Twoje rachunki pójdą w górę. Eksperci ujawniają, kto straci najwięcej przez ETS2

6 godzin temu

Unijny system ETS2, który ma objąć od 2027 r. transport i ogrzewanie, grozi podniesieniem cen paliw, energii i ogrzewania — rząd ostrzega, iż koszty emisji CO₂ mogą zostać przerzucone na konsumentów i w praktyce stać się „podatkiem nad podatkami”. Warszawa buduje koalicję 15 państw i negocjuje w Brukseli mechanizmy łagodzące oraz okresy przejściowe, ale eksperci zastrzegają, iż bez konkretnych rozwiązań presja na inflację i domowe budżety może być poważna.

Fot. Warszawa w Pigułce

Unijny system ETS2 — zwany już przez niektórych „podatkiem nad podatkami” — może w 2027 r. znacząco podnieść ceny energii, paliw i ogrzewania w Polsce. Rząd i eksperci alarmują, iż koszty opłat za emisje CO₂, które mają zostać przerzucone przez firmy na konsumentów, mogą zwiększyć presję inflacyjną i uszczuplić domowe budżety — zwłaszcza w regionach zależnych od samochodu i ogrzewania paliwowego. Jednocześnie Polska buduje koalicję kilkunastu państw domagających się mechanizmów łagodzących i kontroli cen pozwoleń — a w Brukseli toczą się rozmowy o przesunięciach terminów i okresach przejściowych.

Czym jest ETS2 i kogo obejmie?

ETS2 to rozszerzenie unijnego systemu handlu emisjami (ETS) o sektory transportu drogowego i ogrzewania budynków — obszary dotąd w dużej mierze poza systemem aukcji uprawnień. W praktyce firmy płacą za prawo do emisji CO₂; jeżeli koszty te rosną, przedsiębiorstwa mają silny ekonomiczny bodziec do przerzucania ich na odbiorców końcowych, czyli na gospodarstwa domowe i firmy usługowe. Planowany start systemu handlu uprawnieniami dla tych sektorów przewidziany jest na 2027 rok.

Dlaczego to może zaboleć Polaków?

Włączenie transportu i ogrzewania do systemu aukcji pozwoleń oznacza bezpośrednie ryzyko wzrostu cen benzyny, oleju napędowego, gazu i paliw stałych, a także wyższych rachunków za ciepło i prąd tam, gdzie koszty ciepłowni są powiązane z rynkowymi cenami emisji. Eksperci ostrzegają, iż ETS2 — przy braku mechanizmów ograniczających gwałtowne wzrosty cen uprawnień — stanie się dodatkowym, szerokim obciążeniem dla inflacji i domowych budżetów.

Co robi rząd Polski?

Władze Polski aktywnie negocjują w Brukseli. Polska zawiązała koalicję około 15 państw, które domagają się renegocjacji niektórych rozwiązań oraz wprowadzenia mechanizmów kontroli ceny pozwoleń lub okresów przejściowych dla najbardziej wrażliwych sektorów. Rząd nie postuluje jednoznacznego odroczenia startu systemu o kilka lat, ale chce doprecyzowań i rozwiązań łagodzących skutki dla odbiorców końcowych oraz mechanizmów gwarantujących dostępność energii i transportu dla mniej zamożnych regionów.

Społeczny Fundusz Klimatyczny — kasa na rekompensaty

W pakiecie ETS2 funkcjonuje także Społeczny Fundusz Klimatyczny (Social Climate Fund), którego zadaniem jest częściowe łagodzenie skutków podwyżek dla gospodarstw domowych i małych firm. Polska miałaby być jednym z większych beneficjentów tego funduszu — to potencjalne środki mierzone miliardami euro (w przytoczonych wyliczeniach mowa o około 11–12 mld euro i udziale rzędu kilkunastu procent). Jednak eksperci podkreślają, iż fundusz to wsparcie docelowe i ograniczone w czasie — nie rozwiąże w pełni długofalowych problemów strukturalnych wynikających z wysokich cen emisji.

Głos ekonomistów i banków centralnych

Główne ryzyko, na które wskazują ekonomiści i przedstawiciele instytucji finansowych, to przyspieszenie inflacji. choćby jeżeli tempo wzrostu cen energii nie przełoży się od razu na gwałtowną falę inflacji, dodanie nowego źródła kosztów w gospodarce — w momencie gdy płace rosną szybciej niż wydajność — utrudnia stabilizację cen. To z kolei komplikuje politykę pieniężną i perspektywy realnego wzrostu dochodów gospodarstw domowych.

Kto straci najbardziej?

Najbardziej narażone będą gospodarstwa domowe w regionach o długim sezonie grzewczym i słabej dostępności transportu publicznego — tam samochód i ogrzewanie stanowią konieczność, a nie wybór. Małe przedsiębiorstwa usługowe i transportowe, które nie mają możliwości szybkiej dekarbonizacji lub przerzucenia kosztów na klientów, też odczują presję finansową najmocniej.

Argumenty przeciwników i społeczny wymiar debaty

Przeciwnicy dotychczasowych ustawień ETS2 wskazują, iż bez odpowiednich zabezpieczeń system może pogłębiać ubóstwo energetyczne i ograniczać dostęp do miejsc pracy (gdy koszty dojazdów drastycznie wzrosną). Związek zawodowy „Solidarność” i inni krytycy alarmują, iż przyjęta konstrukcja może szczególnie dotkliwie obciążyć mniej zamożne kraje i regiony o surowym klimacie, w których sezon grzewczy jest długi.

Możliwe scenariusze łagodzenia skutków

W dyskusji pojawiają się rozwiązania łagodzące skalę obciążeń:

  • mechanizmy kontroli ceny uprawnień (np. limit cenowy lub interwencje rezerwowe),
  • okresy przejściowe dla wybranych branż,
  • wsparcie inwestycyjne i dotacje na termomodernizację budynków i rozwój transportu niskoemisyjnego,
  • elastyczne wykorzystanie funduszy klimatycznych do rekompensat dla gospodarstw domowych o niższych dochodach.
    Każde z tych rozwiązań ma swoje konsekwencje polityczne i budżetowe — część wymaga zgody Unii i zmian legislacyjnych, część obciąży krajowe finanse państwa.

Co mogą zrobić konsumenci i firmy?

Dla gospodarstw domowych najskuteczniejsze krótkoterminowe kroki to ograniczanie zużycia energii (termomodernizacja, wymiana pieca, lepsza izolacja), planowanie budżetu i korzystanie z dostępnych programów wsparcia. Firmy powinny zacząć analizować ekspozycję na koszty emisji, inwestować w efektywność energetyczną oraz rozważyć alternatywne źródła energii i logistyki.

ETS2 to nie tylko polityka klimatyczna, to decyzja o kosztach życia

ETS2 ma jasny cel — zmniejszyć emisje CO₂ poprzez ekonomiczne zachęty. W praktyce jednak sposób wdrożenia tego mechanizmu przesądzi o tym, czy rachunki Polaków i koszty działania przedsiębiorstw wzrosną łagodnie, czy też gwałtownie obciążą budżety domowe i działalność biznesu. Polska stara się negocjować warunki i mechanizmy ochronne; najważniejsze będzie, jakie kompromisy uda się osiągnąć na szczeblu unijnym i jak gwałtownie państwo oraz przedsiębiorstwa zainwestują w transformację, która zmniejszy zależność od paliwochłonnych rozwiązań. Bez zdecydowanych i dobrze zaplanowanych działań adaptacyjnych skutki dla cen i poziomu życia mogą być odczuwalne przez lata.

Idź do oryginalnego materiału