Skończyła się wieloletnie gehenna sądowa znanego specjalisty od wizerunku, Piotra Tymochowicza. Sąd oczyścił go z zarzutów, uważając, iż “pojawił się szereg wątpliwości”, oskarżyciel zaś “nie udowodnił oskarżonemu winy”.
Sprawa ciągnęła wiele lat. Tymochowiczowi zarzucano posiadanie w celu rozpowszechniania pornografii dziecięcej. Zarzucano mu także posiadania pornografii dziecięcej i zoofilnej na pendrive’ach, które oskarżony miał wozić ze sobą po świecie.
Tymochowicz nigdy się nie przyznał do takiej działalności i przekonywał, iż treści, o których posiadanie jest oskarżony, mogły mu zostać podrzucone. Zapewniał, iż “żadnego z zarzucanych mu czynów nie popełnił”, bo “nie ma skłonności, które mu się na siłę wmawia”. – Nie musiałem sobie w taki sposób urozmaicać życia. Nie wchodziłem na zwykłe ani choćby na niezwykłe strony pornograficzne – wyjaśniał Tymochowicz.
Jego zdaniem sprawa miała podtekst polityczny. Był bowiem niegdyś nie tylko doradcą Andrzeja Leppera, ale i otwarcie kpił z reżimu PiS, hodując na przykład kaczki o imionach: Lech i Jarosław. W dzisiejszej Polsce nie zaskarbia to sympatii władzy.
Dziś zapadł wyrok, kończący sprawę. – To nie oskarżony musi udowodnić swoją niewinność, tylko oskarżyciel musi udowodnić mu winę, przedstawiając logiczną wersję zdarzeń, wykluczającą wszystkie inne. Udowodnienie winy musi być całkowicie pozbawione wątpliwości. A w świetle zebranych dowodów nie da się bez pomyłki wykluczyć innej wersji zdarzeń – podkreślił sędzia Józef Biegański.