Były prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump znów wywołał poruszenie na arenie międzynarodowej. Tym razem wystosował bezprecedensowy apel do państw NATO, obarczając je odpowiedzialnością za przedłużającą się wojnę rosyjsko-ukraińską. W serii mocnych wypowiedzi Trump zapowiedział gotowość do nałożenia twardych sankcji na Rosję – ale pod jednym warunkiem: wszyscy członkowie NATO muszą się przyłączyć i natychmiast zerwać zakupy ropy od Rosjan.

Fot. Shutterstock
„Zaangażowanie NATO w zwycięstwo było znacznie mniejsze niż 100%, a zakupy rosyjskiej ropy przez niektórych były szokujące” – powiedział Trump, wskazując, iż dotychczasowa postawa niektórych sojuszników była co najmniej rozczarowująca.
Zdecydowane żądania wobec Chin i NATO
Trump zaapelował również o wspólne działania wobec Chin. Według niego, nałożenie ceł od 50 do 100% na chińskie produkty przez kraje NATO mogłoby znacząco wpłynąć na zakończenie wojny i ograniczenie wpływów Pekinu na Rosję.
„Chiny mają silną kontrolę, a choćby wpływ na Rosję, a te potężne… Cła złamią ten uścisk” – stwierdził były prezydent.
“To nie moja wojna – to ich wojna”
Trump w mocnych słowach odniósł się także do polityki administracji Joe Bidena i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego:
„To wojna Bidena i Zełenskiego. Ja tylko próbuję ją zakończyć” – zaznaczył. Dodał też, iż jedynym jego celem jest uratowanie życia tysięcy ludzi po obu stronach konfliktu. Przypomniał, iż w ostatnim tygodniu zginęło 7118 osób, co nazwał „szaleństwem”.
“Zróbcie to albo kończymy rozmowę”
Były prezydent nie zostawił złudzeń co do swojego stanowiska:
„Jeśli państwa NATO zrobią, jak mówię – wojna się gwałtownie skończy. jeżeli nie, marnujecie mój czas, energię i pieniądze Amerykanów” – zakończył Trump.
Wypowiedzi te już dziś wzbudzają kontrowersje w środowiskach dyplomatycznych, a opinia publiczna pyta:
czy Trump faktycznie zamierza zatrzymać wojnę – czy tylko prowadzi kampanię w stylu, do którego nas przyzwyczaił?