Tajemniczy list: W październiku 2019 roku senator z Arkansas Tom Cotton, znany jako żarliwy zwolennik Donalda Trumpa, otrzymał list wysłany rzekomo przez ministra spraw zagranicznych Grenlandii, który prosił o finansowe wsparcie referendum w sprawie niepodległości Grenlandii - pisze "Newsweek". Tygodnik przypomniał również, iż polityk w wywiadzie dla CNN w sierpniu 2019 roku przyznał, iż poruszał z Donaldem Trumpem temat ewentualnego przejęcia Grenlandii. Jego zdaniem Chiny wielokrotnie próbowały uzyskać strategiczną pozycję na Grenlandii m.in. poprzez ofertę zakupu amerykańskiej bazy wojskowej i program finansowania lotniska. - Zakup Grenlandii uniemożliwiłby przejęcie jej przez Chińczyków i Rosjan. Jest bogata w zasoby naturalne o niewyobrażalnym potencjale ekonomicznym i już teraz jest niezwykle ważna dla bezpieczeństwa narodowego USA - cytuje wypowiedź senatora "Newsweek".
REKLAMA
Reakcja duńskich służb: Kopenhaga nie pozostała obojętna na te wydarzenia. W 2022 roku duńska Policyjna Służba Wywiadowcza stwierdziła, iż list z 2019 roku został sfałszowany, najprawdopodobniej przez Rosjan. Według raportu służb Kreml chciał w ten sposób wywołać konflikt między Danią, Stanami Zjednoczonymi i Grenlandią. Moskwa odrzuciła te zarzuty.
Zobacz wideo To nie śniło się choćby jego największym sceptykom. Trump chce odebrać Danii... Grenlandię?
Trump o Grenlandii: Na początku stycznia Donald Trump ogłosił, iż chciałby, aby Grenlandia znalazła się pod kontrolą Stanów Zjednoczonych. "Ze względu na bezpieczeństwo narodowe i wolność na całym świecie Stany Zjednoczone uważają, iż posiadanie i kontrola nad Grenlandią są absolutną koniecznością" - napisał na platformie Truth Social. Ponadto urzędnicy powiązani z Trumpem wyrazili zainteresowanie zwiększeniem obecności wojska na Grenlandii oraz rozmieszczeniem radarów, które pozwoliłyby ściślej monitorować sytuację na Oceanie Atlantyckim.
Więcej na temat Grenlandii przeczytasz w tekście Maćka Kucharczyka: Pentagon nie musi czekać na rozkaz Trumpa. Wojsko USA na Grenlandii już jest i wiele możeŹródło: Newsweek