TRZY PO TRZY: „Władek sprawdzi się wszędzie”

1 miesiąc temu

Polska po 1989 r. miała już najróżniejsze koalicje rządowe, ale nigdy nie było tak, aby w jakiejś z nich konserwatyści nie mieli swojego „pakietu kontrolnego”, blokującego liberalne projekty legislacyjne. W okolicach 15 października minionego roku wydawało się, iż to się może jednak zmieni. Rządzący krajem przez osiem wcześniejszych lat ultra-konserwatyzm zalazł szerokim grupom społecznych tak bardzo za skórę, iż poczęły one na niego reagować niczym alergik na pyłki brzozy czy młodzież na kolejną falę covidu. Ludzie stali do nocy w długich kolejkach do lokali wyborczych głównie po to, aby kodeks karny przestał być plagiatem z katechizmu. Większość sejmowa bez udziału konserwatyzmu – tako krzyczał vox populi.

I co? Tradycyjnie nici z tego. Konserwatyzm jest w Polsce jak grzyb w wilgotnym pomieszczeniu. Można wietrzyć, suszyć, malować, uszczelniać okna, ocieplać elewację, a choćby robić do środka muru „zastrzyki” izolujące – a on w końcu i tak wylezie. W aktualnym rozdaniu przybrał barwę ostro zieloną i porasta koniczyną. Naukowcy badający nowe znalezisko zakwalifikowali je jako odmianę gatunku Kosiniakus kamyszus.

Ale odłóżmy żarty na bok, zanim heroldzi politycznej poprawności nie zarzucą nam dehumanizacji PSL i jego lidera. To w końcu zwyczajna partia, odwieczna i nieusuwalna z polskiego systemu partyjnego. Gdy w oczy zagląda jej próg wyborczy, zawsze znajdzie grzbiet, na którym dojedzie do Sejmu kolejnej kadencji, obojętnie czy będzie to grzbiet Unii Pracy, Kukiza czy Hołowni. Grzbiet to grzbiet, liczy się, iż niesie.

PSL kiedyś nazywano „arbuzami”. Miało być zielone tylko powierzchownie, ale czerwone we wnętrzu. Wtedy partia ulubiła sobie koalicje z SLD, czyli z lewicą w szczycie jej postkomunizmowatości. Nikomu by wtedy nie przyszło choćby do głowy posądzać PSL o konserwatyzm. Gdzież tam, wtedy PSL-u nikt nie posądziłby o przywiązanie do jakichkolwiek idei. Była to partia trudna do zniesienia dla wyborcy, ale koalicjant idealny. Podnosiła rękę za wszystkim, jak leciało, a jedynym przedmiotem jej zainteresowania były stanowiska dla bardzo licznych działaczy rozsianych po rozległościach Polski powiatowej. „Staszek, co chciał się sprawdzić w biznesie” stał się ikonicznym działaczem PSL.

Ikonicznym Staszkiem był Stanisław Dobrzański, który postanowił zostać prezesem spółki zajmującej się energetycznymi liniami przesyłowymi, choć wcześniej kierował MON, biblioteką i pełnił inne funkcje urzędnicze z liniami przesyłowymi i energią radykalnie niezwiązane (fucha w Banku Cukrownictwa była w jego CV jeszcze w miarę najbliżej, bo cukier to węglowodany, czyli energia). Opinia publiczna mogła utyskiwać na partię Staszków, ale Staszkowie skupiali się na karierach i nie odwracali kijem Wisły zmian społecznych. A to już było coś.

Lecz teraz w PSL rządzi Władek i on sprawdzi się w każdej dziedzinie. Ale nie o karierę i frukta mu chodzi. On postanowił uczynić swoją misją obronę redut konserwatyzmu w dobie rządów sprawowanych przez antykonserwatywną koalicję wybraną przez antykonserwatywy elektorat.

Co ciekawe, też wychodzi z MON. Ale gdy już zapewnił mundurowym prawo do używania broni niezgodnie z przepisami, zabiera się za inne dziedziny. Dyktuje muzealnikom treści wystaw stałych, tak aby uwzględniały naszą martyrologię i unikały trudnych pytań o historię narodową. Komponuje listę lektur szkolnych, aby młodzież była konfrontowana z tymi samymi wzorcami patriotyzmu sprzed już blisko 200 lat, rozczulała się nad tragedią rozbiorów, kibicowała powstańcom listopadowym i wraz z wieszczami cierpiała za milijony. Określa, jakie nazwisko będzie wolno nosić ludziom w związkach partnerskich (nie każdy Kosiniak może być Kamyszem i nie każdy Kamysz Kosiniakiem!). Nie wiem, czy PiS to wszystko zrobiłby lepiej…

Pozostaje nam przez kolejne trzy lata z hakiem czekać i z zapartym tchem obserwować, ile jeszcze redut konserwatyzmu Władek wyratuje. I czy w 2027 r. będzie na nich już zupełnie sam, czy raczej uczyni z nich wrota powrotu do władzy pisowskiej prawicy.

Fundacja Liberté! zaprasza na Igrzyska Wolności 2024 „Miasto, Europa, Przysłość”! 18-20.10.2024, EC1 w Łodzi. Partnerami strategicznymi wydarzenia są: Miasto Łódź oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń.

Idź do oryginalnego materiału