Tusk uratuje von der Leyen czy zagłosuje z Orbanem? Dziś decyzja ws. Nature Restoration Law

3 miesięcy temu

Tylko od decyzji Donalda Tuska zależy, czy europejskie prawo na rzecz odbudowy przyrody zostanie przyjęte. W sprawie Nature Restoration Law głos Polski jest decydujący i może zakończyć wielomiesięczny proces. O to apelują do premiera setki organizacji pozarządowych i ponad 200 naukowców. Także ogół obywateli jest zgodny, a ochrona przyrody to coś, co łączy Polki i Polaków niezależnie od sympatii politycznych – wynika z kolejnych badań. Dziś w Brukseli ma odbyć się głosowanie w tej sprawie.

Nautre Restoration Law (NRL) rozgrzewa debatę publiczną od dłuższego czasu. Rozporządzenie jest kluczowym elementem nie tylko ochrony europejskiej przyrody, ale też odbudowy tego, co zostało zniszczone. Co ważne – to kraje samodzielnie będą decydować o konkretnych działaniach, Unia wskazuje tylko kierunek. Oprócz Tuska przeciwko NRL są m.in. Węgry Viktora Orbána.

  • Czytaj także: Prof. Ewa Jabłońska: to prawo jest konieczne. Premier ucieka od odpowiedzialności

Głosowanie miało odbyć się już w marcu 2024 roku, ale przez sprzeciw Polski i brak wymaganej większości, zostało wycofane. Od tego czasu do Donalda Tuska trafiła petycja w sprawie NRL, którą podpisało ponad 55 tys. obywateli i 229 organizacji pozarządowych. Były liczne pikiety i protesty przed kancelarią szefa rządu. Nowe prawo poparło też Ministerstwo Klimatu i Środowiska i Państwowa Rada Ochrony Przyrody. Co więcej, apel o przyjęcie rozporządzenia podpisało 215 polskich naukowców. W ostatnich tygodniach ruszyła też specjalna kampania społeczna – „Natura Ratuje Ludzi”.

Panie Premierze, przyroda nie zna granic, a jej skuteczna ochrona wymaga skoordynowanych działań wielu krajów. NRL to owoc wieloletniej legislacyjnej batalii o przywrócenie przyrodzie należnego miejsca w Unii Europejskiej. Chcielibyśmy również podkreślić, iż cele polskiego rządu dotyczące środowiska tj.: ochrony lasów, ochrony i rewitalizacji rzek, odtwarzania torfowisk, ochrony różnorodności biologicznej w miastach są praktycznie tożsame z zapisami NRL.

List 215 naukowców do Premiera RP ws. Nature Restoration Law

Środowiska zaangażowane w sprawę przypominają, iż klimat i środowisko to jedna z głównych osi kampanii Koalicji Obywatelskiej, która dała jej zwycięstwo w październikowych wyborach. – Tusk, opowiadając o konieczności ochrony środowiska, mówił, iż chodzi o bezpieczeństwo jego wnuków. Teraz blokuje zmiany – pisał na łamach SmogLabu Tomasz Borejza.

Także według ostatniego badania Instytutu Spraw Publicznych aż 75 proc. obywateli Polski chce, aby rząd poparł Nature Restoration Law. jeżeli popatrzeć na wyborców rządzącej koalicji to wynik pozostało wyższy – aż 90 proc. z nich chce głosowania za prawem odbudowy przyrody.

Tusk z Orbanem przeciw von der Leyen?

Czy to wszystko przekona lidera koalicji rządzącej?

Według nieoficjalnych informacji, do których dotarła redakcja SmogLabu, wskazuje, iż nie. Jak udało nam się ustalić, stanowisko Polski mówi, iż rozporządzenie nie uwzględnia różnic między celami ochrony i odtwarzania ekosystemów a sposobami realizacji tych celów. Z tego powodu Polska nie chce poprzeć rozporządzenia. Według stanowiska naszego kraju kwestie dotyczące rolnictwa budzą uzasadnione wątpliwości. Rząd Tuska ma nie zgadzać się także na ramy czasowe wynikające z rozporządzenia.

Założenia rozporządzenia są omawiane w Brukseli od miesięcy, a jego dzisiejsza wersja to i tak efekt okrojenia jej w ramach szukania kompromisu. Do przyjęcia prawa namawiają też środowiska międzynarodowe – w tym 140 organizacji pozarządowych działających w krajach UE, które w maju wystosowały apel o przyjęcie NRL. Również w maju 11 ministerstw środowiska z państw UE wystosowało list do swoich odpowiedników w pozostałych krajach, aby namawiać do przyjęcia rozporządzenia.

W sprawę przyjęcia rozporządzenia włączyło się także międzynarodowe stowarzyszenie największych europejskich miast (pow. 250 tys. mieszkańców) – Eurocities, które zrzesza 140 miast z 39 krajów.

W marcu premier nie pozostawiał złudzeń co do swojego stanowiska: – Za chwilę zatrzymamy ten przymus dotyczący torfowisk, mokradeł, zalewania terenów. Jutro, czy pojutrze jest głosowanie. Rekomendacja z rządu była jednoznaczna. […] Prawdopodobnie uda nam się w ogóle zablokować ten projekt. Będziemy działali na zasadzie pełnej dobrowolności. To jest oczywiście potrzebne ze względu na gospodarkę wodną i na ochronę środowiska. Długoterminowo też w interesie samych rolników. Ale będziemy robili to bez przymusu europejskiego. Wyłącznie tam, gdzie będzie na to zgoda, ochota i pieniądze – zapowiedział pod koniec marca 2024 roku, choć ostatecznie do głosowania wtedy nie doszło.

Czekamy na dobre decyzje@donaldtusk @MKiS_GOV_PL @pawelgras @MSZ_RP @sikorskiradek @Piotr_Serafin @PLPermRepEU #NaturaRatujeLudzi #NatureRestorationLaw #RestoreNature #Tak_dla_NRL pic.twitter.com/vLmO8cvdeZ

— OTOP_BirdLife Polska (@OTOP_tweets) June 14, 2024

ClientEarth: to w interesie rolników leży przyjęcie Nature Restoration Law

Zdaniem Marty Klimkiewicz z fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi cały proces zarówno na poziomie UE, jak i w Polsce przebiega „kuriozalnie”.

– Propozycja NRL była już przecież uzgodniona ze wszystkimi państwami członkowskimi. Z ostatnich badań widzimy jednoznacznie, iż 90 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej i 75 proc. ogółu Polek i Polaków popiera prawo – przypomina Klimkiewicz. – Jest ono jednak blokowane przez Polskę w osobie Premiera Tuska bez podania przekonujących przyczyn merytorycznych, wbrew woli obywatelek i obywateli Polski, a także samorządów, środowisk naukowych i 229 organizacji pozarządowych – dodaje.

Przedstawicielka ClientEarth zaznacza, iż politycy obawiają się reakcji rolników. – Jednak nie zadali sobie trudu, aby wyjaśnić im, iż przyjęcie prawa leży w ich interesie, pozbawiając ich tym samym korzyści, które niesie NRL. Na przykład w przeciwdziałaniu suszy, która już co roku niszczy uprawy. NRL może też pomóc odtwarzać mokradła, doliny rzek i lasy na granicy z Białorusią, co wpisuje się w niedawno ogłoszony program „Tarcza Wschód”. Trudno zrozumieć, skąd sprzeciw Polski wobec tego projektu i stanięcie po tej samej stronie, po której stoją choćby prorosyjskie Węgry – komentuje Klimkiewicz zapytana przez SmogLab.

Jest 64,5 proc. – potrzeba 65 proc. Donald Tusk decyduje ws. NRL

Aby dokument został przyjęty, musi zyskać większość kwalifikowaną. Za musi być 15 z 27 państw członkowskich (55 proc.), ale to nie wszystko. Muszą one reprezentować minimum 65 proc. całkowitej populacji UE.

– Dlatego głos Polski jest w tej sprawie tak bardzo ważny. Jesteśmy dużym krajem, a w tym momencie „za” są kraje reprezentujące ok. 64,5 proc. mieszkańców UE – mówi nam Katarzyna Wiekiera z Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, organizacji od wielu lat zaangażowanej w tworzenie europejskiego prawa. Jeśli Polska zagłosuje na tak, da to stabilną większość.

Kto jest przeciw? Listę otwierają kraje skandynawskie. – To Finlandia i Szwecja, jako kraje bardzo zalesione. NRL dotyka interesów branży drzewnej, bo dotyczy odtwarzania przyrody tak, aby gospodarka leśna była bardziej przyjazna środowisku. Sprzeciwiają się także Węgry. Orban był początkowo na tak, ale zmienił zdanie wyczuwając, iż może grać na antyunijnych emocjach – wyjaśnia Katarzyna Wiekiera.

NRL nie popierają także Holandia, na której terenie znajduje się najwięcej w Europie osuszonych torfowisk i Włochy. Co interesujące w obu tych krajach (a także we wspomnianych Węgrzech) poparcie społeczne dla europejskiego prawa oscyluje wokół 80 proc.

Wiekiera przypomina, iż jeżeli do głosowania nie dojdzie w poniedziałek, to temat spadnie na kolejną prezydencję w Radzie Unii Europejskiej, czyli Węgry. – One na pewno nie podniosą tematu ochrony europejskiej przyrody. Kolejna prezydencja to Polska. Donald Tusk może liczyć na społeczny opór w razie blokowania tego prawa, nie tylko ze strony organizacji pozarządowych, ale także ze strony swoich wyborców. Głosowanie na „nie” to głosowanie przeciwko wszystkim hasłom o polityce przyrodniczej i programowi wyborczemu, z którymi Donald Tusk szedł do władzy. jeżeli sprawa dojdzie do polskiej prezydencji w radzie UE, to będziemy robić wszystko, żeby o temacie przypominać – deklaruje przedstawicielka „Pracowni”.

Polacy są zgodni, niezależnie od tego na kogo głosują

– Polacy chcą poprawek w Zielonym Ładzie, ale nie chcą, aby te poprawki obniżały ambicje dotyczące ochrony środowiska. Krytyka Zielonego Ładu, jako pewnego pakietu, czy szerzej – agendy europejskiej, nie wpływa na to, iż chcemy rezygnować z celów ochrony przyrody – mówi nam Adam Traczyk, dyrektor zarządzający w More in Common Polska, które zlecało badania w tej sprawie.

Wynikające z nich trendy są jasne. – Ponad 60 proc. respondentów wskazuje, iż UE ma dobre chęci, ale źle je realizuje. To jasny sygnał do naprawy Zielonego Ładu, jednak nie w duchu odstępowania od celów klimatycznych i środowiskowych, ale w ramach zapewnienia większego poczucia sprawiedliwości w drodze do realizacji tych celów. Tak, aby zapewniać pakiety osłonowe, które ochronią osoby narażone na koszty i skutki reform – dodaje Tkaczyk.

Co mówią politykom badania opinii publicznej w sprawie NRL? – Wskazówka dla władzy jest jasna – nie ma wątpliwości wspomniany Adam Traczyk. – Polacy życzą sobie tego prawa. Nie tylko uważają, iż ochrona przyrody to adekwatny kierunek polityczny, ale ogromna większość zgadza się też z tym, iż to UE powinna wyznaczać minimalne standardy w tym zakresie. Rząd posiada poparcie społeczne do podjęcia tej decyzji.

– Jako Zieloni popieramy Nature Restoration Law – mówi nam posłanka Małgorzata Tracz, której partia wchodzi w skład koalicji rządzącej. – Prawo to jest elementem walki z kryzysem klimatycznym, a co najważniejsze – nie generuje dodatkowych kosztów dla obywatelek i obywateli. Wiem, iż ministerstwo klimatu i środowiska też popiera to prawo. Sytuacja jest na ostrzu noża, to od Polski zależy czy NRL zostanie przyjęte. Z tego, co wiem realizowane są ustalenia rządowe w tej sprawie – dodaje posłanka Tracz.

Okazuje się, iż dbanie o przyrodę jest wyrazem patriotyzmu według wyborców wszystkich największych partii politycznych w kraju. To jedna z niewielu rzeczy, która naprawdę nas łączy – ponad podziałami.

Czym jest Nature Restoration Law?

Propozycja nowego europejskiego prawa jest odpowiedzią na zły stan aż 81 proc. chronionych siedlisk w UE. Chodzi m.in. o lasy, rzeki, mokradła, torfowiska, cenne siedliska lądowe czy morskie. Rozporządzenie będzie dotyczyło co najmniej 20 proc. obszarów morskich i lądowych państw wspólnoty. Z kolei do 2050 r. ma objąć wszystkie ekosystemy, które wymagają takiej odbudowy.

NRL jest ważne także z perspektywy europejskich miast. Zakłada, iż do 2030 roku zatrzymamy utratę zieleni w miastach. Do 2040 roku tereny zielone w miastach mają być zwiększone o 3 proc., a do 2050 o 5 proc. – W dokumencie znajdziemy zapisy m.in. o zwiększaniu miejskich przestrzeni zielonych np. poprzez nowe parki, lasy, łąki z dzikimi kwiatami, stawy, sadzenie drzew przy ulicach. I o tych kwestiach mówi się jako o ekosystemach zwiększających bioróżnorodność, mających łagodzić zmiany klimatyczne. A nie tylko w kontekście użytkowym czy ozdobnym, jak to często ma miejsce w tej chwili – komentuje dla SmogLabu Monika Konieczna ze stowarzyszenia Akcja Ratunkowa dla Krakowa.

Prawo odbudowy przyrody ma dużo bezpieczników. Zostawia dowolność dla państw członkowskich

Co interesujące Nature Restoration Law jest popierane choćby przez środowiska, które zwykle nie są ze sobą zgodne. To między innymi przemysł energii wiatrowej, słonecznej, naukowcy, część środowiska rolników, ale również myśliwi. Aż 1,2 mln osób wsparło pierwotną wersję dokumentu podpisując się pod internetową petycją. Według wyliczeń Komisji Europejskiej wprowadzenie odbudowy zasobów naturalnych to w dłuższej perspektywy zysk dla państw członkowskich. Odbudowa przyrody przynosi korzyści od 8 do choćby 38 razy większe niż jej koszty – przekonują w KE.

Rozporządzenie daje państwom członkowskim bardzo dużą elastyczność w kwestii tego, jak będą realizować cele rozporządzenia. – Każde państwo będzie miało za zadanie opracować krajowy plan odbudowy przyrody, w którym wskaże, jakie działania z zakresu odbudowy przyrody zamierza podjąć. Jednocześnie w NRL wbudowano szereg “bezpieczników” – mechanizmów, które umożliwiają państwom członkowskim zrezygnowanie z realizacji niektórych działań wskazanych w rozporządzeniu, o ile z jakichś względów okaże się to niemożliwe – podsumowuje wspomniana Marta Klimkiewicz.

  • Czytaj także: Polska blokuje unijne prawo ws. odbudowy środowiska. Głosowanie odwołane

Zdjęcie tytułowe: shutterstock/mark gusev

Idź do oryginalnego materiału