Tusk mocno o Nawrockim. Poilityka PiS zamurowało

9 godzin temu

Donald Tusk, premier Polski, w zdecydowanych słowach zaatakował prezydenta elekta Karola Nawrockiego, oskarżając go o skandaliczne wspieranie Ruchu Obrony Granic Roberta Bąkiewicza i podważanie pracy Straży Granicznej.

Te zarzuty, wygłoszone podczas posiedzenia rządu, stawiają Nawrockiego w fatalnym świetle – jako polityka, który zamiast dbać o bezpieczeństwo państwa, flirtuje z prawicowymi aktywistami, destabilizującymi działania służb mundurowych. jeżeli te oskarżenia są prawdziwe, Nawrocki jawi się jako postać nie tylko nieodpowiedzialna, ale wręcz niebezpieczna dla stabilności kraju.

Premier Tusk nie owijał w bawełnę, nazywając działania Nawrockiego „haniebnymi i skandalicznymi”. Oskarżenie o obrażanie Straży Granicznej i przybieranie roli „patrona” nad Ruchem Obrony Granic to zarzut zdrady fundamentalnych zasad, jakimi powinien kierować się przyszły prezydent. Straż Graniczna, wojsko i policja to filary bezpieczeństwa państwa, szczególnie w obliczu napięć na granicy wschodniej. jeżeli Nawrocki, jak sugeruje Tusk, wspiera aktywistów, którzy atakują funkcjonariuszy i dezorganizują ich pracę, to stawia się w roli wichrzyciela, a nie męża stanu. Tego typu postawa jest nie tylko niedopuszczalna, ale wręcz godna potępienia.

Ruch Obrony Granic, kierowany przez Roberta Bąkiewicza, od dawna budzi kontrowersje. Organizacja ta, pod płaszczykiem patriotyzmu, często działa w sposób chaotyczny, ignorując procedury i utrudniając służbom wykonywanie obowiązków. Wspieranie takich grup przez prezydenta elekta – jeżeli oskarżenia Tuska są prawdziwe – to przejaw skrajnej nieodpowiedzialności. Nawrocki, jako historyk i były szef IPN, powinien zdawać sobie sprawę, iż bezpieczeństwo granic to nie pole do politycznych gierek, ale kwestia narodowego interesu. Jego rzekome zaangażowanie w działania Bąkiewicza sugeruje, iż bardziej zależy mu na budowaniu poparcia wśród radykalnych środowisk niż na dobru państwa.

Brak jasnego dementi ze strony Nawrockiego tylko pogłębia problem. jeżeli prezydent elekt nie popiera Ruchu Obrony Granic, dlaczego milczy w obliczu tak ciężkich zarzutów? Jego bierność może być interpretowana jako ciche przyzwolenie na działania, które Tusk określa jako „przeszkadzanie państwu polskiemu w dbaniu o bezpieczeństwo”. Prezydentura to urząd wymagający transparentności i umiejętności gaszenia konfliktów, a nie podsycania ich przez dwuznaczne sympatie. Nawrocki, zamiast klarownie odciąć się od Bąkiewicza, pozwala, by cień tych oskarżeń rósł, podważając jego wiarygodność.

Co więcej, postawa Nawrockiego wpisuje się w szerszy problem polityków, którzy dla krótkoterminowych korzyści flirtują z radykalnymi ruchami. Tusk słusznie podkreśla, iż polityk, który wykorzystuje „bojówkarzy” do własnych celów, działa przeciwko interesom państwa. Nawrocki, jako przyszły prezydent, powinien być ponad takimi praktykami. Jego milczenie i brak reakcji na zarzuty premiera tylko potwierdzają, iż nie dorósł do roli, która wymaga umiejętności jednoczenia społeczeństwa, a nie dzielenia go na ideologiczne obozy.

Oczywiście, można by argumentować, iż Tusk wykorzystuje te oskarżenia do politycznej walki, próbując osłabić Nawrockiego przed objęciem urzędu. Jednak choćby jeżeli premier gra politycznie, to Nawrocki ma obowiązek jasno odpowiedzieć na zarzuty. Jego dotychczasowa postawa – czy to milczenie, czy faktyczne wsparcie dla Bąkiewicza – jest nie do zaakceptowania. Prezydent elekt powinien być wzorem odpowiedzialności, a nie patronem chaosu. jeżeli oskarżenia Tuska są prawdziwe, Nawrocki nie tylko zawodzi jako przyszły prezydent, ale także naraża na szwank bezpieczeństwo państwa. Czas, by pokazał, iż potrafi stanąć na wysokości zadania – lub przyznał się do błędu. W przeciwnym razie jego prezydentura może rozpocząć się od kryzysu zaufania, na który sam sobie zapracował.

Idź do oryginalnego materiału