Tusk postawił na złego konia i będzie musiał go ujarzmić albo odesłać do rzeźni

1 miesiąc temu

Roman Giertych i Michał Kołodziejczak to dwa autorskie pomysły Donalda Tuska na kampanię parlamentarną 2023 roku i nikt tego autorstwa Tuskowi odebrać nie może. W jednym i drugim przypadku choćby cześć zwolenników Platformy Obywatelskiej, nie wspominając o koalicjantach, krzyczało wniebogłosy, iż to się nie może udać. Wszystkie uwagi krytyczne zostały pominięte, a Donald Tusk postawił na swoim i będzie sobie musiał z tym wyborem poradzić.

Michał Kołodziejczak narobił wiele kłopotów, jednak ostatnio w ogóle się o nim nie mówi i gdyby nie to, iż doglądał uprawy kapusty w spodniach podtrzymywanych paskiem Gucci za 2000 zł, nikt by nie pamiętał, iż jest wiceministrem rolnictwa. Znacznie gorzej wszystko wygląda w przypadku Romana Giertycha, który nie daje o sobie zapomnieć. Tusk wpisał Giertycha na listę wyborczą w ostatnim momencie, żeby dogryźć Kaczyńskiemu, ale cała operacja od początku budziła mnóstwo kontrowersji. Wielu komentatorów politycznych twierdziło, iż Tusk odwdzięczył się Giertychowi za pomoc prawną, ale wdzięczność do szefa Koalicji Obywatelskiej pasuje jak pięść do nosa.

Dlatego też pojawiły się teorie spiskowe mówiące o tym, iż Giertych za dużo wie o Tuskach, aby Tusk mógł go zlekceważyć. Ile w tym jest prawdy to wiedzą wyłącznie ci dwaj panowie, ale ostatecznie Roman Giertych został posłem, którego ostatnimi czasy Donald Tusk zawiesił w klubie poselskim, ale to zdecydowanie nie koniec, tylko początek kłopotów Romana Giertycha. Gdy „koalicja 13 grudnia” przegrała głosowanie w sprawie nowelizacji ustawy aborcyjnej, a Giertych wyciągnął kartę do głosowania, sprawy nabrały tempa. Coraz więcej głosów krytycznych w mediach i coraz więcej całych tekstów poświęconych mecenasowi Tuska, to raczej nie jest przypadek.

Wpisy na portalach społecznościowych jeszcze jakoś pan Roman potrafił zagłuszać i dzięki temu utrzymywał się na powierzchni, jednak kolejne artykuły w poważnych mediach są bardzo głośnym sygnałem ostrzegawczym. Marcin Matczak napisał felieton, w którym porównał Romana Giertycha do Krystyny Pawłowicz, co w środowisku lewicowo-liberalnym jest największa oblega i jednocześnie komplementem dla Krystyny Pawłowicz. Wcześniej „Newsweek” pokazał Giertycha na okładce jako jeźdźca bez głowy, czyli bezmyślnego mściciela, a to zdecydowanie bardziej szkodzi niż pomaga.

Nie zapomnę.

Dzisiejsza okładka „Newsweeka” po raz kolejny obsadza mnie w roli straszliwego mściciela, który w imieniu Donalda Tuska ma za zadanie zniszczyć PiS.
Mogą mnie nazywać jak chcą, ale ja nigdy nie zapomnę czym był PiS.

Nie zapomnę braku zaprzysiężenia prawdziwych…

— Roman Giertych (@GiertychRoman) August 4, 2024

Z jednego i drugiego wyboru osobowego Donald Tusk będzie się musiał wytłumaczyć albo chociaż zredukować fatalne konsekwencje. Michał Kołodziejczak raczej nie będzie wielkim wyzwaniem i już widać, iż został zagaszony, ale Romana Giertycha tak łatwo spacyfikować się nie da, co widać po komentarzach i „polubieniach” pod jego wpisami. Panu Romanowi udało się zdobyć sympatię fanatycznych wyborców spod szyldu „Silni Razem” i ten sektor kibiców jest w stanie wybaczyć wszystko, choćby woltę aborcyjną. Rzecz w tym, iż Giertych w swojej zapiekłości ośmiesza Adama Bodnara i cały rząd i to jest przekroczenie granicy nie do wybaczenia. Tusk będzie musiał Giertycha ujarzmić albo zniszczyć.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału