Tysiące Francuzów wyszło na ulicę. Wzywają Macrona do dymisji

1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Benoit Tessier


Ponad 100 tys. Francuzów wyszło w sobotę (7 września) na ulicę po tym, jak Emmanuel Macron mianował na premiera centroprawicowego polityka Michela Barniera - infromuje BBC. Protestujący oskarżają prezydenta o "zamach na demokrację".
W czwartek 5 września, po prawie dwóch miesiącach od wyników wyborów parlamentarnych, prezydent Emmanuel Macron wyznaczył nowego premiera. Szefem francuskiego rządu został Michel Barnier. "Prezydent upewnił się, iż Michel Barnier spełnia warunki stabilności i możliwie najszerszego konsensusu, i poprosił go o utworzenie rządu jedności, który będzie służył krajowi" - czytamy w oświadczeniu opublikowanym przez Pałac Elizejski. Ta decyzja nie spodobała się Lewicy. W wielu miejscowościach w kraju w sobotę 7 września doszło do protestów.


REKLAMA


Zobacz wideo Co to będzie z Francją po wyborach?


Protesty w niemal całej Francji. Tysiące ludzi domaga się dymisji premiera
Francuskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podało, iż w sobotę w całym kraju protestowało 110 tys. osób. W samym Paryżu na ulice wyszło 26 tys. osób. Demonstracje odbyły się także w innych, większych miastach, takich jak Nicea czy Nantes. Jeden z przywódców protestu przekazał mediom, iż w rzeczywistości demonstrowało choćby 300 tys. osób w całym kraju - podaje BBC. Wcześniej Jean-Luc Mélenchon, założyciel partii Francja Niezłomna, wchodzącej w skład lewicowej koalicji, wzywał do "najsilniejszej możliwej mobilizacji".


Sam Mélenchon wziął udział w paryskiej demonstracji. "Dla demokracji, powstrzymajmy zamach stanu Macrona" - można było przeczytać na platformie, na której występował. Protestujący nieśli banery z podobnymi hasłami, mówiącymi o "zamachu na demokrację" czy "skradzionych wyborach". Na ulicach słychać było także okrzyki "Macron do dymisji!" - relacjonuje France24.com.
Francuzi wściekli po decyzji Macrona. Ponad połowa popiera wniosek o impeachment prezydenta
Według badania przeprowadzonego przez Elabe 55 proc. Francuzów zgadza się z twierdzeniem Jeana-Luca Mélenchona, iż "wybory zostały skradzione narodowi francuskiemu" a "prezydent zdecydował się oficjalnie zaprzeczyć wynikowi wyborów do organów legislacyjnych". Z tym komentarzem nie zgadza się 44 proc. ankietowych.


Sondażownia zapytała też badanych o to, czy w związku z ostatnimi wydarzeniami poparliby wniosek o postawienie prezydenta w stan oskarżenia (procedura impeachmentu, we Francji - destitution). Za opowiedziało się 52 proc. Francuzów - o 3 pkt proc. więcej niż tydzień temu. Według podziału na partię ten ruch popierają głównie wyborcy Lewicy (69 proc.) oraz Zjednoczenia Narodowego (55 proc.).
Idź do oryginalnego materiału