UJAWNIAMY: W zaciszu politycznych gabinetów, z dala od świateł kamer i mikrofonów, dojrzewa projekt ustawy, który może radykalnie zmienić ustrój Polski. PiS – według naszych źródeł – pracuje nad projektem ustawy, która po ewentualnym powrocie tej partii do władzy umożliwi błyskawiczne aresztowanie i osadzanie w więzieniu osób pełniących funkcje publiczne i kontrolne: posłów, senatorów, dziennikarzy, a choćby sędziów i adwokatów. Wzorce wzięto z Rosji, Węgier i Turcji.
Politycy PiS, nie kryjąc swojej pogardy dla trójpodziału władzy, jawnie rozważają uderzenie. W ich nowym planie „porządkowania państwa” mowa o „skróceniu procedur w przypadku osób publicznych, które dopuszczają się działań godzących w interes państwa” – cokolwiek miałoby to znaczyć. Według nieoficjalnych założeń, projekt miałby przewidywać m.in. zniesienie immunitetu parlamentarnego bez głosowania Sejmu, przyspieszone postępowania karne wobec przedstawicieli wolnych zawodów (takich jak dziennikarze czy adwokaci), a także możliwość zastosowania tymczasowego aresztu bez wcześniejszego aktu oskarżenia w przypadku „podejrzenia działalności destabilizującej ustrój Rzeczypospolitej”. Co ważne – interpretacja, co jest „destabilizacją”, miałaby należeć do prokuratora generalnego, czyli – de facto – członka władzy wykonawczej.
Za projektem stoi Zbigniew Ziobro
Bardziej to przypomina nazistowskie Niemcy niż Polskę, ale takie są fakty – ostrzega nasz informator.
W praktyce mogłoby to oznaczać, iż poseł krytykujący rząd lub dziennikarz ujawniający niewygodne fakty może zostać zatrzymany z dnia na dzień, a potem spędzić wiele miesięcy w areszcie bez aktu oskarżenia. Oficjalnym uzasadnieniem mają być względy „bezpieczeństwa państwa” oraz „ochrona porządku konstytucyjnego”. Pomysł jest radykalny, ale niestety nie zaskakujący. PiS wielokrotnie pokazywał, iż prawo traktuje instrumentalnie – od Trybunału Konstytucyjnego podporządkowanego partii, przez upolitycznienie KRS, po prokuraturę, która unika ścigania polityków tej partii, jednocześnie ścigając ich przeciwników. Teraz przyszedł czas na dalsze zaostrzenie kursu.
Choć dziś wydaje się to niemożliwe, w razie zwycięstwa wyborczego i przejęcia prezydentury – ten projekt może zostać błyskawicznie wprowadzony w życie. „Nie popełnimy już błędów z 2015 roku” – miało paść podczas ostatniego spotkania partyjnego – „Tym razem nikt nas nie zatrzyma”. Brzmi jak zapowiedź rozprawy z ostatnimi bastionami wolności.
Rosyjskie wzorce
Według naszych informacji za projektem ustawy stoi Zbigniew Ziobro, który chce wrócić na stanowisko prokuratura generalnego i ministra sprawiedliwości. Marzy mu się władza nieograniczona. Takie uprawnienia pozwolą mu nie tylko pacyfikować przeciwników z innych partii. Będzie mógł zatrzymywać też „swoich”. A ma całą listę wrogów.
Podobne rozwiązania istnieją. Węgry Orbána czy Turcja Erdoğana pokazują, jak gwałtownie można zamienić system parlamentarny w państwo terroru. Najpierw podporządkowanie sądów, potem likwidacja niezależnych mediów, na końcu eliminacja przeciwników politycznych. Polska – jeżeli opisana ustawa wejdzie w życie – może dołączyć do tego smutnego grona.
Czy jesteście na to gotowi?