To uratuje Mejzę przed wyrzuceniem z PiS? "Pospieszył z pomocą Kaczyńskiemu"

2 tygodni temu
Wszystko wskazuje na to, iż posła PiS Łukasza Mejzy nie spotkają poważniejsze partyjne konsekwencje w związku ze znacznym przekroczeniem prędkości, którego dopuścił się przed kilkoma dniami. Jednym z ważniejszych argumentów za Mejzą miało być zachowanie polityka w trakcie kwietniowego incydentu w Sejmie.
Łukasz Mejza przekroczył prędkość
W ubiegły poniedziałek poseł PiS Łukasz Mejza przekroczył niemal dwukrotnie dozwoloną prędkość na trasie S3 w woj. dolnośląskim, jadąc ok. 200 km/h. Parlamentarzysta odmówił przyjęcia mandatu. W oświadczeniu przesłanym Radiu ZET przeprosił za swoje zachowanie. "Mandatu nie przyjąłem tylko dlatego, iż spieszyłem się na lotnisko i czas potrzebny na jego wypisanie sprawiłby, iż na pewno bym się spóźnił na samolot (ostatecznie i tak się spóźniłem)" - tłumaczył. Zapewnił, iż "jeśli będzie taka możliwość prawna, to ureguluje ten mandat od razu, a jak nie, to, oczywiście, natychmiast zrzeknie się immunitetu i poniesie pełną odpowiedzialność". W czwartek poinformował o zrzeczeniu się mandatu i przekazaniu 2,5 tys. zł na cel związany z pomocą ofiarom wypadków drogowych.


REKLAMA


Nieoficjalnie: Mariusz Błaszczak stanął w obronie Łukasza Mejzy
Jak informował "Newsweek", w środę o sprawie Łukasza Mejzy rozmawiała na zamkniętym spotkaniu grupa polityków PiS. Spotkanie prowadził Mariusz Błaszczak, szef klubu. Błaszczak miał stawać w obronie Mejzy i argumentować, iż inni politycy konkurencyjnych ugrupowań dopuszczali się gorszych przewinień drogowych. Niektórzy obecni na spotkaniu politycy PiS mieli jednak wskazywać, iż Łukasz Mejza szkodzi środowisku Prawa i Sprawiedliwości.


Zobacz wideo Wielka awantura w Sejmie. Kaczyński wyzywał się z Giertychem na mównicy (kwiecień 2025 r.)


"Dobrze zapamiętano, iż pospieszył z pomocą"
"Newsweek" podał także, iż jednym z argumentów Mariusza Błaszczaka za obroną Łukasza Mejzy miała być postawa posła PiS podczas kwietniowej awantury w Sejmie. Prezes PiS Jarosław Kaczyński odnosił się wówczas podczas wystąpienia do śmierci Barbary Skrzypek i nazwał posła KO Romana Giertycha "głównym sadystą". Giertych również postanowił zabrać głos, momentalnie przy mównicy znów pojawił się Kaczyński. - Jarku, siadaj spokojnie, uspokój się - apelował. - Nie jestem z tobą na "ty", łobuzie - odparł Kaczyński. W pobliżu prezesa PiS zgromadzili się parlamentarzyści partii, m.in. Łukasz Mejza. "Okazuje się, iż na Nowogrodzkiej dobrze zapamiętano Mejzie to, iż w czasie spięcia z Giertychem pospieszył z pomocą Kaczyńskiemu. (...) To też był istotny argument, by go nie wyrzucać z klubu PiS" - wskazuje dziennikarz "Newsweeka" Jacek Gądek.


Czytaj również: "Nikt nie powinien się cackać z tym gościem". Mejza na dywaniku u Kaczyńskiego. Reaguje też Tusk
Źródła: Radio ZET, "Newsweek"
Idź do oryginalnego materiału