Zwykle politycy chwalą się, kiedy uda im się coś osiągnąć. W przypadku PiS jest jednak inaczej. Dziewczęta i chłopcy od Kaczyńskiego opowiadają gdzie się da o tym, iż szkody, jakie mogli wyrządzić, są mniejsze niż zakładano. A przynajmniej mówią, iż są mniejsze.
Na przykład wiceminister finansów, Artur Soboń przekonuje, iż inflacja wyniesie „nawet 7 proc. rok do roku w grudniu”. I to oczywiście w scenariuszu optymistycznym.
– Od marca te odczyty inflacji będą niższe, natomiast w II kw. w szczególności w II poł. roku one powinny być wyraźnie niższe [odczyty inflacji] do tego stopnia, iż na koniec roku – jednocyfrowa, a choćby optymistycznie 7 proc. w grudniu – przekonywał w TVP1.
Poczekamy, zobaczymy. Póki co inflacja konsumencka (według danych GUS) w lutym 2022 r. wynosiła 18,4 proc. w ujęciu rocznym. Na tym tle obiecane przez Sobonia 7 proc. brzmi jak czysta fantazja. I prawdopodobnie nią jest.
Ale chwalić się tym, iż ma się nadzieję, iż być może katastrofa (a taką jest inflacja!) będzie mniejsza, niż zakładano, to naprawdę coś. Takie rzeczy są możliwe tylko w rządzie Zjednoczonej Prawicy.