Tusk przed trudnym zadaniem: jak naprawić falstart Nawrockiego?

1 dzień temu

Nieobecność Polski przy stole w Białym Domu, gdzie Donald Trump i Wołodymyr Zełenski rozmawiali z najważniejszymi liderami Europy i NATO, to nie tylko przykra wpadka wizerunkowa. To poważna dyplomatyczna porażka, której konsekwencje mogą się ciągnąć przez całą prezydenturę Karola Nawrockiego.

Były szef MSZ Jacek Czaputowicz jasno wskazuje, iż przyczyną tej sytuacji był nietakt podczas wcześniejszej telekonferencji z amerykańskim prezydentem. Skoro więc PiS zostawił po sobie dyplomatyczne zgliszcza, Donald Tusk – jako premier – stanie przed zadaniem wyjątkowo trudnym: odbudować relacje z kluczowym sojusznikiem i przywrócić Polsce należne miejsce w grze o bezpieczeństwo regionu.

Według doniesień, podczas rozmowy online przed spotkaniem na Alasce Karol Nawrocki pozwolił sobie na ton, który w świecie dyplomacji uchodzi za niedopuszczalny. Zwracał uwagę Donaldowi Trumpowi, iż powinien „ostro” rozmawiać z Władimirem Putinem, a następnie odwoływał się do Bitwy Warszawskiej, przypominając Amerykanom, jak to Polska pokonała bolszewików. W zamyśle miało to prawdopodobnie budować wizerunek Polski jako historycznego obrońcy Europy, w praktyce jednak brzmiało jak pouczanie amerykańskiego prezydenta.

Czaputowicz nie owijał w bawełnę: Trump oczekiwał partnera do rozmowy, gotowego do poszukiwania kompromisu, a nie nauczyciela historii. Efekt? Polska została pominięta podczas rozmów, w których ważyły się losy przyszłej architektury bezpieczeństwa Europy. Nawrocki na własne życzenie sprowadził nas do roli obserwatora, nie uczestnika.

Warto zauważyć, iż nieobecność Polski w Waszyngtonie nie była przypadkiem. choćby MSZ – próbując tłumaczyć sytuację – przyznało, iż „jesteśmy średnim krajem” i „to naturalne, iż nas nie było”. Takie słowa są nie tylko nieprawdziwe, ale wręcz upokarzające. Jeszcze niedawno to Polska uchodziła za najważniejszego sojusznika USA w regionie, a Warszawa była miejscem, gdzie prezydenci Stanów Zjednoczonych wygłaszali przełomowe przemówienia.

Dziś – w dużej mierze przez błędy PiS – znaleźliśmy się na marginesie. Trudne relacje z Ukrainą, konflikty z instytucjami unijnymi, a teraz nieudolność samego prezydenta – to wszystko złożyło się na obraz kraju, którego obecność nie jest konieczna przy najważniejszych stołach.

Donald Tusk, który zna realia europejskiej i światowej polityki jak mało kto, staje dziś w roli strażaka gaszącego pożary pozostawione przez poprzedników. To nie jest komfortowa sytuacja. Premier, zamiast wchodzić w nowe inicjatywy czy wzmacniać polską pozycję w Brukseli i Waszyngtonie, musi przede wszystkim odbudowywać to, co zostało zrujnowane w kilka tygodni.

Nie chodzi wyłącznie o poprawę wizerunku, ale o twarde interesy: gwarancje bezpieczeństwa, obecność wojsk sojuszniczych, dostęp do najnowszych technologii obronnych. Każda wpadka dyplomatyczna oznacza osłabienie naszej pozycji negocjacyjnej i zmniejszenie wpływu na najważniejsze decyzje. jeżeli Polska nie potrafi wykorzystać swojej geopolitycznej roli, zrobią to inni – Niemcy, Francja czy Wielka Brytania.

Historia z Nawrockim powinna być przestrogą nie tylko dla PiS, ale dla całej polskiej klasy politycznej. W polityce międzynarodowej nie ma miejsca na improwizację, przesadne gesty czy historyczne tyrady. Liczy się pragmatyzm, umiejętność budowania sojuszy i zdolność do prowadzenia trudnych rozmów.

Czaputowicz trafnie zauważył, iż Polska nie pokazała, iż jej obecność przy stole jest konieczna. W efekcie nie było nas tam, gdzie ważyły się sprawy, które bezpośrednio dotyczą naszego bezpieczeństwa. To bolesna konstatacja – zwłaszcza dla kraju, który od lat podkreśla swoją rolę „wschodniej flanki NATO”.

Czy Tuskowi uda się odbudować to, co zniszczył Nawrocki? Z pewnością będzie to proces długotrwały i wymagający. Polska musi udowodnić, iż jest partnerem poważnym i odpowiedzialnym, a nie politycznym outsiderem, którego łatwo pominąć. To wymaga konsekwentnej strategii, sprawnych dyplomatów i umiejętności budowania relacji nie tylko z USA, ale także z kluczowymi graczami w Europie.

Porażka Nawrockiego nie musi oznaczać trwałego osłabienia pozycji Polski, ale tylko pod warunkiem, iż zostanie potraktowana jako sygnał ostrzegawczy. W przeciwnym razie Polska pozostanie w cieniu, a nasze bezpieczeństwo i interesy będą zależały od decyzji innych.

Idź do oryginalnego materiału