nie potrafił odejść...
nie miał odwagi opuścić
tonącego statku rutyny
odpłynąć na samotności bezludną wyspę
lęk przed nieznanym
spuścił zasłonę milczenia
przed pragnieniem własnego `ja`
uśpiony wulkan emocji
dryfował po morzu wzburzonym
dopóki lawa gniewu
nie przekroczyła granic wytrzymałości
choć już wyrwany z toksycznych szponów
łez ulicami przemierzał
spalone za sobą mosty
rany w kształcie słów
wypowiedzianych w przypływie emocji
wciąż krwawiły
strużkami pamiętnych chwil
choć zabliźnione
głębokie
odcisnęły piętno na twarzy
która dziś próbuje uśmiechać się w lustrze
18.09.2025