Julia Klöckner, nowa przewodnicząca Bundestagu, w ciągu zaledwie trzech miesięcy zdołała wywołać falę kontrowersji, łamiąc tradycyjną neutralność stanowiska i budując wizerunek politycznego prowokatora.
Niewielu publicznych działaczy w Niemczech cieszy się tak błogą anonimowością, jak prezes Bundestagu, niemieckiego parlamentu. Julia Klöckner, zaledwie trzy miesiące po objęciu stanowiska, zdąża stać się najbardziej polaryzującym liderem parlamentarnym od dziesięcioleci.
Prezes Bundestagu formalnie zajmuje drugie miejsce w porządku konstytucyjnym – tuż po prezydencie federalnym, a przed kanclerzem – jednak rola ta została zaprojektowana jako skoncentrowana na procedurach parlamentarnych. Zasady parlamentarne wymagają, by osoba prowadząca posiedzenia pozostawała „bezstronna” i „sprawiedliwa”, dbając przede wszystkim o „godność” i „porządek”, zamiast szukać rozgłosu.
Lewicowy woke punktem zapalnym
Krytycy postrzegają byłą minister rolnictwa i bliską sojuszniczkę kanclerza Friedricha Merza jako przedstawicielkę konserwatywnego skrzydła CDU.
Ostatni punkt zapalny nastąpił w poniedziałek, gdy Klöckner wzięła udział w letniej imprezie CDU w swoim rodzinnym kraju związkowym Nadrenia-Palatynat. Wydarzenie odbywało się w siedzibie firmy medyczno-technologicznej, której miliarder będący właścicielem finansuje Nius – rosnącą prawicową platformę informacyjną często porównywaną do Fox News.
Portal ten znany jest z atakowania niemieckich Zielonych i tzw. „lewicy woke” i regularnie jest oskarżany przez swoich przeciwników o stronniczość oraz łamanie standardów dziennikarskich. W ostatnich tygodniach agresywne relacje Nius dotyczące nominacji sędziego z Socjaldemokratycznej Partii do niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego wzmocniły prawicową kampanię, która ostatecznie zablokowała jego nominację.
W przemówieniu na wydarzeniu Klöckner przedstawiła swoją obecność jako zgodną z zasadą różnorodności opinii. Opisała Nius jako prawicowy odpowiednik taz – lewicowego niemieckiego dziennika zakorzenionego w ruchach antyestablishmentowych lat 70., czytanego dziś przez wielu miejskich elit.
Jej udział wywołał sprzeciw Socjaldemokratów (SPD). Lider frakcji SPD, Matthias Miersch, stwierdził, iż Klöckner powinna złożyć publiczne wyjaśnienie, biorąc pod uwagę „szczególną odpowiedzialność swojego urzędu”.
Od wina po nagłówki brukowców
Klöckner, która w latach 90. pełniła funkcję Niemieckiej Królowej Wina, będąc ambasadorką marketingową przemysłu winiarskiego, regularnie przyciąga uwagę brukowców – od dramatycznej utraty 17 kg wagi po nowy związek z prominentnym prowadzącym telewizyjnym.
Dyskusja o kolorowej sukni Marc Cain wartej 400 €, którą nosiła na letniej imprezie CDU, podkreśliła, jak bardzo jej styl życia konkuruje z polityką o uwagę mediów.
Przewodnicząca Bundestagu zdaje się czerpać z tego przyjemność. Jej kanały w mediach społecznościowych na przemian pokazują filmy w stylu influencera z jej mieszanym pudlem oraz historie na Instagramie chwalące Merza za „zniszczenie” prowadzącego w wywiadzie.
Klöckner konsekwentnie buduje swój prawicowy profil polityczny, opowiadając się za surowszą polityką migracyjną i domagając się zakazu noszenia burki po tym, jak Merkel otworzyła Niemcy dla milionów uchodźców z państw muzułmańskich.
Spadająca uwaga opinii publicznej po przejściu CDU do opozycji w 2021 roku była dla Klöckner momentem kryzysowym. Na zeszłorocznej konferencji CDU widziano ją, jak z zapałem rozdaje popcorn dziennikarzom przy stołach prasowych w oczywistym celu zdobycia uwagi.
Jednak jej otwarte poparcie dla powtarzających się prób przywódczych konserwatysty Friedricha Merza ostatecznie się opłaciło. Merz wynagrodził ją prezesurą Bundestagu po tym, jak poprowadził CDU do zwycięstwa w wyborach krajowych wcześniej w tym roku.
Tęczowe flagi w parlamencie
Od tego czasu Klöckner ponownie poszukuje kontrowersji. Jednym z jej pierwszych działań było zakazanie powiewania tęczowej flagi na terenie parlamentu podczas corocznej parady Pride w Berlinie oraz zablokowanie udziału sieci pracowników queer Bundestagu w marszu.
Klöckner uzasadniła tę decyzję neutralnością parlamentu, jednak rywale polityczni oskarżyli ją o wykorzystywanie tego argumentu jako pretekstu do prawicowych bitew kulturowych.
Choć surowo podchodziła do posłów skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD), szczególnie skonfliktowała się z lewicową partią Die Linke, kiedy wyrzuciła posła za noszenie koszulki z napisem „Palestyna”.
Po poparciu Nius na poniedziałkowym wydarzeniu CDU, Die Linke wezwała Klöckner do rezygnacji, a inni poddawali w wątpliwość jej motywy.
„Zastanawiam się, czy prezes Bundestagu jest tak nieobeznana z niemieckim krajobrazem medialnym, jak sugeruje jej oświadczenie, czy też realizuje polityczny plan, przesuwając cenioną taz w skrajnie lewą stronę” – powiedział Mika Beuster, przewodniczący Niemieckiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, niemieckiemu nadawcy publicznemu.
CDU jednak stoi za Klöckner, a wyżsi urzędnicy odrzucają kontrowersje jako próbę dziennikarzy na szybkie wygenerowanie sensacji w letnich, spokojnych dniach.
Być może. Jednak dla stanowiska, które miało pozwalać innym grać główną rolę, prezes Bundestagu rzadko ułatwiała generowanie nagłówków w tak oczywisty sposób.