Tusk gra o bezpieczeństwo. Nawrocki o własny wizerunek

3 dni temu

Środowa wideokonferencja dotycząca Ukrainy, w której wziął udział prezydent Karol Nawrocki, stała się pretekstem do kolejnej odsłony sporu o realne centrum polskiej polityki.

Obóz prezydencki usiłuje przekonywać opinię publiczną, iż to Nawrocki – dzięki rzekomo bliskim relacjom z Donaldem Trumpem – staje się dziś głównym gwarantem polskiego bezpieczeństwa i partnerem Zachodu. W praktyce jednak obserwujemy coś zgoła odmiennego: przecenianie własnej roli, budowanie iluzji kompetencji i utrzymywanie fikcji, która nie znajduje pokrycia w faktach.

Relacja Adama Andruszkiewicza, zastępcy szefa Kancelarii Prezydenta, doskonale pokazuje ten mechanizm. W jego słowach pobrzmiewa przekonanie, iż Nawrocki naturalnie został wskazany jako rozmówca Donalda Trumpa, bo – jak słyszymy – łączy ich osobista sympatia i podobieństwo poglądów. W tej opowieści prezydent RP jawi się jako lider, który zyskał bezpośredni dostęp do najważniejszych decydentów światowych i którego głos nadaje ton międzynarodowej debacie. Trudno jednak znaleźć twarde dowody na poparcie tej narracji.

W rzeczywistości bowiem polityka zagraniczna i bezpieczeństwo Polski nie są domeną Pałacu Prezydenckiego. To rząd Donalda Tuska, a nie Karol Nawrocki, odpowiada za strategiczne decyzje, koordynację działań sojuszniczych i kształtowanie polskiej pozycji w Unii Europejskiej oraz NATO. Próby marginalizacji tej roli przez polityków PiS i otoczenie prezydenta są wyłącznie elementem propagandowej gry. Gra ta ma wytworzyć wrażenie, iż Nawrocki jest figurą centralną, podczas gdy faktycznie pełni on funkcję głównie reprezentacyjną.

Przykład środowego spotkania jest tu znamienny. To premier Tusk – poprzez kontakty w Brukseli, Berlinie czy Paryżu – realnie wpływa na wspólne stanowisko Zachodu wobec agresji Rosji. To rząd koordynuje pomoc militarną dla Ukrainy, negocjuje unijne pakiety sankcji i odpowiada za harmonizację polskiej polityki bezpieczeństwa z działaniami sojuszników. Nawrocki, choć próbuje przedstawiać się jako niezależny gracz, w istocie korzysta z efektów pracy rządu, a następnie przypisuje je sobie.

Trudno nie zauważyć, iż cała narracja prezydencka jest podporządkowana jednemu celowi: zbudowaniu kontrapunktu wobec Donalda Tuska. W wywiadzie Andruszkiewicza powtarza się motyw rzekomego „proniemieckiego” charakteru premiera, który miałby utrudniać relacje międzynarodowe. To dobrze znany zabieg propagandy PiS – wciąż ten sam, powtarzany od lat, mimo iż realna praktyka polityczna temu przeczy. To Tusk prowadzi rozmowy z Berlinem, Paryżem czy Waszyngtonem, to jego rząd negocjuje środki europejskie i zabezpiecza interesy Polski w ramach wspólnoty zachodniej.

Kiedy Andruszkiewicz tłumaczy, iż Trump wolał rozmawiać z Nawrockim ze względu na osobistą sympatię, nieświadomie ujawnia istotę problemu. Dla prezydenckiego otoczenia kluczem do polityki międzynarodowej są relacje towarzyskie i wspólne wartości światopoglądowe. Tymczasem skuteczna polityka bezpieczeństwa wymaga instytucjonalnych gwarancji, twardych negocjacji i konsekwentnej obecności przy stole, gdzie zapadają decyzje. Tego zapewnić może jedynie rząd – i to właśnie robi Tusk.

Warto także przywołać inną linię obrony Pałacu Prezydenckiego. Słyszymy bowiem, iż Nawrocki „zaledwie od tygodnia” pełni swój urząd i iż nie można go obarczać odpowiedzialnością za losy Ukrainy. Tego rodzaju argumenty są wygodne, ale jednocześnie potwierdzają, jak niewielki wpływ prezydent faktycznie posiada. jeżeli bowiem jego rola sprowadza się do symbolicznych gestów, to trudno mówić o realnym przywództwie.

Donald Tusk wielokrotnie podkreślał, iż gra o przyszłość Ukrainy i bezpieczeństwo Europy weszła w decydującą fazę. W jego wypowiedziach nie ma złudzeń: Rosja szanuje wyłącznie silnych, a jedność Zachodu jest warunkiem odstraszania Putina. To właśnie Tusk – poprzez budowanie spójnej koalicji w UE i NATO – odpowiada za to, iż Polska pozostaje bezpieczna. Jego głos ma znaczenie nie dlatego, iż łączy go osobista sympatia z którymś z przywódców, ale dlatego, iż stoi za nim mandat rządu, instytucji i sojuszy.

Rzeczywista odpowiedzialność za polskie bezpieczeństwo nie spoczywa więc na barkach prezydenta Nawrockiego, mimo iż jego otoczenie usilnie próbuje nas do tego przekonać. To odpowiedzialność rządu Tuska – za system obronny, za dyplomację, za obecność Polski w strukturach Zachodu. Próby przesłaniania tego faktu propagandową narracją nie zmienią podstawowej prawdy: realna polityka prowadzona jest przez gabinet premiera, a nie przez polityka, który przecenia swoje kompetencje i znaczenie.

Idź do oryginalnego materiału