moje oko tyle wynika z uchwały PKW” – dodał szef rządu wieczorem we wpisie na platformie X.
Natomiast rzecznik PiS Rafał Bochenek stwierdził, iż resort finansów ma teraz obowiązek niezwłocznej wypłaty zaległych środków z tytułu dotacji i subwencji dla PiS, łącznie ponad 17 mln zł. Wezwał przy tym ministra Domańskiego do natychmiastowej realizacji decyzji PKW. Bochenek podkreślił na platformie X, iż działania związane ze wstrzymaniem finansowania były od samego początku nielegalne, co – jak podkreślił – stwierdził SN w orzeczeniu.
„Dzisiejsza decyzja PKW rodzi obowiązek po stronie Ministerstwa Finansów i ministra Domańskiego niezwłocznej wypłaty zaległych, wstrzymanych środków tytułem dotacji oraz subwencji – łącznie ponad 17 mln zł” – stwierdził rzecznik PiS.
Dodał, iż jego ugrupowanie zdaje sobie sprawę, iż choćby korzystna dla PiS decyzja PKW może zostać zlekceważona. „Wiemy, iż obecny rząd nie przestrzega żadnych reguł (…). Dlatego wzywamy ministra finansów Andrzeja Domańskiego do natychmiastowej realizacji decyzji PKW! Brak wykonania uchwały PKW to oczywisty delikt konstytucyjny i podstawa odpowiedzialności prawnokarnej” – zaznaczył Bochenek.
Berek: Próbujemy odkodować co PKW do nas mówi
– Wszyscy jesteśmy w tej samej sytuacji, w której próbujemy odkodować, co tak naprawdę Państwowa Komisja Wyborcza do nas mówi i musimy przy tak ważnej decyzji dać sobie przynajmniej parę godzin na to, żeby to odkodować, zrozumieć, usłyszeć – powiedział tymczasem przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów Maciej Berek w odpowiedzi na pytanie o reakcję ministra finansów na wczorajszą decyzję PKW.
– To jest odpowiedzialność ministra Domańskiego. To jest kwestia analizy prawnej, która musi być przeprowadzona na podstawie dokumentów, które Państwa Komisja Wyborcza do niego skieruje. Ten dokument nie wpłynął, nie wiemy, jak będzie sformułowany – wyjaśnił przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Zapowiedział przy tym, iż poniedziałkowa uchwała PKW będzie tematem rozmowy podczas dzisiejszego (31 grudnia) posiedzenia rządu, chociaż – jak zaznaczył – decyzja w tej sprawie należy do ministra, a nie do całej Rady Ministrów. Przekazał przy tym, iż rozmawiał już o tym z ministrem Andrzejem Domańskim, który miał zapowiedzieć, iż „musi to wszystko zobaczyć” zastrzegając, iż choćby nie wie, „co PKW do niego skieruje”.
Szef KSRM: O to im chodziło – tak zamotać, żeby już nic nie było wiadomo
Wg ministra Berka to co się teraz dzieje „u tych, którzy ten nasz system prawny tak komplikowali, motali, utrudniali, betonowali, wywołuje taki makiaweliczny, niedobry uśmiech”.
– To jest to, o co im chodziło. To znaczy tak zamotać, żeby już nic nie było wiadomo – ocenił.
Berek przyznał też, iż treść wczorajszej uchwały PKW jest dla niego „dużym znakiem zapytania”, zwłaszcza zdanie, iż „PKW nie przesądza przy tym, iż IKNiSP SN (Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego) jest sądem i nie przesądza o skuteczności orzeczenia”.
– Widzę tu co najmniej potężny znak zapytania, bo o ile PKW wykonuje orzeczenie Sądu Najwyższego, to znaczy, iż uznaje, iż to orzeczenie jest ważne – zwrócił uwagę przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów.
O jakie pieniądze chodzi?
PKW w sierpniu odrzuciła sprawozdanie finansowe komitetu wyborczego PiS z zeszłorocznych wyborów parlamentarnych wykazując – jak poinformowano – poparte dowodami nieprawidłowości w wydatkowaniu funduszy na kampanię 2023 r. w kwocie 3,6 mln zł.
Wskutek tej decyzji pomniejszona została jednorazowa dotacja dla tej partii, tzw. zwrot za wybory (prawie 38 mln zł) o trzykrotność zakwestionowanej kwoty, czyli o ok. 10,8 mln zł oraz pomniejszona o 10,8 mln zł niemal 26-milionowa roczna subwencja z budżetu państwa przeznaczona na działalność partii. Konsekwencją decyzji PKW jest także zwrot do Skarbu Państwa zakwestionowanej sumy, czyli 3,6 mln zł. PiS zaskarżył tę decyzję do Sądu Najwyższego, który rozpatrzył ją 11 grudnia.