Tusk uspokaja, Kaczyński podsyca panikę. Kto naprawdę dba o bezpieczeństwo Polski?

3 tygodni temu
Zdjęcie: Tusk


W polityce międzynarodowej najważniejsza jest wiarygodność. To, jak Polska jest postrzegana w świecie, zależy nie tylko od sojuszników, ale przede wszystkim od tego, czy potrafimy mówić jednym, odpowiedzialnym głosem. Tymczasem kolejny raz okazuje się, iż PiS zamiast jedności wybiera chaos, a zamiast troski o polskie bezpieczeństwo – partyjną propagandę.

Burza wybuchła wokół słów prezydenta USA Donalda Trumpa. Polska Agencja Prasowa opublikowała depeszę, w której przypisano amerykańskiemu przywódcy słowa, które nigdy nie padły: „Trump: Wspieramy Polskę wywiadowczo, ale kiedy mówiłem, iż pomogę Polsce, to chodziło mi o to, iż po wojnie”. Wiadomość błyskawicznie obiegła media, wywołując konsternację i poczucie zagrożenia.

Problem w tym, iż było to zwykłe przekłamanie. Trump w rozmowie z Fox News stwierdził: „Cóż, pomagamy wywiadowczo. Ale kiedy mówiłem o pomocy lotniczej, miałem na myśli bezpieczeństwo po zakończeniu wojny. Więc po zakończeniu wojny będziemy pomagać w zapewnieniu pokoju i myślę, iż ostatecznie to się stanie”. Zatem zamiast wycofania się ze wsparcia – zapowiedź jego kontynuacji w innym wymiarze.

Reakcja PiS była jednak typowa: zamiast prostować nieścisłości i uspokajać opinię publiczną, partia Kaczyńskiego wykorzystała sytuację, by siać lęk i podważać wiarygodność rządu. Mateusz Morawiecki napisał w mediach społecznościowych: „Rzecznik rządu, który dezinformuje. Rządowa agencja prasowa, która kłamie”. Trudno o większą ironię – były premier, odpowiedzialny przez lata za aparat propagandy PiS, dziś próbuje grać rolę obrońcy prawdy.

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, iż celem PiS nie jest obrona bezpieczeństwa Polski, ale polityczna jatka. Zamiast wyciągać rękę do rządu i wspólnie szukać sposobów na wzmocnienie sojuszy, Morawiecki i jego koledzy wolą grać na emocjach. To powtarzający się schemat: im trudniejsza sytuacja międzynarodowa, tym mocniej PiS atakuje własny kraj.

W przeciwieństwie do tej histerii, premier Donald Tusk postawił na spokój i rzetelność. Wpis na portalu X był prostą, ale bardzo potrzebną odpowiedzią: „Niezależnie od interpretacji słów prezydenta Trumpa pragnę przypomnieć, iż dodatkową pomoc po ataku dronów dla Polski zadeklarowały Francja, Wielka Brytania, USA, Niemcy, Holandia, Szwecja, Norwegia, Czechy, Portugalia, Włochy”.

To komunikat, którego oczekiwali Polacy: zamiast strachu – fakty, zamiast chaosu – lista państw, które realnie stoją po naszej stronie. Tusk przypomniał, iż Polska nie jest sama, iż NATO i UE to nie tylko deklaracje na papierze, ale konkretna solidarność. W sytuacji zagrożenia to właśnie ta pewność jest najcenniejsza.

Dlaczego reakcja PiS tak różni się od postawy Tuska? Odpowiedź wydaje się prosta. Partia Kaczyńskiego od lat żyje z konfliktu i z chaosu. Strach to dla niej narzędzie polityczne – łatwiej mobilizować elektorat, gdy ciągle słyszy, iż Polska jest osaczona i zdradzana przez sojuszników. Problem w tym, iż ta narracja szkodzi Polsce, bo czyni nas w oczach Zachodu krajem nieprzewidywalnym, niezdolnym do współpracy.

Tusk, niezależnie od sympatii czy antypatii politycznych, pokazuje zupełnie inną drogę. To droga cierpliwego budowania relacji, przypominania o faktach i studzenia emocji. Nie ma w niej miejsca na medialne przepychanki czy tanie hasła. Jest odpowiedzialność i świadomość, iż bezpieczeństwo nie jest polem do wewnętrznych wojen.

Cała sytuacja ze słowami Trumpa pokazuje jedną prawdę: Polska bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje polityki opartej na faktach, a nie na insynuacjach. Tusk to rozumie, dlatego reaguje spokojnie i konkretnie. PiS, niestety, woli wciąż ten sam scenariusz – straszyć, manipulować i udawać, iż to rząd sieje zamęt, choć sam to zamieszanie produkuje.

Ostatecznie pytanie jest proste: czy wolimy polityków, którzy karmią się konfliktem, czy tych, którzy dają poczucie bezpieczeństwa? Odpowiedź podsuwa sama rzeczywistość. Tusk przypomina, iż Polska ma sojuszników i realne wsparcie. PiS przypomina jedynie, iż potrafi krzyczeć.

Idź do oryginalnego materiału