Donald Tusk, tuż po objęciu urzędu, wprowadził na południowej granicy stan wyjątkowy, zmobilizował wojsko i zapowiedział masowe deportacje nielegalnych imigrantów. Te działania wywołały falę komentarzy, również w Polsce, gdzie Donald Tusk, podjął kroki przygotowawcze na wypadek ewentualnych konsekwencji dla polskich obywateli zamieszkałych w USA.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
Tusk zalecił ministrowi spraw zagranicznych, Radosławowi Sikorskiemu, aby polskie konsulaty w Stanach Zjednoczonych były gotowe na możliwe deportacje Polaków. Tak, by zapewnić odpowiednie wsparcie dla potencjalnie poszkodowanych obywateli. Tusk zaznaczył, iż Polska powinna być gotowa przyjąć swoich obywateli i udzielić im niezbędnej pomocy. „Polska państwowość zobowiązuje nas do tego, aby każdy Polak, niezależnie od okoliczności, czuł, iż jego ojczyzna jest gotowa mu pomóc” – podkreślił Tusk w jednym z wystąpień.
Wydawałoby się, iż Tusk stwierdził coś oczywistego. Jednak zapowiedzi premiera spotkały się jednak z ostrą krytyką Prawa i Sprawiedliwości. Szef klubu PiS, Mariusz Błaszczak, w rozmowie na antenie Radia ZET określił działania Tuska mianem „nakręcania histerii”. Jego zdaniem reakcja premiera była przesadzona i miała na celu wywołanie niepotrzebnego niepokoju wśród Polaków. „To, co robi Donald Tusk, to nakręcanie histerii. Słyszeliśmy, iż z otwartymi ramionami wita Polaków, którzy mieliby być wyrzuceni z USA. To jest histeria” – powiedział Błaszczak.
Brak słów. Najwyraźniej dla polityków PiS interes Polaków nie jest ważny. Zwłaszcza, jeżeli stoi na przeszkodzie partyjnej polityce ludzi Kaczyńskiego.