Tusk, Trzaskowski i Sikorski grają w PR-owe szachy

1 miesiąc temu

Do wyborów prezydenckich pozostało już kilka czasu, bo mniej niż rok. Z kalendarza wyborczego wynika jasno, iż najpóźniej Prezydenta RP możemy wybrać w lipcu, ale jest to bardzo mało prawdopodobne i raczej należy się spodziewać czerwcowego terminu. Politycy najwyraźniej inaczej liczą czas i jak dotąd żadna partia ani oficjalnie, ani nieoficjalnie nie potwierdziła startu konkretnego kandydata.

Problemy są różne, PiS poszukuje kandydata, Trzecia Droga ma praktycznie tylko Szymona Hołownię, ale ten nie do końca jest zainteresowany startem. Lewica cierpi na brak kandydata, Konfederacja prawdopodobnie wystawi Sławomira Mentzena albo Krzysztofa Bosaka. Natomiast najdziwniejsze rzeczy dzieją się w Koalicji Obywatelskiej, chociaż powszechnie wiadomo, iż tylko i włącznie Donald Tusk zdecyduje, kto ostatecznie z ramienia tej partii wystartuje w wyborach prezydenckich. Możliwe są trzy warianty, w pierwszym kandydatem będzie sam Donald Tusk, w drugim Rafał Trzaskowski, a w trzecim nieustannie aspirujący Radosław Sikorski.

Taka sytuacja już raz miała miejsce, dokładnie w 2010 roku, wtedy Donald Tusk w dość specyficzny sposób wycofał się z kandydowania i jego słowa do dziś są cytowane: „Po tym, jak nowy prezydent mówi słowa przysięgi, jest tylko prestiż, zaszczyt, żyrandol, pałac i weto”. Nie był to najlepszy wstęp do eliminacji partyjnych, w których Radosław Sikorski rywalizował z Bronisławem Komorowskim. Zorganizowano typowy polityczny spektakl i chociaż wszyscy wiedzieli, łącznie z Sikorskim, iż to Komorowski ostatecznie będzie zwycięzcą, to pomysłu Tuska na kampanię nikt nie miał odwagi kwestionować.

Minęło 14 lat i scenariusz się powtarza, może nie w identycznej wersji i układzie osobowym, ale podobieństwa są wyraźne. Co prawda Donald Tusk już złożył deklarację, iż w wyborach nie wystartuje, jednak wielu polityków i komentatorów politycznych nie daje temu wiary. Radosław Sikorski w swoim stylu walczy z żarłocznym ego i pomimo nikłych szans odważnie oświadcza, iż startu w wyborach nie wyklucza. Rafał Trzaskowski, jako faworyt tego wyścigu, zachowuje spokój i z oczywistych powodów unika jednoznacznych wypowiedzi, co trochę przypomina wewnętrzną rozgrywkę w PO z 2010 roku.

Wszystko to razem wygląd jak gra w PR-owe szachy, jednak na dość specyficznych warunkach. Pionkiem w grze jest nie tylko Radosław Sikorski, ale też Rafał Trzaskowski. Najmocniejsza figura to rzecz jasna Donald Tusk, choć niekoniecznie on będzie hetmanem! Na innej i ważniejszej planszy planszy rozgrywa się jeszcze jedna partia, pomiędzy PiS i KO, a tutaj dwa ruchy są kluczowe. Po pierwsze obie partie czekają aż przeciwnik odkryje karty, czyli oficjalnie ogłosi swojego kandydata i obie mogą w tym ruchu zaskoczyć. Po drugie cała zabawa polega na tym, żeby wygrać drugą turę wyborów, bo w pierwszej kandydaci PiS i KO mają niemal identyczne wyniki sondażowe.

W takich warunkach PiS myśli o swoim sprawdzonym scenariuszu z roku 2015 i dlatego realizowane są poszukiwania drugiego Andrzeja Dudy. Lista kandydatów jak tak długa i płynna, iż w tej chwili nie ma sensu jest prezentować. Gdyby jednak kandydatowi PiS udało się osiągnąć efekt świeżości i połączyć to z darem przekonywania „wyborców środka”, to przeciwnik miałaby poważny problem, ponieważ żaden z trzech kandydatów KO świeżością nie grzeszy i zdecydowanie jest kojarzony z radykalnym partyjnym przekazem.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału