TRZASKOWSKI ŁŻE NA KAŻDY TEMAT

1 tydzień temu

Kandydat PO na prezydenta bardzo sobie musiał wziąć do serca radę Marka Belki, funkcjonariusza komunistycznej nomenklatury i agenta prosowieckich służb specjalnych działającego pod kryptonimem „Belch”.

Ów rzecznik pogardzania prawdą i obywatelami, z którymi władza zmuszona jest się komunikować, gardzić Polakami musi bezbrzeżnie, gdyż swój „wykład na temat komunikowania się z rządzonymi” wygłosił przed kamerą telewizji. Owa metoda Belki – „Belcha” polega na odpowiednim tempie emisji strumienia kłamstw. Czyli – zdaniem Belki – „Belcha” (i jemu podobnych) głosić należy jedno kłamstwo za drugim. A cała sztuka skutecznego praktykowania tej metody „komunikacji ze społeczeństwem” zasadza się na odpowiednim tempie owego strumienia oszczerstw. Chodzi o to, by „kolejne kłamstwo przykrywało poprzednie”. Jak mentorsko stwierdził ów postkomunistyczny premier – kiedy tempo kolejnych kłamstw jest adekwatne – nowe łgarstwa przykrywają stare, czego ludzie nie nadążający za tym procesem nie dostrzegają. Skutkiem tego – przyjmują do wiadomości, absorbują, akceptują i dostosowują się do przekazu choćby najbardziej urągającego logice. Metoda ta po prostu sprawia, iż słuchają przez cały czas i w wywołanym w nich stanie dezorientacji nie dostrzegają, iż wszystko, co do nich władza mówi, jest kłamstwem. Oczywiście – kłamstwem wyrządzającym szkody odbiorcom atakowanym przekazem utkanym z fałszu.

Rafał Trzaskowski tak dalece przyjął wziętą wprost z podręczników stalinowskiej agitacji „metodę Belki”, iż we wszystkich jego wystąpieniach trudno jest odnaleźć cokolwiek mającego związek z rzeczywistością. Wychodząc też z założenia, iż najlepszą obroną jest atak, dodał to tego praktykę znaną z ludowego powiedzonka „na złodzieju czapka gore”. Polega to na komentowaniu wszystkiego, czego by nie powiedzieli jego adwersarze, permanentnie powtarzaną frazą: „Absolutna nieprawda i całkowita manipulacja!” Czyli – klasycznym okrzykiem złodzieja wołającego: „łapać złodzieja!”

Czegóż my się w tej kampanii nie dowiedzieliśmy od Trzaskowskiego? Ten, który dopiero co krzyczał, iż „planeta płonie!” teraz stwierdza: „Nie ma już żadnego Zielonego Ładu”. Mimo, iż wdrażane są właśnie kolejne dyrektywy w tej sprawie i podpisywane są zgody na kolejne. Niedawny rzecznik otwarcia wschodniej granicy na przybyszy wtłaczanych do Polski przez Putina i Łukaszenkę, czego przejawem było finansowanie z kasy prezydenta Warszawy filmu Agnieszki Holland „Zielona granica” teraz twierdzi, iż „to dopiero rząd Tuska uszczelnił granicę”. Bez mrugnięcia okiem wprost do obiektywu kamery stwierdza, iż zarządzane przez niego miasto co roku oddaje do użytku kolejne tysiące mieszkań komunalnych, podczas gdy łatwo sprawdzić, iż rzadko bywa ich więcej, niż sześćdziesiąt. O oszukanych mieszkańcach kamienicy przy Marszałkowskiej 66 mówi, iż ich sytuacja po wysiedleniu się poprawiła. A wiadomo przecież, iż każdy z tych lokatorów został oszukany, iż czuje się oszukany i iż nikt z nich nie jest zadowolony z przeniesienia do innego miejsca. Traktowanie tysięcy zwykłych warszawiaków jak złogów stojących na przeszkodzie krociowym biznesom deweloperów to zresztą znany stołeczny standard. Trzaskowski zachwyca się też rzekomo idealnym stanem zarządzanej przez niego służby zdrowia, choć terminy wizyt u niektórych specjalistów to choćby cztery – pięć lat. Podobne przykłady można by wymieniać bardzo długo. Bo, poza frazesami w rodzaju „jestem jednym z was, bądźmy razem” stanowią całą treść wszystkich wystąpień Trzaskowskiego.

Godzenie się z byciem okłamywanym jest czymś znacznie bardziej samobójczym od zgody na plucie sobie w twarz. Jest to przecież deklaracja zgody na bycie pogardzanym. Czyli – zgoda na bycie traktowanym przedmiotowo, wyzyskiwanym, oszukiwanym, eksploatowanym. Zgoda na bycie oszukiwanym to nie tylko aprobata obdzierania nas z elementarnej godności. To samobójczy akt poddania się woli tych, którzy nami pogardzają i nas oszukują. Czyli zgoda, by mający wobec nas i całej naszej zbiorowości złe zamiary, robili z nami, z naszymi rodzinami, z naszą własnością, z naszym państwem – co tylko chcą.

Artur Adamski

Idź do oryginalnego materiału