Bolesławiecki baron Platformy Obywatelskiej Jan Cołokidzi, udziałowiec spółki Tubon, która jest wydawcą propagandowej tuby obecnych władz Legnicy portalu tuLegnica, a także były tajny współpracownik służb PRL chce budować w Legnicy nowe osiedle na działce w pobliżu Lasku Złotoryjskiego, którą kupił przed dziesięcioma laty. Dlaczego czekał z inwestycją tak długo? Mnożą się domysły…
Teren, na którym ma powstać nowe osiedle to część Tarninowa, dzielnicy objętej konserwatorską ochroną. Plan miejscowy dla tego terenu zakładał budową maksymalnie trzykondygnacyjnych budynków, ze spadzistymi czerwonymi dachami, by komponować się z istniejąca zabudową.
W wrześniu 2023 roku pojawiło się jednak nowe planistyczne narzędzie – zintegrowany plan inwestycyjny (ZPI), który zupełnie legalnie pozwala objeść konserwatorskie wytyczne. Jak się okazało na ostatniej sesji – radni nie tylko rządzącej Koalicji Obywatelskiej, ale także opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości poparli projekt uchwały w tej sprawie, zgadzając się na płaski dach i pięć pięter, bo jak tłumaczył inwestor budowa trzykondygnacyjnych budynków byłaby zupełnie nieopłacalna. Od głosu wstrzymała się Karolina Jaczewska-Szymkowiak z KO oraz Jolanta Kowalczyk i Krzysztof Ślufcik z PiS, nieobecny był Łukasz Gudanowicz.
Już na wstępnym etapie na nowym osiedlu dramatycznie wygląda sytuacja z miejscami parkingowymi. Zaproponowany przez inwestora wskaźnik wynosi 0,9 proc., co oznacza, iż nie wszyscy właściciele lokali mogą liczyć choćby na jedno miejsce postojowe.
Nowe narzędzie planistyczne, jakim jest przyjęty przez legnickich radnych ZIP rozpoczyna także proces negocjacji, podczas których strony czyli inwestor i władze miasta będą ustalać podział kosztów tzw. inwestycji uzupełniających czyli np. budowy drogi, ogólnodostępnej zieleni, sieci wodnej, kanalizacyjnej czy oświetlenia.
– Droga, która tam powstanie da miastu nowe możliwości, bo otwiera dostęp do terenów, które leżą po tej drugiej stronie, a które na dzień dzisiejszy nie są skomunikowane. Ja myślę, iż tutaj będziemy twardo negocjować, ale jestem przekonany, iż dogadamy się z władzami miasta i radą. Ta droga jest potrzebna dla dalszego rozwoju tego terenu w Legnicy. To jest dobre rozwiązanie i będziemy tu przekonywać władze miasta żeby ten plan opierał się o inwestycje w tę drogę. Myślę, iż kosztami możemy się podzielić, ale to będziemy już rozmawiali o szczegółach, o których będziecie państwo informowani – mówił na sesji inwestor Jan Cołokidzi.
Sprawę finansowania drogi dojazdowej do nowego osiedla poruszyła radna PiS Jolanta Kowalczyk.
– Rozumiem, iż sprawa jest otwarta, ale nie jest przesądzona. Może się okazać, iż idąc na rękę inwestorowi będziemy musieli szukać kolejnych dużych pieniędzy na drogę – zauważyła radna Kowalczyk.
– Kwestia tych negocjacji jest kwestią kluczową. Powiem szczerze, iż jest to nasz trzeci zintegrowany plan inwestycyjny. Dotychczas wszystkie wysypały się na etapie negocjacji. Dla mnie to jest dobrze, ja robię plan, który nigdy nie zostaje uchwalony. Element frustracji pozostaje, dlatego też zalecam daleko idący umiar w roszczeniach w stosunku do inwestora. Umówmy się, inwestor też chce na tym zarobić, to nie jest instytucja charytatywna – mówiła na sesji urbanistka Magdalena Obertaniec, autorka zintegrowanego planu inwestycyjnego.
Przyjęcie tego dokumentu przez radnych otwiera etap negocjacji, które będą prowadzić inwestor i prezydent Maciej Kupaj bądź wyznaczeni przez niego urzędnicy.
Czy w Legnicy negocjacje również się „posypią” czy może tym razem trafią na podatny grunt? Prezydent Maciej Kupaj bardzo entuzjastycznie podchodzi do tego projektu.
– Myślę, iż trochę odczaruje to tę przestrzeń, bo ona jest delikatnie mówią bardzo zapomniana. Ta inwestycja na pewno wpłynie też pozytywnie na wygląd tej przestrzeni i będzie trochę więcej mieszkańców, trochę też większa presja społeczna, żeby zacząć, coś tam realizować. Uważam, iż jest dobry kierunek – stwierdził na sesji prezydent Maciej Kupaj.
Powiązania inwestora z Bolesławcem z legnickim środowiskiem Platformy Obywatelskiej szczegółowo opisał na swoim profilu facebookowym legnicki publicysta Grzegorz Żurawiński:
„PLATFORMA BUDOWLANA. Jak z sukcesem przeprowadzić deweloperską inwestycję, na drodze której jest sporo raf i zasieków lokalizacyjnych, finansowych i prawnych? Planowana budowa osiedla mieszkaniowego na legnickich Glinkach (objęty ochroną Tarninów na skraju Lasku Złotoryjskiego) dowodzi, iż są sposoby, by tego dokonać. Inwestor musi jednak zapewnić sobie atrakcyjną opowieść, pełne wsparcie prezydenta miasta oraz lekko przymknięte oczy ze strony radnych. Bolesławiecki przedsiębiorca i lider tamtejszej Platformy Obywatelskiej Jan Cołokidzi dowiódł, iż wie jak to się robi. Potrafi też być cierpliwy. Ponad dziesięć lat (tyle minęło od zakupu działki na Glinkach) czekał, by doszło w Legnicy do zmiany władzy. Doczekał się. Od tego momentu wsparcie prezydenta stało się łatwizną i oczywistością dla biznesmena, który współpracę z legnickim posłem Robertem Kropiwnickim i jego partyjnymi kolegami rozpoczął jeszcze w latach, gdy razem z nimi tworzył zasilaną publicznym groszem sieć spółek Arlegu. Także te medialne wspierające kolejne kampanie wyborcze posła i jego przyjaciół z PO. Takie jak (nomen omen) TUBON z prezesem Andrzejem Trzeciakiem (m.in.: TV Dami Legnica, portal tulegnica.pl). Genialnym ruchem dewelopera, który spacyfikował dociekliwość i wątpliwości legnickich radnych pisowskiej opozycji, było zatrudnienie architekta projektu. Wybór padł na córkę prominentnego działacza ich partii, byłego senatora i założyciela legnickiego Radia Plus, a od niedawna Honorowego Obywatela Miasta. W efekcie Rada Miejska Legnicy po wątłej dyskusji i bez jednego głosu sprzeciwu podjęła uchwałę w sprawie wyrażenia zgody na przystąpienie do sporządzenia planu inwestycyjnego dla działek na Glinkach. Nie ma już miejsca na marudzenie, iż budynki będą o dwa piętra za wysokie, iż dachy nie będą strome (wymogi konserwatora zabytków), iż miejsc parkingowych będzie mniej niż jedno na lokal, iż miasto będzie musiało wyłożyć miliony na drogę dojazdową, iż Lasek Złotoryjski, że…To przecież drobiazgi. Przyjaciele pomogą. Już pomagają – czytamy na FB Grzegorza Żurawińskiego.
Jan Cołokidzi ma w swoim życiorysie także współpracę ze służbą bezpieczeństwa PRL, jako tajny współpracownik Marek. Dokumenty potwierdzają, iż podpisał on deklarację współpracy z SB.
– Nie byłem współpracownikiem, nie udzielałem informacji. Samo podpisanie dokumentu nie wyczerpuje definicji współpracy z SB – stwierdził w jednym z wywiadów Jan Cołokidzi.