W „programie gospodarczym” skrajnie lewicowego radia TOK.FM pan redaktor rozmawiał z „menadżerem, byłym politykiem” którego nazwisko tu z litości pomińmy.
Prócz tradycyjnych opowieści, na koniec pojawiło się zdanie o wielkiej szansie jaką będzie „przeznaczenie na te programy w skali Europy tysiąca miliardów” chyba choćby euro, co „będzie wielkim kołem zamachowym dla gospodarki”.
I ten zachwyt zakończył czas między reklamami zwany „rozmową z gościem”.
A szkoda. W „programie gospodarczym” bowiem aż by się prosiło zapytać: a skąd władze będą miały ten tysiąc miliardów na koło zamachowe? I na czyje portfele zrobią najpierw zamach, by te tysiąc miliardów móc wydać po swojemu?
Rozumiem, iż dla menago z partii menago, nie ma znaczenia skąd jest kasa na jego i jemu podobnych premie. Ale dla frajerów (czyt. podatników) jednak ma.
Czy będą do długi z odsetkami, czy podatki, czy wysokie ceny, czy mieszanka trzech?
Mija 200 lat odkąd Fryderyk Bastiat to wszystko wyjaśniał, ale bezczelne (w taką głupotę ex ministra po politechnice nie wierzę) typy przez cały czas swoje o 'kole zamachowym’.
Swoją drogą Bastiata „Co widać a czego nie widać” i von Misesa „Biurokracja”, „Mentalność antykapitalistyczna” i „Ekonomia i polityka” powinny być lekturami obowiązkowymi na przedmiocie „Przedsiębiorczość” – skoro już jest w szkołach pod przymusem. Tymczasem są tam chyba bzdety o niczym, nauczane w olbrzymiej masie przez szczerych socjalistów na etacie.
A później absolwent łyka bajery jakiegoś faceta z przeszłością o „kole zamachowym”. I o to chodzi. Dzięki temu „koło zamachowe” kręcone jak kierat przez podatników ciągle jest w ruchu. A długi i składki rosną…
Wojciech Popiela