Miliony złotych, które PiS przez lata wyprowadzał z państwowych spółek i Funduszu Sprawiedliwości, mogły trafiać do TV Republika – wynika z ustaleń naszych informatorów. To nie są drobne kwoty. Mówimy o systemowym, wieloletnim mechanizmie drenowania publicznych pieniędzy i zamiany ich w propagandowe paliwo dla jednej stacji, która od rana do wieczora broniła partii władzy.
Według naszych źródeł, jednym z kluczowych sposobów transferu tych środków do pisowskich mediów są tak zwane „zbiórki”. Służą jako wygodny kanał do legalizowania brudnych pieniędzy. Mechanizm jest prosty: pieniądze wcześniej zostały wyrwane z kieszeni podatników i są w prywatnym posiadaniu, są wpłacane na konto. Formalnie wszystko wygląda jak hojny gest darczyńców, w rzeczywistości to tylko przykrywka dla gigantycznego, nielegalnego finansowania. TV Republika nie jest zwykłą stacją. To była i jest główna tuba propagandowa PiS-u po utracie TVP. Jej przekaz – jednostronny, agresywny i pełen manipulacji – wymaga ogromnych nakładów finansowych. Zwykła sprzedaż reklam nie jest w stanie utrzymać takiej machiny, zresztą normalne firmy trzymają się od nich z daleka. Stąd – jak mówią nasi rozmówcy – konieczność zasilania jej milionami ze źródeł, które wymagają pilnego badania.
W państwie prawa sprawa powinna być oczywista – natychmiastowe śledztwo, zabezpieczenie dokumentacji, analiza przepływów finansowych i przesłuchania wszystkich, którzy mieli z tym cokolwiek wspólnego. Jednak, znowu jak donoszą nasi informatorzy, CBA nie zamierza tego badać, sparaliżowane przez ludzi Wąsika i Kamińskiego.
A Polacy mają prawo wiedzieć, kto finansuje media, które kreują ich opinię. jeżeli TV Republika była i jest utrzymywana za pieniądze skradzione z funduszy publicznych, to mamy do czynienia ze sprawą kryminalną. A miejsce złodziejstwa jest w więzieniu.
Zarówno służby jak i KAS mają narzędzia do sprawdzania. Tyle, iż ich nie używają. Dlaczego?