„Rafał Trzaskowski i obóz polityczny, z którym jest związany, po prostu nie rozumie, co to jest naprawdę niezależność mediów, iż rolą dziennikarzy jest zadawanie trudnych pytań w imieniu opinii publicznej, iż te pytania oczywiście mogą być czy choćby powinny być często jakieś wyostrzone. Taka jest rola dziennikarzy, taka jest rola mediów” – mówi w rozmowie z wPolityce.pl dr Krzysztof Kawęcki, oceniając, jak Rafał Trzaskowski wypadł podczas swojej „Wielkiej Konferencji Prasowej”.
Kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafał Trzaskowski zorganizował „Wielką Konferencję Prasową” podczas której odpowiadał na pytania dziennikarzy.
Niestety prezydentowi Warszawy podczas wydarzenia kilka razy puszczały nerwy, unikał odpowiadania na jasno zadane pytania i uciekał w dygresję lub wręcz ataki na media.
Konferencja z przeszkodami
Pytamy doktora Krzysztofa Kawęckiego o to, jak jego zdaniem wypadł Rafał Trzaskowski. Rozmówca portalu wPolityce.pl zwraca uwagę, iż dotychczas Rafał Trzaskowski i inni politycy Koalicji Obywatelskiej byli zamknięci na media prawicowe, szczególnie przodował w tym lider tej formacji Donald Tusk.
To była taka próba przeskoczenia pewnego etapu, pokazania innego obrazu i dlatego zorganizowano wydarzenie pod taką szumną nazwą „Wielka konferencja prasowa”. Mamy „Wielką Pardubicką”, czyli przeszkodowy wyścig konny i tutaj też można powiedzieć, iż była to taka „konferencja z przeszkodami”, ale te przeszkody sam sobie stworzył Rafał Trzaskowski, nie radząc sobie z niektórymi wypowiedziami. Widać było wyraźnie irytację
— ocenia.
Te pytania formułowane również przez dziennikarzy Telewizji wPolsce24 były bardzo precyzyjne i one odnosiły się do różnych, najważniejszych aspektów życia narodowego i państwowego, a zatem również do polityki rządu, obecnej koalicji i bardzo ważnych kwestii światopoglądowych
— wskazuje w rozmowie z wPolityce.pl.
Wyraźnie widać było, iż to niewątpliwie powodowało pewną irytację. Być może Rafał Trzaskowski przyjął taktykę monologu, własnych refleksji nieco na okrągło, a tutaj musiał się zmierzyć z dość konkretnymi wyzwaniami
— zauważa.
Plan nie wypalił
Podczas wydarzenia doszło do spięcia między Rafałem Trzaskowskim a dziennikarzem Telewizji wPolsce24 Piotrem Czyżewskim, który pytał, czy zaproszenie dziennikarzy naszej stacji na to wydarzenie jest tylko primaaprilisowym żartem, czy też konserwatywne media mogą już być obecne i zadawać pytania kandydatowi KO na prezydenta RP. W odpowiedzi Trzaskowski atakował, iż dziennikarz marnuje swoje pytania i podkreślał, jak dużo czasu poświęca na tę konferencję prasową.
Dr Krzysztof Kawęcki ocenia, iż mieliśmy do czynienia z próbą „pouczania dziennikarzy”.
A zatem z przekraczaniem pewnych zasad. To też pokazuje, iż po prostu Rafał Trzaskowski i obóz polityczny, z którym jest związany, po prostu nie rozumie, co to jest naprawdę niezależność mediów, iż rolą dziennikarzy jest zadawanie trudnych pytań w imieniu opinii publicznej, iż te pytania oczywiście mogą być czy choćby powinny być często jakieś wyostrzone. Taka jest rola dziennikarzy, taka jest rola mediów
— mówi.
Poza próbą pouczania mieliśmy też jakąś próbę wskazywania „standardów” zachowań dla dziennikarza. To nie powinno mieć miejsca na tzw. „Wielkiej Konferencji Prasowej”, gdzie Rafał Trzaskowski, kandydat na prezydenta RP jest gospodarzem, który zaprasza do udziału. Jak ktoś zaprasza ludzi na jakieś „spotkanie towarzyskie”, to choćby jak się z nimi nie utożsamia, to powinien zachować pewną otwartość, pewną klasę. Zamiast tego mieliśmy irytację Rafała Trzaskowskiego. Pewnie jego celem było to, żeby ta konferencja wpisała się w jego strategię budowania wizerunku człowieka otwartego na różne opcje, już nie powiem, iż dokonującego fałszywego zwrotu w stronę konserwatywną, ale otwartego. To nie wyszło
— podsumowuje w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
CZYTAJ TAKŻE:
