Tusk wobec Izraela chodzi na czworaka

galopujacymajor.wordpress.com 1 miesiąc temu

Byłoby głupotą sądzić, iż po zabiciu polskiego obywatela, państwo Polskie ochłodzi stosunki z Izraelem. Nie przy tej władzy, nie przy tym położeniu geopolitycznym, nie w tych czasach i przy tych sojuszach. Tak jak naiwnością byłoby oczekiwać, iż cokolwiek da wspólne śledztwo polskiej i izraelskiej prokuratury. Nie tylko dlatego, iż za czasów KO, prokuratura zabierała się do wyjaśnienia takiego Smoleńska jak do włamania do garażu na Pradze – jak stwierdzał, bynajmniej nie pisowski, Włodzimierz Cimoszewicz. Przede wszystkim dlatego iż Izrael zrobi wszystko, aby nikt nie został ukarany. Na wojnie i to takiej wojnie, gdzie celem jest wyczyszczenie obszaru z danej ludności wszystkimi możliwymi sposobami, armia musi czuć, iż władza popiera czystki etniczne. Że mordowanie cywilów, zrzucanie bomb na kobiety i dzieci ujdzie płazem, a komunikowane na odczepnego usprawiedliwiane „tam na pewno chował się Hamas” nie będzie nigdy rzetelnie sprawdzane, czy to rzeczywiście Hamas tam był czy może jednak niekoniecznie. Do tego, gdy już Izrael nasyci się krwią palestyńskich cywilów, gdy już ileś dzieci straci życie albo zostanie kalekami bez nóg i rąk, znowu wróci próba wprowadzenia rządów autorytarnych przez izraelską prawicę. A poparcie zwycięskiej armii może być wówczas kluczowe. Dlatego, niema co się łudzić. Nikt nie poniesie odpowiedzialności. jeżeli państwo jest rządzone przez zbrodniarzy wojennych, to kryje zbrodnie, a jak kryje zbrodnie, to zwykle mało co daje się zrobić.

Nie znaczy to jednak, iż reakcja polskiej dyplomacji nie może być ostrzejsza. Już samo oświadczenie MSZ było kpiną. Być może Paweł Wroński, zamiast wyliczania na twitterze, kto komu polizał, mógł się zawczasu lepiej przygotować do swojej przyszłej roboty. Być może w oświadczeniu o śmierci obywatela polskiego, przydałaby się jednak informacja o tym, kto go zabił. Bo jakoś to Wrońskiemu umknęło. Być może Donald Tusk, mógłby powstrzymać się przed pisanymi w duchu kolonialnego podporządkowania twittami, gdzie lokalny kacyk musi cokowiek bąknać swojemu panu, bo się mu lokalsi buntują. Pisanie o „przyjaźni poddawanej ciężkiej próbie” brzmi tak poddańczo jakby Tusk wręcz cierpiał ogromny dyskomfort, iż musi komuś zwrócić w ogóle uwagę, żeby jednak nie zabijał polskich obywateli. Aż się przypomina PiSowskie poddaństwo wobec o Georgetty Mosbacher, gdy ta skracała smycz rządowi Kaczyńskiego.

Rzecz jasna, nikt nie domaga się histerycznych gestów, zrywania stosunków międzynarodowych. Ale chociażby wezwanie ambasadora Izraela na dywanik i wytłumaczenie mu w mało dyplomatycznych słowach, żeby po prostu zamknął twarz, mogłoby trochę sytuacji pomóc. W końcu nie raz polskich ambasadorów na dywanik wzywał Tel Aviv. A po tym, jak Izrael oprócz Polaka, zabił także wolontariuszy Brytyjskich, na dywanik wezwał ambasadora Izraela premier Wielkiej Brytanii. Ale on, zdaje się, wobec Izraela chodzi trochę mniej na czworaka niż Tusk z całą resztą Uśmiechniętych Fajnopolaków.

Idź do oryginalnego materiału