
Tylko dwa z szesnastu województw w Polsce nie posiadają uchwał antysmogowych. Jednym z nich jest województwo podlaskie. Pojechaliśmy do Białegostoku sprawdzić, czy są perspektywy na czystsze powietrze w regionie określanym jako „zielone płuca” naszego kraju.
W ubiegłym roku prestiżowe czasopismo medyczne The Lancet opublikowało badania pod kierownictwem dr hab. Łukasza Kuźmy z Kliniki Kardiologii Inwazyjnej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Wynika z nich, iż to kobiety w młodym oraz średnim wieku są najmocniej narażone na zdrowotne skutki zanieczyszczenia powietrza. Dr Kuźma mówił w rozmowie z PAP: – polski smog to „nasz nowy, niechlubny produkt regionalny”.
Choć wiele osób na północnym wschodzie Polski w to niedowierza, rzeczywistość nie pozostawia złudzeń. Mieszkańcy woj. podlaskiego wcale nie oddychają czystym powietrzem. Smog na Podlasiu pochodzi z sektora komunalno-bytowego. Tzw. niska emisja oznacza po prostu ogrzewanie gospodarstw domowych przy użyciu przestarzałych kotłów i na węgiel i drewno. Problem jest o tyle specyficzny, iż województwo zamieszkuje nieco ponad milion osób, z czego ponad połowa mieszka w Białymstoku i gminach ościennych.
- Czytaj także: Nowe przepisy antysmogowe. Sprawdź, czy dotyczą twojego województwa
Województwo podlaskie. Temat smogu nie istnieje
Ewa Szczepańska z Białostockiego Alarmu Smogowego (BAS) spotkała się z nami w sercu Białegostoku, żeby porozmawiać o walce z zanieczyszczeniami powietrza. Na miejscu słyszymy: – Ludzie bronią jak niepodległości tego, żeby nikt nie zaglądał im do pieca.
Tłumaczy, iż czasem wystarczy jeden kopcący dom, żeby zatruć – w dosłownym znaczeniu – życie wielu okolicznych rodzin. Głównym celem lokalnego alarmu jest podniesienie świadomości społecznej. – Białostocki sympatyk, który pomaga mi i innemu członkowi alarmu, boryka się z problemem sąsiada palącego czym popadnie.
Gdy ten robił remont, jak opowiada pani Ewa, zdemontował dużą ilość boazerii i systematycznie spalał ją w swoim domowym piecu. Z pokaźnej sterty boazerii zostawało coraz mniej, aż spalono jej spalono jej ostatnie fragmenty. – Ktoś rozmawiał kiedyś z naszym sąsiadem, który właśnie strasznie kopci. Spytał wprost czym on pali. Odpowiedział, iż węglem, drewnem, ale i wszystkim co znajdzie na swojej działce na wsi, w tym fragmentami starej chaty. Przez godzinę pali na żółto lub czarno. Regularnie.
– Na naszym domu zainstalowany jest pyłomierz. Odczyty bardzo często wskazują na smog od popołudnia do późnych godzin nocnych. Nie wychodzimy wtedy na zewnątrz. Rozwiewa się raczej nad ranem.
BAS działa od ubiegłego roku. Jednym z jego celów było przyśpieszenie wspomnianej uchwały antysmogowej. – Te prace już się toczą. istotną kwestią jest dopilnowanie, żeby odpowiednia ilość radych za nią zagłosowała. W jakim kształcie by ona nie była – lepiej, żeby uchwalono ją choćby ostrożną, a potem może rozszerzono. Lepiej, żeby społeczeństwo jej nie zatrzymało. Ta strategia może być bardziej korzystna.

Wiceprzewodniczący sejmiku: liczba stacji pomiarowych „żenująco mała”
O smogu w regionie rozmawiamy z Łukaszem Nazarko (PL2050) – wiceprzewodniczącym podlaskiego sejmiku. – Problem od dłuższego czasu był sygnalizowany przez organizacje, jak i choćby niektóre środowiska polityczne. My jako Polska 2050 jeszcze nie będąc umocowani w Parlamencie czy samorządzie realizowaliśmy obywatelski kontrakt zwany smogownik białostocki, który polegał na zakupie niecertyfikowanych czujników smogu. Mieliśmy więc świadomość i analizowaliśmy problem po kilkoma kątami – mówi samorządowiec pytany przez SmogLab.
Co utrudnia rozmowy o smogu w regionie? – Przede wszystkim brakuje nam rzetelnych danych. Liczba stacji pomiarowych jest żenująco mała – mówi. – o ile specjaliści biją na alarm już na podstawie tych danych, to mam wrażenie, iż problem jest dużo większych.
Szczepańska wyjaśnia: – Raczej wszystkie bloki w centrum Białegostoku są podpięte do miejskiej sieci ciepłowniczej, więc tego problemu tam nie będzie. On jest lokalny, na starszych osiedlach, gdzie przeważają domy typu kostka.
Stacje pomiarowe w Białymstoku koncentrowane są przede wszystkim w miejscach, w których zanieczyszczenie powietrza nie jest aż tak duże. – Np. po środku blokowiska, które w całości podłączone jest do ciepła systemowego. Po co tam stacja pomiarowa? – pyta wspomniany Nazarko.
Uchwała antysmogowa dla Podlaskiego. „Głupotą jest, iż jej nie mamy”
– Dobrze by było zwiększyć ilość stacji pomiarowych aby lepiej zdiagnozować problem – rekomenduje radny sejmiku. – Może obok tych stacji powinny być elektroniczne tablice informujące o aktualnym stanie powietrza. To ludzie muszą poczuć potrzebę wymienienia pieca.

Stacji, jak poinformował radnego WIOŚ, jest 9 w całym województwie. Tymczasem Podlasie, obok warmińsko-mazurskiego, jest jednym z dwóch województw, które nie przyjęły jeszcze uchwały antysmogowej zakazującej palenia w pozaklasowych piecach i wskazującej drogę dojścia do czystego powietrza w regionie.
– Województwo przymierza się do prac nad nią. Z odpowiedzi na moją interpelację wynika, iż województwo dostrzega problem braku tych zapisów głównie w kontekście ewentualnego odblokowania środków z ogólnopolskich programów, jak np. STOP SMOG. Nie wiem czy idzie za tym większe przekonanie, iż ze smogiem trzeba walczyć, czy tylko: głupotą jest, iż takiej uchwały nie mamy, więc zróbmy ją.
Nazarko kładzie nacisk na kłopot powszechnego na Podlasiu ubóstwa energetycznego. – Podlasie jest jednym z najbardziej ubogich regionów w Polsce i dobrze by było, gdyby regulacje były rozłożone w czasie i zawierały raczej system zachęt niż rygoru. Choć, jak się zorientowałem, nie mogą.
Szansa na dodatkowe środki dla mieszkańcow
Przypomnijmy – uchwały antysmogowe dla województw to kompetencja sejmików wojewódzkich. W Podlaskiem po pięciu latach rządów PiS, partia straciła władzę. Radnych z PiS jest 15, tych z Koalicji Obywatelskiej – ośmiu, PSL-u pięciu, jeden z Polski 2050 i jeden z Konfederacji.
Ostatecznie dwóch radnych PiS poparło swoich przeciwników, przez co władzę w sejmiku straciła partia Jarosława Kaczyńskiego, a na czele organu stanął Cezary Cieślukowski z PSL (zastępują go Jarosław Dworzański z PO, Wojciech Grochowski z PSL i wspomniany wcześniej Łukasz Nazarko z Polski2050).
Ten ostatni zapytał pod koniec 2024 roku marszałka województwa Łukasza Prokoryma (Platforma Obywatelska) o to, jak wygląda sprawa walki o czyste powietrze na Podlasiu i czy są perspektywy na uchwałę antysmogową.
Z odpowiedzi dowiadujemy się, iż na terenie województwa obowiązuje Program Ochrony Powietrza (POP), który jednak nie jest uchwałą antysmogową i nie zawiera w sobie bezpośrednich regulacji związanych z ograniczeniem najbardziej trujących urządzeń. Co ważne marszałek województwa wprost wskazuje na korzyści, które niesie za sobą przyjęcie antysmogowych przepisów. Wśród nich wymienia:
- Możliwość uzyskania przez Gminy dofinansowania z Programu TERMO oraz Programu STOP SMOG, które są dostępne tylko dla Gmin, na terenie których obowiązuje uchwała antysmogowa;
- premię i grant na poprawę stanu technicznego mieszkaniowego zasobu gminy; inwestorowi realizującemu przedsięwzięcie termomodernizacyjne lub remontowe w mieszkaniowym zasobie gminy przysługuje premia MZG w wysokości 50 proc. kosztów tego przedsięwzięcia, przy czym warunkiem koniecznym jest aby budynek, który ma uzyskać wsparcie znajdował się na obszarze, na którym obowiązuje uchwała antysmogowa;
- w ramach Programu STOP SMOG – przewidującego możliwość dofinansowania do 70 proc. dla Gmin na rzecz realizacji przedsięwzięć niskoemisyjnych (w tym wymiany tzw. „kopciuchów” na urządzenia spełniające standardy niskoemisyjne) przez najmniej zamożne gospodarstwa domowe w budynkach mieszkalnych jednorodzinnych (wówczas pozostałe 30 proc. dopłaca gmina, a dla mieszkańca działanie jest bez obciążenia kosztowego) – warunkiem koniecznym aby można było ubiegać się o ww. dofinansowanie jest objęcie danej gminy uchwałą antysmogową.
W swojej odpowiedzi na interpelację radnego, marszałek woj. podlaskiego dotyka sedna problemu: przyjęcie uchwały antysmogowej to poprawa jakości powietrza. „Możliwa jest bardziej efektywna realizacja wymiany urządzeń grzewczych (działanie realizowane na podstawie obowiązujących w województwie Programów ochrony powietrza) w związku z medialnym rozgłosem, który mógłby powstać przy wprowadzeniu uchwały antysmogowej” – czytamy w oficjalnym piśmie.
Tysiąc przypadków spalania śmieci rocznie
Nazarko dodaje przy tym, iż nie można powiedzieć, iż województwo zupełnie ignoruje ochronę powietrza. – Samej uchwały antysmogowej nie ma, ale widzę szansę na zachęcenie niższych szczebli do aktywnego włączania się. Powiedzmy sobie szczerze, iż to te samorządy będą później lepiej lub gorzej informować mieszkańców o możliwościach pozyskania środków. Zwraca uwagę, iż pilną potrzebą jest pogłębienie świadomości mieszkańców czym jest smog, skąd się bierze i dlaczego powinno się z nim walczyć. Przyznaje też, iż nie słyszał aby dzieci uczyły się o tym w placówkach edukacyjnych.
Jego obserwację podziela Szczepańska. – Dzieci nie uczą się o tym w szkole. Smog to jest temat, który na Podlasiu zbytnio nie istnieje – kwituje.
Jej zdaniem możliwe są dwa rozwiązania sytuacji – wymiana całego pokolenia lub choćby dwóch albo skuteczne uświadamianie mieszkańców. Choć po zapytaniu straży miejskiej z Białegostoku, ile ta dostała zgłoszeń podejrzenia spalania odpadów otrzymała odpowiedź, iż około tysiąca w skali ponad roku, przez cały czas świadomość społeczna jest jej zdaniem bardzo niska.
Do sprawy uchwały antysmogowej dla Podlaskiego będziemy wracać w najbliższych miesiącach.
- Czytaj także: „To zapaść”. Wymiana kopciuchów w krakowskim obwarzanku spadła do poziomu sprzed 2018
–
Zdjęcie tytułowe: K. Urban