Tylko u nas: rzekome trzecie miejsce i sondaż to tak naprawdę rozgrywka PiS i atak na Morawieckiego

9 godzin temu
Zdjęcie: Tylko u nas: rzekome trzecie miejsce i sondaż to tak naprawdę rozgrywka PiS i atak na Morawieckiego


Pojawienie się rzekomego sondażu, który nagle ma dawać pewnej partii „trzecie miejsce”, trudno traktować jako przypadek czy neutralny obraz nastrojów społecznych. Coraz więcej wskazuje na to, iż nie mamy tu do czynienia z badaniem opinii publicznej, ale z elementem wewnętrznej rozgrywki politycznej – przede wszystkim wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości oraz środowisk z nim powiązanych. Autor sondażu i jego bliskie relacje z określonym kręgiem politycznym każą zadać pytanie nie o metodologię, ale o intencje.

To, co dziś dzieje się na polskiej scenie politycznej, a szczególnie na skrajnej prawicy, coraz wyraźniej przypomina walkę o strategiczny kierunek partii Jarosława Kaczyńskiego. Stawka jest zasadnicza: czy PiS ma próbować wracać do gry poprzez ostrożne pozycjonowanie się bliżej centrum, czy też pójść ostro w prawo, wzmacniając narracje konfrontacyjne i flirtując z ruchami, które wprost podważają spójność Unii Europejskiej. To nie jest spór ideowy – to brutalna kalkulacja polityczna w obliczu rozpadu PiS.

W tym kontekście publikacja sondażu wygląda jak precyzyjne uderzenie wymierzone w Mateusza Morawieckiego. Były premier kojarzony jest raczej z koncepcją „rozsądnego centrum”, próbą odbudowy zdolności koalicyjnych PiS i wyjścia z politycznej izolacji. Pokazanie, iż taki kierunek rzekomo „nie działa”, ma wysłać jasny sygnał do Nowogrodzkiej: centrum to ślepa uliczka, przyszłość leży w sojuszach skrajnych i twardej ideologicznej mobilizacji.

Nie jest tajemnicą, iż w tle tej operacji pojawiają się nazwiska i środowiska związane z PiS-em wschodniej Polski, w tym z Lubelszczyzny. Metody, które tam obserwujemy, mogą budzić niesmak, ale nie powinny dziwić. Polska polityka od lat rządzi się prawami brutalnej walki frakcyjnej, w której sondaże bywają narzędziem nacisku, a nie odzwierciedleniem rzeczywistości.

Dlatego warto patrzeć na takie „badania” nie jak na obiektywną diagnozę nastrojów społecznych, ale jak na element większej układanki politycznej.

To nie wyborcy mówią tu głosem sondażu – to sondaż próbuje mówić wyborcom i partyjnemu kierownictwu, w którą stronę „powinni” iść. A to już nie jest statystyka, tylko czysta polityczna gra.

Idź do oryginalnego materiału