Tusk chwali się danymi. Polacy widzą efekty

1 tydzień temu
Zdjęcie: Tusk


„To koniec drożyzny” – tymi słowami premier Donald Tusk skomentował dane GUS dotyczące inflacji. Wskaźnik spadł we wrześniu 2025 roku do poziomu 2,9 proc. rok do roku, a w porównaniu z sierpniem ceny nie wzrosły.

Dla jednych to tylko liczby, ale w istocie jest to przełomowy moment, który oznacza powrót stabilności w portfelach Polaków. I właśnie w tym kontekście należy patrzeć na działania szefa rządu – jako na konsekwentną strategię, która zaczyna przynosić efekty.

Donald Tusk nie krył satysfakcji: „Inflacja poniżej 3 proc. – nie incydentalnie, ale kolejny raz – to jest bardzo wyraźny sygnał, iż rzeczywiście odpowiedzialnie można powiedzieć: koniec drożyzny”. Jego słowa mogą brzmieć dla części obywateli zbyt optymistycznie, ale fakty są niepodważalne. Nie tylko spada inflacja, ale równocześnie rosną wynagrodzenia i świadczenia socjalne. Premier podkreślał, iż dochód rozporządzalny – czyli realne pieniądze, które zostają w kieszeniach rodzin po zapłaceniu podatków – wzrósł rekordowo. „To jest rzeczywiście powód do satysfakcji, chociaż wszyscy będziemy chcieli więcej” – dodał.

To podejście różni Tuska od jego poprzedników. Zamiast zasłaniać się frazesami, pokazuje dane i realne efekty działań. Widać, iż polityka rządu – polegająca na trzymaniu w ryzach inflacji, przy jednoczesnym wzmacnianiu programów społecznych i presji na wzrost płac – działa.

Jednocześnie premier nie boi się podejmować trudnych decyzji. Wystąpienie przed posiedzeniem rządu, w którym zapowiedział podwyżkę podatku CIT dla banków, pokazało odwagę polityczną. „Jeśli nasze państwo ma być państwem, które opiekuje się słabszymi, które gwarantuje wyższe zarobki, państwem, które ma być bezpieczne – a więc wymaga to gigantycznych inwestycji w naszą armię – to powoduje, iż potrzebujemy po prostu więcej pieniędzy” – wyjaśnił. W tych słowach pobrzmiewa odpowiedzialność i dalekowzroczność.

Tusk nie owija w bawełnę – państwo potrzebuje środków, by inwestować w bezpieczeństwo i rozwój. Ale najważniejsze jest to, kogo rząd chce obciążyć. „Lepiej opodatkować banki niż polskie rodziny, tym bardziej, iż banki są w bardzo dobrej kondycji finansowej” – stwierdził premier. To jasny sygnał, iż jego priorytetem jest ochrona obywateli, a nie interesów wielkich instytucji finansowych.

Projekt przewiduje podniesienie stawki CIT dla banków do 23 proc., a w kolejnych latach choćby do 30 proc. Równocześnie obniżony zostanie podatek bankowy, co zrównoważy system i nie zdusi gospodarki. To dowód, iż nie chodzi o populistyczne uderzanie w sektor finansowy, ale o sprawiedliwe rozłożenie ciężarów. „Będzie to większe obciążenie, ale kogo obciążyć, jak nie tych, którzy mają tych pieniędzy najwięcej” – dodał Tusk.

Oczywiście można się spodziewać oporu ze strony banków i ich lobby. Premier sam mówi: „Wiem, ile sił się zjednoczy przeciwko temu pomysłowi. (…) Mam nadzieję, iż doprowadzimy to do szczęśliwego zakończenia”. To realistyczna ocena sytuacji – Tusk zdaje sobie sprawę, iż łatwiej jest podnosić podatki rodzinom niż instytucjom finansowym. Ale właśnie dlatego jego decyzja zasługuje na uznanie. To wybór polityka, który bierze odpowiedzialność, a nie polityka, który idzie po linii najmniejszego oporu.

Co najważniejsze, działania Tuska tworzą spójną całość. Z jednej strony stabilizuje sytuację gospodarczą – inflacja spada, pensje rosną, świadczenia są wyższe. Z drugiej – buduje solidne fundamenty finansowe państwa, które musi sprostać wyzwaniom XXI wieku: od modernizacji armii po ochronę socjalną.

Krytycy będą mówić, iż banki przerzucą koszty na klientów. Ale przecież właśnie dlatego potrzebny jest silny rząd, który będzie patrzył im na ręce. Historia ostatnich lat pokazała, iż gdy banki zarabiają krocie, zbyt często robią to kosztem obywateli. Teraz czas, by to one dołożyły swoją cegiełkę do bezpieczeństwa i stabilności kraju.

Donald Tusk udowadnia, iż polityka może być jednocześnie odpowiedzialna i skuteczna. „Mamy sytuację pod kontrolą” – powiedział, odnosząc się do inflacji. Te słowa nie są pustym sloganem, ale podsumowaniem realnych działań. Właśnie w tym tkwi jego sukces: nie w obietnicach, ale w konsekwentnej realizacji planu, który przynosi widoczne efekty.

Idź do oryginalnego materiału