W niedzielę o godz. 20:00 we Francji zakończyła się druga tura wyborów parlamentarnych. Wygląda na to, iż wygrała je lewicowa koalicja Nowy Front Ludowy. jeżeli ten rezultat się potwierdzi, będzie zupełnie inny, niż wskazywały przedwyborcze sondaże. I oznaczałby porażkę Marine Le Pen i jej Zjednoczenia Narodowego, które wygrało w pierwszej turze.
Według sondażowych wyników exit poll Nowy Front Ludowy uzyskał od 175 do 205 mandatów poselskich. Na drugim miejscu wylądował obóz Macrona – zdobyli od 150 do 175 mandatów. Zjednoczenie Narodowe na trzecim miejscu prawdopodobnie uzyska maksymalnie 150 szabel w parlamencie.
Wybory we Francji. Donald Tusk skomentował wyniki II tury
Przyspieszone wyniki wyborów we Francji skomentował w niedzielę wieczorem Donald Tusk. "W Paryżu entuzjazm, w Moskwie rozczarowanie, w Kijowie ulga. Wystarczy, by być szczęśliwym w Warszawie" – napisał szef polskiego rządu w serwisie X.
Wiele wskazuje na to, iż skrajna prawica pod wodzą Jordana Bardelli oraz Marine Le Pen zwiększą swoją reprezentację w parlamencie o kilkudziesięciu posłów, ale mimo wszystko pozostaną w opozycji.
Sam Bardella już chwilę po ogłoszeniu sondażowych wyników zaczął szukać przyczyn klęski i wskazał na "sojusz hańby". – Niestety sojusz hańby i ustalenia wyborcze dokonane przez Emmanuela Macrona i Gabriela Attala ze skrajną lewicą pozbawiają wyborców możliwości utworzenia rządu przez Zjednoczenie Narodowe – mówił Bardella, cytowany przez francuski "Le Monde".
Jego zdaniem te sojusze "rzucają Francję w ramiona skrajnej lewicy Jeana-Luca Mélenchona" – lidera Nowego Frontu Ludowego.
Bardella starał się też zbudować optymizm na... prawdopodobnej porażce. Przypominał, iż Zjednoczenie Narodowe zajęło pierwsze miejsce w wyborach europejskich, później w pierwszej turze wyborów parlamentarnych, a w tej chwili podwoiło liczbę swoich posłów. – To są kamienie węgielne jutrzejszego zwycięstwa – zapowiadał.
Jednocześnie wskazał, iż prezydent Macron popchnął kraj w kierunku "niepewności i niestabilności". – Dziś wszyscy rozumieją, iż ustalenia podjęte przez Pałac Elizejski nie przyniosą żadnych rezultatów – podkreślał.
Na wyniki II tury zareagowała też Marine Le Pen i miała raczej buntowniczy nastrój. Stwierdziła, iż widzi w tym "zalążki jutrzejszego zwycięstwa". Jednocześnie przekonywała, iż sytuacja prezydenta Macrona jest "nie do utrzymania".