Administracja Donalda Trumpa ponownie znalazła się w cichym sporze z papieżem – tym razem jednak nie z Argentyńczykiem, a z własnym rodakiem, który już jako kardynał krytykował trumpowską politykę migracyjną.
Rzeczniczka prasowa Karoline Leavitt odparła wczoraj zarzut papieża Leona XIV, który dzień wcześniej stwierdził, iż osoby popierające „nieludzkie traktowanie imigrantów w Stanach Zjednoczonych” nie mogą być uznawane za „pro-life”.
– jeżeli ktoś mówi, iż jest przeciwko aborcji, ale popiera karę śmierci, to wcale nie jest naprawdę pro-life – zaznaczył pochodzący w Chicago papież.
– Tak samo jeżeli ktoś mówi, iż jest przeciwko aborcji, ale wyraża zgodę na niehumanitarne traktowanie imigrantów w USA, to nie wiem, czy jest pro-life – dodał.
Była to odpowiedź na pytania dziennikarzy o plan archidiecezji chicagowskiej, by przyznać nagrodę za całokształt działalności senatorowi Dickowi Durbinowi, demokratycznemu politykowi z Illinois, rodzinnego stanu papieża, który opowiada się za prawem do aborcji.
Leavitt stwierdziła, iż „odrzuca twierdzenie, jakoby w Stanach Zjednoczonych pod rządami tej administracji dochodziło do nieludzkiego traktowania nielegalnych imigrantów”. Następnie skrytykowała politykę imigracyjną byłego prezydenta Joego Bidena i podkreśliła, iż niektórzy nieudokumentowani imigranci popełniali brutalne przestępstwa.
– Ta administracja stara się egzekwować prawo naszego kraju w jak najbardziej humanitarny sposób, a my stoimy na straży prawa. Robimy to w imieniu ludzi, którzy tutaj mieszkają – powiedziała podczas briefingu prasowego.
Rzeczniczka – która jest gorliwą katoliczką i regularnie modli się ze swoim zespołem przed briefingami – nie wspomniała jednak o papieżu.
Donald Trump powiedział w sierpniu, iż jego administracja będzie dążyła do wprowadzenia kary śmierci za wszystkie morderstwa w Waszyngtonie. Miałoby to służyć walce z przestępczością w stolicy.
– Będziemy dążyć do (przywrócenia – red.) kary śmierci – zapowiedział, określając ten wymiar kary jako „bardzo silny środek zapobiegawczy”.
JD Vance podpadł dwóm ostatnim papieżom
To nie pierwszy raz, kiedy Biały Dom – który w swojej polityce często odwołuje się do religii, zwłaszcza chrześcijaństwa i katolicyzmu – poróżnił się ze Stolicą Apostolską w kwestii imigracji.
Na początku roku wiceprezydent JD Vance, również zadeklarowany katolik, w jednym z wywiadów odwoływał się do teorii św. Augustyna „ordo amoris” („porządku miłości”).
W rozmowie z Seanem Hannitym na antenie Fox News Vance stwierdził, iż „skrajna lewica” w USA wykazuje „większe współczucie” wobec osób przebywających w kraju nielegalnie, w tym przestępców, niż wobec obywateli amerykańskich.
– Istnieje pewna staroświecka – i, nawiasem mówiąc, bardzo chrześcijańska – koncepcja, według której najpierw kochasz swoją rodzinę, potem bliźniego, następnie swoją społeczność i współobywateli, a dopiero na końcu możesz skupić się na reszcie świata – stwierdził wiceprezydent.
Jego zdaniem „spora część lewicy całkowicie to odwróciła”, bo wielu lewicowych polityków „nienawidzi obywateli swojego kraju i bardziej troszczy się o ludzi spoza własnych granic”.
Ówczesny papież Franciszek nawiązał do tych słów w liście do amerykańskich biskupów z 10 lutego. „prawdziwe ordo amoris, które powinniśmy krzewić, to te, które odkrywamy, medytując nad parabolą dobrego Samarytanina, czyli medytując nad miłością, która buduje braterstwo otwarte dla wszystkich, bez wyjątku”, napisał.
Papieski sprzeciw wywołał wściekłość Białego Domu. – Oni już wpływają na politykę europejską, więc nie mieliby problemu, żeby wpłynąć też na wynik konklawe – mówił w lutym jeden z bliskich obserwatorów watykańskiej polityki, cytowany przez Politico.
Stwierdził on wówczas, Waszyngton może starać się doprowadzić do osadzenia na tronie Piotrowym po śmierci Franciszka kogoś mniej konfrontacyjnego wobec Trumpa. To się jednak zupełnie nie udało – kardynałowie w majowym konklawe wybrali nie tylko Amerykanina, ale w dodatku krytycznego wobec polityki prezydenta USA.
Leon XIV, jeszcze jako kard. Robert Prevost, który jest augustianinem, również bowiem odniósł się do sprawy Vance’a i „ordo amoris”. Wprawdzie nie zabrał bezpośrednio głosu, ale udostępnił w serwisie X artykuł innego autora pt. „JD Vance się myli: Jezus nie każe nam wartościować miłości do innych”.
Kolejki do lekarzy długie przez imigrantów?
Teraz rzecznik Vance’a odmówił komentarza do słów papieża. Wiceprezydent USA spotkał się z Franciszkiem w Niedzielę Wielkanocną (20 kwietnia), dzień przed śmiercią papieża, a z Leonem XIV po mszy inauguracyjnej jego pontyfikatu 18 maja.
Donald Trump od czasu powrotu do władzy w USA zaostrzył walkę z nielegalną imigracją. Biały Dom opublikował choćby wideo w stylu „ASMR” przedstawiające zatrzymanych w kajdankach, a w Walentynki zamieścił hasło: „Róże są czerwone, fiołki są niebieskie, przyjedziesz tu nielegalnie – deportujemy cię”.
Na wczorajszym briefingu Vance odrzucił postulat Demokratów, by przedłużyć wygasające prawo o dopłatach do ubezpieczenia zdrowotnego, twierdząc, iż za dłuższe kolejki na izbach przyjęć odpowiadają imigranci.
– Bardzo często ktoś czekający na izbie przyjęć to nielegalny imigrant, bardzo często to osoba, która nie mówi po angielsku. Dlaczego takie osoby mają korzystać ze świadczeń zdrowotnych w szpitalach opłacanych przez obywateli USA? – zastanawiał się.