Trump jest w połowie drogi do zrobienia z Ameryki państwa policyjnego

news.5v.pl 5 godzin temu

14 kwietnia 2025 r. około południa Ameryka przestała mieć praworządny rząd, choć niektórzy twierdzą, iż stało się to już 20 stycznia, kiedy Donald Trump został zainaugurowany. Jednak to w poniedziałek Trump zdecydował się zignorować jednogłośne orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie repatriacji nielegalnie deportowanego mężczyzny. Twierdził nawet, iż sędziowie orzekli na jego włąsną korzyść. Środkowy palec prezydenta USA skierowany do sądu został powtórzony przez jego prokurator generalną, sekretarza stanu, wiceprezydenta oraz Nayiba Bukele, prezydenta Salwadoru. Ten ostatni gości w swoim kraju coś, co przypomina zarodek amerykańskiego gułagu.

Jeśli chodzi o wymowne momenty, spotkanie Trumpa z Bukelem można porównać do jego ataku na ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego pod koniec lutego. Zełenski został upomniany za niewystarczającą wdzięczność za amerykańską pomoc wojskową i za to, iż nie założył garnituru. Natomiast Bukele bez krawata został potraktowany po królewsku. Zespół Trumpa przytaknął, gdy Bukele powiedział, iż nie rozważy zwrotu niesłusznie deportowanego Kilmara Armando Abrego Garcii. Wszyscy bezpodstawnie zgodzili się, iż Garcia był w rzeczywistości terrorystą. Dramat w Gabinecie Owalnym dał światu lekcję obywatelską: amerykański rząd oddaje większy szacunek zagranicznemu autokracie niż własnemu Sądowi Najwyższemu.

Trump wie, jak zapewnić porywające widowisko telewizyjne. Przy okazji tworzył też historię. Oficjalne stanowisko najstarszej na świecie republiki konstytucyjnej jest takie, iż sądy nie powinny mieć nic do powiedzenia na temat tego, kogo władza wykonawcza deportuje i na jakiej podstawie. Zagraniczni podróżni do USA powinni uważać. Mogą zostać zatrzymani bez możliwości odwołania. Amerykanie też powinni uważać. Trump od niechcenia powiedział Bukele, iż być może będzie musiał zbudować więcej więzień typu „supermax” dla rodzimych deportowanych, czyli obywateli USA.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Jeśli Trump uzna, iż jesteś członkiem gangu, zwolennikiem terroryzmu lub po prostu wrogiem narodu, rości sobie prawo do bezkarnego decydowania o twojej wolności. Fakt, iż jeden z deportowanych był fryzjerem, a nie członkiem gangu, a inny był niewinnym studentem piszącym felietony, a nie terrorystą, nie stanowi żadnej ochrony.

Prawnicy Trumpa z trudem ukrywają entuzjazm. Dowody mogą zostać utajnione ze względów bezpieczeństwa narodowego lub najwyraźniej wymyślone, tak jak miało to miejsce w poniedziałek w przypadku Garcii. Prawnik rządowy, który przyznał, iż deportacja Garcii była błędem, został zwolniony. jeżeli niewłaściwa osoba zostanie deportowana w kajdanach, Stany Zjednoczone nie mogą nic z tym zrobić. Mówią, iż ingerowałoby to w suwerenność innego kraju. Mówi to ta sama administracja, która domaga się terytorium innych krajów. Salwador ma tyle suwerenności, ile zechce Trump. Bukele jest środkowoamerykańskim adiutantem Trumpa.

Trump atakuje swoich krytyków

Pouczający jest również fakt, iż Biały Dom nie ujawni szczegółów dotyczących kontraktu na więzienie Bukele. Grabież i autorytaryzm idą w parze. w tej chwili najbardziej popularne w Ameryce wystawy expo to te specjalizujące się w bezpieczeństwie granic, dronach i sprzęcie paramilitarnym. Salwador jest w tej chwili punktem zapalnym dla trefnych, samozwańczych stróży prawa. Pod tym względem relacje między Stanami Zjednoczonymi a Salwadorem mogą stać się dwukierunkowe. Wśród osób ubiegających się o kontrakty deportacyjne jest Erik Prince, były dyrektor generalny grupy najemników Blackwater.

Złe wieści płyną również dla amerykańskich inwestorów. W poniedziałek dział badawczy Morgan Stanley ostrzegł, iż „powinni być przygotowani na to, iż dadzą się oszukać jeszcze wiele razy”. Analitycy odnosili się do ciągle zmieniających się przesłanek Trumpa dotyczących ceł. Nawiązanie do przysłowia — „Oszukasz mnie raz, wstydź się. Oszukasz mnie dwa razy, to ja się wstydzę” — podsumowuje również amerykańskie rządy prawa. Trump ułaskawił kilku oszustów i malwersantów, którzy wpłacili pieniądze na jego kampanię lub po prostu dobrze o nim mówili. Zawiesił również prawo, które wymaga podania rzeczywistego beneficjenta osoby prawnej, a także takie, które karze amerykańskie firmy za przekupstwo za granicą.

EPA/JIM LO SCALZO / PAP

Chris Krebs, były dyrektor Agencji Bezpieczeństwa Cybernetycznego i Infrastruktury, podczas senackiego przesłuchania. Waszyngton, 16 grudnia 2020 r.

Teraz spuszcza psy śledcze na swoich krytyków. Jego najnowszym celem stał się były urzędnik federalny, Chris Krebs, za to, iż „fałszywie […] zaprzeczył, jakoby wybory w 2020 r. zostały sfałszowane i skradzione”. Na celowniku prezydenta znalazły się także media. W niedzielę Trump wystosował potok gróźb pod adresem CBS za przeprowadzanie krytycznych wobec niego wywiadów. Zaapelował do Brendana Carra, swojego przewodniczącego Federalnej Komisji Łączności, o odebranie sieci licencji na nadawanie.

Wywiadu w programie 60 Minutes, który rozgniewał Trumpa, udzielił Zełenski. Przywódca Ukrainy powiedział, iż „w USA dominują rosyjskie narracje”. Była to słuszna uwaga, biorąc pod uwagę odwrócenie przez Trumpa winy za inwazję Rosji na Ukrainę. Ale obserwacja Zełenskiego może mieć także szersze znaczenie. W Rosji sprzeciw może kosztować krytyków ich licencje biznesowe, wolność, a choćby życie. Wydaje się to jedynie kwestią czasu, zanim inne, mniej oblegane zachodnie systemy prawne będą rozpatrywać wnioski obywateli USA o azyl.

© The Financial Times Limited 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie wolno w żaden sposób rozpowszechniać, kopiować ani modyfikować. Onet ponosi wyłączną odpowiedzialność za tłumaczenie, Financial Times Limited nie ponosi żadnej odpowiedzialności za jego dokładność lub jakość.

Idź do oryginalnego materiału