U "analityków" i "ekspertów" bez zmian, żyją w fałszywej interpretacji newsów dnia

10 miesięcy temu

Z tym, iż PiS złapał zadyszkę nie ma co dyskutować, bo to gołym okiem widać, ale trzymajmy się definicji zadyszki i nie zaklinajmy rzeczywistości kryzysem. Zadyszka ma to do siebie, iż jest chwilowym stanem osłabienia formy, od tego się nie umiera i przede wszystkim wystarczy chwila, aby wszystko wróciło do normy. Zupełnie innym zjawiskiem jest kryzys i takie poważniejsze stany PiS też miał na koncie, a pierwszym był konflikt na linii Nowogrodzka – prezydent. Były też kryzysy koalicyjne, czy walka o każdego posła w Sejmie, no i cały czas trwa wyniszczająca wojna pomiędzy Morawieckim i Ziobro.

Gdyby z tej skróconej listy wyjąć ostatni tydzień z marszem 4 czerwca i „ruską ustawą” na czele, to każdy myślący człowiek natychmiast zrozumie, iż to choćby nie jest zadyszka, tylko czkawka. Żadne z aktualnych wydarzeń nie będzie miało wpływu na wynik wyborczy PiS, ponieważ nie ma głupszej metody walki o władzę, niż konstruowanie przekazu wyłącznie do największych fanatyków politycznych, którzy nienawidzą Kaczyńskiego i PiS. Tutaj już choćby nie chodzi o słynne przekonywanie przekonanych, ale o pułapkę, w którą non stop wpadają kolejny liderzy opozycji. Marsz 4 czerwca przyniósł wyłącznie jeden polityczny efekt, ale on też nie musi być trwały. Chodzi oczywiście o przepływ elektretu anty-PiS, czyli przelewanie z pustego w próżne.

Hołownia, Kosiniak-Kamysz i Czarzasty zostali ograni i upokorzeni przez Tuska, co powoli zaczyna do nich docierać. „Trzecia droga” i „Lewica” tracą wyborców, bo zaślepieni fanatycy, którzy chcą za wszelką cenę dokopać PiS, przechodzą na stronę silniejszego, co jest normalnym zjawiskiem w polityce i w naturze. Tyle tylko, iż to wszystko przez cały czas się dzieje w „rodzinie”, która się nie powiększa, a co więcej zmniejsza, z tej racji, iż Konfederacja przejmuje cześć liberałów i młodych wyborców. Z kolei Kaczyński nie ma żadnego tajnego planu, on zgodnie z logiką i bezwzględnością od początku i niemal wprost mówi, iż opozycji trzeba przypięć „twarz” Tuska i reszta zrobi się sama. Problem w tym, iż PiS wziął się za to najgłupiej jak mógł, czyli stworzył wrażenie, iż komisją chce Tuska wyeliminować z wyborów. Takich rzeczy Polacy nienawidzą, bo jesteśmy narodem dobrodusznym i naiwnym.

Wiadomo jednak powszechnie, iż tam gdzie PiS schrzani coś koncertowo, z pomocą przychodzi opozycja i tak też się stało teraz. Motywowanie fanatyków ma mniej więcej taki sam sens, jak mieszanie herbaty bez dodawania cukru. Co więcej taki marsz Tusk mógł zorganizować tylko raz i ten raz już był, na cztery miesiące przed wyborami. Musiałoby dojść do totalnej katastrofy, żeby PiS nie osiągnął w wyborach 35%, tymczasem dla PO szklanym sufitem jest 30%. Matematyka mówi jasno, co się w takiej konfiguracji zdarzy. PO nie ma praktycznie żadnych szans na 35%, natomiast jeżeli jakimś cudem przekroczy 30%, to „Trzecia droga” i „Lewica” mogą wylecieć poza próg wyborczy, jak to się stało z SLD i Korwinem w 2015 roku i dzięki temu PiS zdobył większość.

Skupienie opozycji wokół Tuska to jest gra dla PiS, bo taka strategia prowadzi wprost do skasowania przyszłych koalicjantów PO i w Sejmie możemy zobaczyć tylko trzy partie: PiS, PO, Konfederację. Oznacza to tyle, iż PiS niespodziewanie dostaje kolejną szansę na samodzielne rządy, dzięki legendarnej metodzie D’Hondta. Ponadto PiS kompletnie nie musi się przejmować tym, co się dzieje w całym opozycyjnym elektoracie, jedynym zadaniem i rezerwą PiS jest odzyskanie elektoratu, który stracili. Paradoks ostatnich dni polega na tym, iż PiS pomimo szeregu błędów i wręcz kompromitacji potęgowanych przez Dudę, na tym wszystkim wyłącznie zyskuje. Gdy do gry wejdą konkrety, czyli kupowanie III kadencji, opozycja będzie w tej wymianie ciosów wyłącznie workiem treningowym. Nic się zatem nie zmienia, PiS może przegrać tylko z PiS, a opozycja jest największą siłą PiS.

Idź do oryginalnego materiału