Ubywająca ilość śniegu i lodu odmieni nasz świat. Polacy zbadają, jak bardzo

1 tydzień temu

W Indiach to podstawowe źródło wody pitnej, w Norwegii niezbędny element wytwarzania prądu, a we Włoszech magnes na turystów. Zmieniająca się ilość lodu i śniegu wpłynie na to wszystko. Międzynarodowej grupie naukowców, która zbada jak bardzo, dowodzi Polak. Czytaj o projekcie LIQUIDICE!

Ilustracja 1: Na lodowcu. Zdjęcie: Bartłomiej Luks / Instytut Geofizyki PAN.

Że z powodu zmiany klimatu świat staje się coraz cieplejszy, to już wiadomo. Że odbije się to na ilości pokrywy śnieżnej i lodowej – również. Ale w jaki sposób i jak bardzo te malejące zasoby odbiją się na człowieku?

Właśnie tym zagadnieniem zajmą się naukowcy z 20 instytucji z całego świata. Celem rozłożonego na cztery lata projektu będzie zbadanie zasobów wodnych pochodzących z kriosfery w Norwegii, Włoszech, Indiach, a także na Svalbardzie i Grenlandii. Czyli w miejscach, w których zmiana klimatu już teraz widocznie wpływa na środowisko naturalne i życie lokalnych społeczności.

Liderem projektu LIQUIDICE został Instytut Geofizyki Polskiej Akademii Nauk.

I do picia, i dla turysty

Naukowcy przyjrzą się „inland ice”, czyli lądowej części kriosfery. Pod pojęciem tym kryje się znajdująca się na lądach zamarznięta woda w postaci śniegu, lodowców i wieloletniej zmarzliny. Miejsca do projektu wybrano nieprzypadkowo. – W każdej z wytypowanych lokalizacji zamarznięta woda stanowi istotny zasób, ale w każdym z nieco innej przyczyny – tłumaczy dr Bartłomiej Luks z Zakładu Badań Polarnych i Morskich, kierownik projektu LIQUIDICE.

Ilustracja 2: Castor, szczyt w masywie Monte Rosa. Zdjęcie: Chrippel (CC BY-SA 2.0)

I tak na przykład w północnej Norwegii masy lodowe, czyli przede wszystkim lodowce, są bardzo istotne ze względów hydrologicznych. Gdy topnieją, są bowiem wykorzystywane do produkcji energii elektrycznej.

Z kolei w Himalajach położony w górach śnieg i lód służą po stopnieniu przede wszystkim jako źródło wody pitnej. Naukowcy przyjrzą się więc temu, jak zmieniające się zasoby „inland ice” wpłyną na jej dostępność po indyjskiej części Himalajów.

Ale śnieg i lód w górach to także turystyka. Dlatego naukowcy zbadają, jak zmieniająca się pokrywa śnieżna wpływa na sezon turystyczny w Alpach, a dokładniej w otoczeniu masywu Monte Rosa.

– Zależy nam bardzo na tym, żeby nasze wyniki w jak największym stopniu dotyczyły życia ludzi. Dlatego w ramach projektu zajmiemy się tym, jak zmieniające się zasoby wodne przekładają się na społeczeństwo – opowiada dr Luks.

Ile wody jest we śniegu?

W filmie „Poszukiwany, poszukiwana” pada słynny cytat o badaniu zawartości cukru w cukrze. Z przymrużeniem oka można uznać, iż w ramach LIQUIDICE przeprowadzone będą podobne badania dotyczące zawartości wody w śniegu. Z tą różnicą, iż odpowiedź wcale nie będzie taka oczywista, jak mogłoby się wydawać.

– Zawartość wody w śniegu to tzw. ekwiwalent wodny śniegu. Jego ustalenie to w tej dziedzinie nauki poszukiwany od dawna Złoty Graal. Chcemy tego dokonać dzięki satelitów – wyjaśnia dr Luks, którego prace terenowe na Svalbardzie będą poświęcone właśnie temu.

Ilustracja 3: Naukowcy podczas badań na lodowcu. Zdjęcie: Bartłomiej Luks / Instytut Geofizyki PAN.

Naukowcy liczą, iż uzyskają dane o wysokiej rozdzielczości, bo dzięki temu ich ustalenia będą mogły pomóc w podejmowaniu konkretnych decyzji. Na przykład, jak zarządzać hydroelektrowniami w Norwegii w związku z kurczącymi się zasobami wodnymi skrytymi w śniegu, których ilość będzie można w miarę dokładnie określić.

– Gdy robi się cieplej, topnieje więcej lodu. Z jednej stromy w systemie jest więc dostępne więc wody do produkcji elektryczności, ale z drugiej – zasoby wody w lodowcach nie są nieograniczone. W pewnym momencie produkcja prądu z wody z lodowca będzie więc zagrożona. Ustalenie tego, jak duże jest to zagrożenie i kiedy może się ziścić, stanowi niezwykle istotną informację tak dla całego społeczeństwa, jak i konkretnych gałęzi przemysłu. To bardzo istotne również dlatego, by móc jak najlepiej zaplanować działania adaptacyjne i konkretne inwestycje – wyjaśnia naukowiec z Instytutu Geofizyki PAN.

Czy małe lodowce robią dużą różnicę?

Naukowcy w dużym stopniu bazować będą na już istniejących sieciach monitoringowych i dostępnych wynikach badań. Celem jest dokonanie przeglądu i ocenienie wpływu zaobserwowanych już zmian na różne aspekty życia człowieka i stanu środowiska naturalnego.

Ilustracja 4: Podczas badania lodowców na Svalbardzie. Zdjęcie: Bartłomiej Luks / Instytut Geofizyki PAN.

Część danych ma być jednak zupełnie nowa. I dotyczyć będzie ważnych zagadnień, którym nikt jeszcze się nie podjął. Właśnie takim aspektem projektu jest uwzględnienie w systemowych modelach Ziemi (ESM) małych mas lodowych. Obecne modele dotyczące wpływu kurczących się zasobów lodu na np. podnoszący się poziom morza uwzględniają jedynie duże masy lodowe. Czyli Grenlandię i Antarktydę.

– Nikt nie bierze pod uwagę małych lodowców alpejskich, lodowców na Svalbardzie czy lodowców górskich w obu Amerykach. Wynika to w dużej mierze z rozdzielczości modeli, która musiałaby być bardzo duża. Mimo wszystko chcemy podjąć się tego zadania. Na ten moment nie mamy jednak pojęcia, czy wyniki nie zmienią sytuacji znacząco, czy też zmienią ją diametralnie – wyjaśnia dr Luks. – Jak więc widać powodów, dla których warto przeprowadzić nasze badania, jest dużo.

Szymon Bujalski

Idź do oryginalnego materiału