Tusk mówi wprost. Czas na dorosłość w polityce

1 tydzień temu

Premier Donald Tusk w swoim wystąpieniu w Pabianicach nie tylko odniósł się do kontrowersyjnych słów Szymona Hołowni, ale zarysował szerszy problem: brak odpowiedzialności politycznej w kluczowym momencie dla Polski. W obliczu zagrożeń zewnętrznych i napięć wewnętrznych, Tusk przypomina, iż państwo nie może być teatrem przypadkowości i emocjonalnych reakcji.

Słowa Szymona Hołowni o rzekomych sugestiach dokonania „zamachu stanu” odbiły się szerokim echem w mediach i polityce. Marszałek Sejmu nie przedstawił dowodów, nie podał nazwisk, a jego wypowiedź oparta była bardziej na emocjonalnym przekazie niż faktach. Donald Tusk, odpowiadając na te rewelacje, postawił sprawę jasno: polityka to nie zabawa, a tym bardziej nie miejsce na insynuacje, które mogą podważać stabilność państwa.

Premier, odwołując się do metafory „dzieci na wakacjach”, wskazał na brak odpowiedzialności, z jakim coraz częściej mamy do czynienia choćby wśród liderów politycznych. Nie chodziło o obrażanie, ale o prostą obserwację: słowa mają konsekwencje. Zwłaszcza w czasie, gdy Europa staje w obliczu eskalacji konfliktu na Wschodzie, a Polska – jako kraj frontowy NATO – musi wykazać się dojrzałością instytucjonalną.

Tusk nie ukrywał irytacji postawą części polityków, także z obozu koalicyjnego. W jego wystąpieniu pojawiła się ostra, ale potrzebna diagnoza: „Nie ma miejsca na wyścigi zdrajców, głupców ani ludzi bez wyobraźni”. To słowa, które w normalnych warunkach mogłyby uchodzić za zbyt ostre. W obecnych – wybrzmiewają jako realistyczne ostrzeżenie.

Polska stoi dziś przed wyzwaniami, które wymagają konsolidacji, a nie dezorganizacji. Tusk konsekwentnie przypomina, iż nie może być zgody na relatywizowanie wartości, które w grudniu 2023 roku połączyły demokratyczną opozycję: praworządność, integrację z Zachodem, wzmocnienie instytucji państwowych. Próby rozmywania tych zasad w imię medialnych wojenek lub chwili uwagi są nie tylko szkodliwe, ale i krótkowzroczne.

Odniesienie do „kapitulacji przed złem” nie było przypadkowe. Tusk wyraźnie pokazał, iż tzw. symetryzm, czyli fałszywe zrównywanie win wszystkich stron, to dziś jedno z największych zagrożeń dla politycznej higieny w Polsce. Jego przekaz: różnice wewnętrzne nie mogą przesłaniać celu nadrzędnego – zabezpieczenia państwa przed destabilizacją, zarówno z zewnątrz, jak i od środka.

Jest też w wystąpieniu Tuska apel – do partnerów z koalicji i do społeczeństwa. Apel o powagę, koncentrację, odpowiedzialność. Premier podkreśla, iż polityka to nie jest przestrzeń, w której każdy gest da się odwrócić, a każdą gafę zakryć kolejną konferencją prasową. Są momenty, w których trzeba wybrać: albo gra się zespołowo, albo zagraża się wspólnemu celowi.

Z perspektywy obywatela, to wystąpienie Tuska było próbą przypomnienia, iż państwo jest dobrem wspólnym, a nie poligonem ego i emocji. Jego słowa, choć chwilami ostre, były skierowane nie tylko do polityków, ale też do wyborców, którzy mają prawo oczekiwać dojrzałości i odpowiedzialności od wybranych przedstawicieli.

Ostatecznie przekaz Tuska sprowadza się do jednej, bardzo prostej prawdy: Polska nie może sobie pozwolić na infantylizm w polityce. Czas chaosu i niedopowiedzeń dobiegł końca. Teraz liczy się kompetencja, przewidywalność i wspólna odpowiedzialność za los państwa. I tylko ci, którzy te zasady rozumieją – będą się w tej nowej rzeczywistości liczyć.

Idź do oryginalnego materiału