Tusk: „Nie ma mowy, żeby ktoś nielegalnie dostał się do Polski”

3 godzin temu

W sobotę, na trzy dni przed rocznicą wyborów, w których wzięło udział rekordowe niemal 75 proc uprawnionych do głosowania, konwencje zorganizowały PiS i PO. O konwencji PiS-u wiadomo było od dawna, jej termin był już raz przekładany, o tym, iż PO też się spotka, dowiedzieliśmy się trzy dni przed wydarzeniem.

PiS zaplanował start na 12, PO weszła godzinę wcześniej, poniekąd zmuszając PiS do przesunięcia gali. PO mówiło z pewnością siebie, PiS zaczął od lamentu (o konwencji PiS piszę tutaj). Z obu wydarzeń można jednak wyciągnąć wniosek, iż politycy czytają badania i widzą już, iż to czego Polki i Polacy chcą, to poczucie bezpieczeństwa oraz plan, projekt, strategia, czyli to, bez czego PO rządzi już trzy kwartały.

PO czyta badania i sondaże

Konwencję PO rozpoczęło przemówienie Donalda Tuska, który jak zwykle chodził po sali z mikrofonem w ręku. Przypomniał świąteczną atmosferę sprzed roku, jeszcze raz podziękował wyborcom za zaangażowanie.

Badania pokazują wyraźny spadek zainteresowania i entuzjazmu, a w grupach, których aktywność w zeszłym roku pozwoliła na zmianę władzy, czyli kobiet i młodych – rozczarowanie. Poparcie dla PiS po roku jest wciąż bardzo wysokie, a przewaga PO nad PiS wątpliwa i chwiejna, w granicach błędu statystycznego. Nie ma pewności, iż gdyby wybory odbyły się dzisiaj, udałoby się odsunąć PiS od władzy. Pewne jest, iż gdyby zamiast konwencji PO zwołało wielki marsz dla uczczenia rocznicy – byłoby to fiasko.

Oczywiście nie da się utrzymać wielkich emocji przez długi czas. PiS trzymał społeczeństwo w napięciu przez osiem lat. Po zmianie władzy wielu odetchnęło, iż teraz można przestać zajmować się polityką. Jednak taka interpretacja, łatwiejsza do przełknięcia dla PO, może być też pułapką, bo na horyzoncie wybory prezydenckie.

Niezależnie, czy był to genialny pomysł z rękawa, kiedy okazało się, iż nie ma pomysłu na świętowanie rocznicy wyborów, czy to element skrupulatnie przemyślanego planu – politycy PO powiedzieli w sobotę na głos, to co wynika z sondaży: Polacy chcą silnej, bezpiecznej Polski, Polacy chcą wiedzieć, gdzie państwo pod rządami Donalda Tuska zmierza.

Polacy, wracajcie! Inni, nie przyjeżdżajcie!

Wypowiedzi polityków PO przypominały raczej koncert życzeń niż zestawy konkretnych zobowiązań czy planów, nie mniej wynikało z nich, iż Polska pod rządami PO będzie bezpieczna, potężna, wpływowa, zasobna, iż będzie jednym z najlepszych miejsc do życia, pracy i rozwoju i iż wrócą tu Polacy, którzy zrozumieją, iż nad Wisłą lepiej jest niż nad Tamizą.

Podstawą myślenia o bezpieczeństwie ma być zaprowadzenie ścisłej kontroli migracji – zapowiedział Donald Tusk. Ostatecznie nie ogłosił on w sobotę strategii migracyjnej, która ma być przedstawiona we wtorek, jako strategia rządowa. Premier przedstawił jednak jej zarys. „Odzyskać kontrolę, zapewnić bezpieczeństwo” tak brzmi tytuł strategii, która zapowiada, iż prawo na granicy zostanie przywrócone dopiero wtedy, kiedy dla wszystkich będzie jasne, iż nie da się tędy przejść. „Nie ma bardziej humanitarnej polityki jak chronienie granicy, żeby nie dało się przejść. Dociera do przemytników, iż ta granica jest nieprzekraczalna. jeżeli wszyscy to zrozumieją, śmierci na granicy się skończą” – mówił Tusk. „Nie ma mowy, żeby ktoś nielegalnie dostał się do Polski” – po tych słowach premier dostał gromkie oklaski, a potem zapowiedział czasowe zawieszenie prawa do azylu. Zapewnił jednak, iż państwo wciąż będzie pozwalało na działanie „grup nieetatowych”, niosących pomoc humanitarną.

PiS to „zło w czystej postaci”

Następnie premier przeszedł do fuzji PiS-u i Solidarnej Polski. ZP – to akronim nie tylko Zjednoczonej prawicy, ale zjednoczonej przestępczości, która teraz jednoczy się, by w przyszłości, gdyby jakimś cudem odzyskali władzę, byli jeszcze skuteczniejsi.

To „zło w czystej postaci” mówił Tusk, zachęcając do wytężonej pracy swoją drużynę. Upominając, iż wymagania wyborców są uzasadnione, iż na nie dość entuzjastyczną recepcję efektów pracy polityków PO, nie powinni się oni obrażać, bo walka nie skończyła się i najbliższe wybory to wybory o wszystko, iż nie wystarczy mieć racji, trzeba być jeszcze silnym i zdeterminowanym. Podobnie miał mówić Tusk na posiedzeniu wyjazdowym w Otwocku parę dni temu, kiedy obliczał wyzwanie prezydenckie pół na pół.

Po tym prezydenckim intro na środek wyszedł Rafał Trzaskowski, który dostał też najwięcej czasu w przemówienie. Czy to jakaś sugestia, zobaczymy, bo oficjalnie wciąż nie ma kandydata PO na prezydenta.

Trzaskowski mówił o wspólnocie, o społeczeństwie obywatelskim, które jest największą siłą, o samorządach, które broniły demokracji na poziomie lokalnym, o gotowych rozwiązaniach dla samorządów, tak by wypracowane w gminach pieniądze w tych gminach zostawały, ale prezydent Duda chce te rozwiązania zawetować. Trzaskowski mówił też o bezpieczeństwie cyfrowym, o dzieciach ulegających dezinformacji, przypomniał, iż był kiedyś ministrem cyfryzacji.

Wszyscy mówią o bezpieczeństwie

Tak jak i Tusk Trzaskowski kładł nacisk na bezpieczeństwo, ale mówił o bezpieczeństwie zapewnianym przez infrastrukturę, bezpieczeństwie energetycznym, o obronie cywilnej, odstraszaniu. Bezpieczeństwo widzi Trzaskowski nie tylko jako czołgi, ale jako spójne, ufające sobie społeczeństwo, które wie, jak się zachować w sytuacji zagrożenia. „Jak ktoś pyta, jak wzmocnić demokrację, to tak: budując zaufanie i silną Polskę” – mówił.

Po nim wystąpiła Barbara Nowacka rozwijając temat manipulacji, której przeciwdziałać trzeba poczynając od szkoły. Zapowiedziała, iż ministerstwo ma wizję nie na najbliższe miesiące, ale na 20-30 lat, czyli na kolejne pokolenia, by „żaden wróg, kataklizm nie był w stanie młodej Polki, młodego Polaka złamać”. Nowacka zapowiedziała możliwość kolejnych podwyżek dla nauczycieli i zapewniła, iż PO nie odpuści praw kobiet.

Radosław Sikorski najpierw sugestywnie zarysował niepewność czasów, w których żyjemy: wojna, wybory w USA, Chiny, które nie wiadomo czy rozwijają się w supermocarstwo, czy idą w stronę recesji. W Europie też jest niewesoło. „Ja urzęduję niecały rok, a mam już trzeciego francuskiego odpowiednika” – mówił Sikorski, wspomniał też o polskich nacjonalistach, którzy kibicują nacjonalistom niemieckim podważającym obowiązujący układ granic.

Potem jednak zaczął pocieszać. „Napadnięta Ukraina walczy bohatersko, ale już wiemy, iż wyjdzie z tej wojny jako niekwestionowany naród, czyli osiągnęła to, czego Putin jej odmawiał” – to pierwsza nadzieja. Druga to zwrot w polityce i zupełna zmiana pozycji polskiej dyplomacji, która jest „pierwszą linią obrony” i która odsuwa wojnę od naszych granic. Za Polską musi stać prawdziwa siła, dlatego premier w parę tygodni odblokował wielomiliardowe fundusze, dlatego możemy wydać teraz 4,3, a potem 4,7 proc. PKB na obronność, i wykorzystać bezcenny czas, który daje nam bohaterstwo Ukrainy.

Polski atom, trójskok w dziedzinie kolejowej i lotniskowej, kontrola migracji i Polska stanie się potężna – przekonywał Sikorski i to były chyba główne konkrety, działające na wyobraźnię, mogące pełnić rolę planu.

Tę listę uzupełniła wiceministra Aleksandra Gajewska zapowiadając „politykę prorodzinną na 102”, czyli 102 tysiące nowych miejsc w żłobkach do 2026 roku. Adam Szłapka, minister do spraw UE, też mówił o bezpieczeństwie, ale w kontekście nadchodzącej polskiej prezydencji. „Tarcza wschód”, migracja, dezinformacja, terroryzm, katastrofy naturalne, bezpieczeństwo żywnościowe, a choćby zdrowie psychiczne – wymieniał. „Słowo bezpieczeństwo będziemy odmieniać przez wszystkie przypadki, aż stanie się priorytetem całej UE” – zapowiedział minister.

PO nie ogląda się na koalicjantów

Konwencja była partyjna, koalicjanci nie zostali choćby wspomniani. Trochę szkoda, bo PiS w tym samym czasie pokazał, iż potrafi wznieść się ponad animozje, zewrzeć szeregi w imię wspólnego celu. Tego po stronie demokratycznej nie było od samego początku.

Koalicja 15 października trwa, bo nie ma wyjścia, ale wciąż realizowane są wewnątrz niej walki i przepychanki, które wielu wyborców obserwuje z niesmakiem i zdumieniem. Skoro przed nami tak wiele wyzwań, to czemu podstawiacie sobie nogi?

To pewne, iż PO potrzebuje nowego paliwa, żeby przygotować się do wyborów prezydenckich. Politycy tej partii usłyszeli też najwyraźniej, iż brak planu, brak programu nie jest już postrzegany jako coś co umożliwia polityczną sprawność i zwrotność, ale po roku rozliczania PiS Polacy chcą wiedzieć, co dalej. Chcą konkretów, z których polityków będzie też można rozliczyć.

Z jednej strony mówią to sondaże, z drugiej wyzwanie rzuca PiS, który ustami Mateusza Morawieckiego kreśli śmiałe, przemawiające do wyobraźni plany i wizje rozwoju. PO między młotem a kowadłem, być może wreszcie pokaże strategię.

Idź do oryginalnego materiału