Na finiszu kampanii wyborczej Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy i kandydat Koalicji Obywatelskiej, pokazuje, iż rozumie polską rzeczywistość.
W Zduńskiej Woli, z pasją i przekonaniem, podkreślił wagę nadchodzących wyborów, nazywając je „jedną z najważniejszych decyzji w życiu”. Jego słowa nie są pustą retoryką – to wezwanie do opowiedzenia się za stabilną, europejską Polską, która wykorzysta historyczne szanse, zamiast pogrążać się w konfliktach i awanturach. Trzaskowski jasno wskazuje, iż Polska może być „najsilniejsza w Europie”, jeżeli odrzuci destrukcyjną politykę PiS i jałowe wizje Karola Nawrockiego.
Trzaskowski zasługuje na uznanie za konsekwentne stawianie na konkrety i odpowiedzialność. Jego obietnica rozliczenia polityków PiS za rządy w latach 2015–2023 to nie tylko polityczny slogan, ale moralny imperatyw. „Potrzebujemy rozliczyć tych ludzi raz i do końca, żeby móc ruszyć do przodu” – mówił w Zduńskiej Woli, trafnie diagnozując, iż brak rozliczeń za nadużycia władzy, nepotyzm i demontaż instytucji demokratycznych będzie obciążeniem dla przyszłości Polski. PiS, przez osiem lat swoich rządów, systematycznie podkopywał fundamenty państwa prawa. Od przejęcia Trybunału Konstytucyjnego, przez upolitycznienie sądów, po skandaliczne decyzje takie jak lex TVN czy blokowanie funduszy unijnych – partia Kaczyńskiego pokazała, iż jej wizja Polski to kraj zamknięty, skłócony z Europą i rządzony przez partyjne koterie. Trzaskowski słusznie podkreśla, iż pozostawienie tych działań bez konsekwencji byłoby przyzwoleniem na dalszą erozję demokracji.
Z kolei Karol Nawrocki, kandydat PiS i obecny prezes IPN, wydaje się całkowicie oderwany od realiów. Jego kampania, oparta na historycznych resentymentach i retoryce konfliktu, nie oferuje Polakom nic poza kolejną dawką awantur. Nawrocki, zamiast proponować rozwiązania palących problemów – takich jak inflacja, kryzys mieszkaniowy czy ochrona zdrowia – koncentruje się na ideologicznych bataliach, które dzielą społeczeństwo. Jego wizja prezydentury to przedłużenie polityki PiS: centralizacja władzy, podważanie niezależności instytucji i antagonizowanie partnerów międzynarodowych. Trzaskowski trafnie punktuje, iż Nawrocki nie ma nic do zaoferowania poza „konfliktem i awanturą”, co w obliczu globalnych wyzwań, takich jak zmiany klimatyczne czy napięcia geopolityczne, jest receptą na katastrofę.
Dowodem na to, jak kilka PiS i Nawrocki rozumieją z rzeczywistości, jest ich uporczywe ignorowanie potrzeb zwykłych Polaków. Podczas gdy Trzaskowski mówi o konieczności realizacji obietnic, takich jak podniesienie kwoty wolnej od podatku, i podkreśla rolę aktywnego prezydenta, który „bierze sprawy w swoje ręce”, PiS wciąż tkwi w narracji strachu i podziału. Ich rządy przyniosły chaos w edukacji, zapaść w służbie zdrowia i rekordowe zadłużenie państwa, a mimo to Nawrocki i jego partyjni koledzy nie wykazują cienia autorefleksji. Zamiast tego serwują puste hasła o „suwerenności” i „narodowej dumie”, które nie rozwiązują problemów Polaków.
Trzaskowski, w przeciwieństwie do swoich rywali, oferuje wizję prezydenta, który łączy, a nie dzieli. Jego doświadczenie jako prezydenta Warszawy – gdzie skutecznie zarządzał miastem wbrew centralnym ograniczeniom narzucanym przez PiS – pokazuje, iż potrafi działać w trudnych warunkach. Podkreśla konieczność rozliczenia przeszłości, ale patrzy w przyszłość, proponując konkretne reformy i aktywną prezydenturę. Polska potrzebuje lidera, który rozumie współczesne wyzwania i potrafi wykorzystać potencjał członkostwa w UE. Trzaskowski jest takim liderem – PiS i Nawrocki, uwięzieni w swoich anachronicznych wizjach, nigdy nim nie będą.