To oni rozsadzają TVP od środka. "Pokazujemy chamstwo, pokazujemy prawdę"

1 rok temu
Od tygodnia politycy Koalicji Obywatelskiej rozsadzają TVP Info od środka. Starcia z Miłoszem Kłeczkiem, Magdaleną Ogórek, czy też Moniką Borkowską nie schodzą z medialnego świecznika. Co pokazała nam ofensywa opozycji? – Wejść na pole przeciwnika i tam zadać mu straty to prawdziwa polityczna sztuka – mówi w rozmowie z naTemat prof. UW Rafał Chwedoruk.


"Najważniejsze to nie dać odebrać sobie głosu"


– Politycy Platformy Obywatelskiej wracają do programów rządowej telewizji (...). Uczestniczenie w tych programach wymaga wytrzymałości i odporności etycznej. Ale mamy środek kampanii – ogłosił tydzień temu Donald Tusk.

Całe przedsięwzięcie odbywa się pod hasłem "Ofensywa prawdy". I faktycznie, od tego momentu niemal codziennie media piszą o "awanturze w TVP Info", "starciu z Miłoszem Kłeczekiem", czy też o "wielkiej kłótni".

Ale czy to faktycznie sposób na zdobycie punktów w wyścigu o Sejm i Senat?


– Zawsze uważałam i mówiłam, iż do TVP należy chodzić. Wchodząc na listy Koalicji Obywatelskiej, poprosiłam o możliwość pokazywania się właśnie w TVP – powiedziała Hanna Gill-Piątek, kandydatka Koalicji Obywatelskiej do Sejmu z Łodzi.

Występy posłanki w stacji nie schodzą z medialnego świecznika. Jak jednak zaznacza, sama stara się chodzić tylko do wybranych programów. Chodzi m.in. o "Woronicza", "Minęła 8", "Minęła 9", czy "Minęła 20". – "Strefa starcia" czy "Studio Polska" to już dno dna – wyjaśnia.

Nawet na "lżejsze" programy publicystyczne trzeba mieć jednak przygotowaną strategię.

– o ile prowadzący się awanturuje, to coś jest na rzeczy. W TVP najważniejsze to nie dać sobie odebrać głosu. W jednym z wydań "Woronicza" musiałam cały czas przekrzykiwać się przez prowadzącego – tłumaczy posłanka.

Kulisy awantur w TVP. "Wyciszenie nas to kwestia kilku sekund"


Tego z perspektywy widza można nie zauważyć, ale posłowie opozycji alarmują, iż pracownicy TVP Info mocno wyciszają głos tak, by lepiej było słychać prowadzącego.

– Kiedy prowadzący zaczyna przerywać, wyciszenie nas to kwestia kilku sekund. Dlatego ja zawsze staram się mówić na tyle głośno, żeby "łapał mnie" mikroport prowadzącego, albo innego posła – mówi Gill-Piątek.

W tym wszystkim niemałe emocje wywołują happeningi. O kandydatce KO pisano, gdy wręczyła snickersa jednej z prowadzących, prosząc, by przestała gwiazdorzyć. – Ja mówiłam, wyjęłam batonik, a kamera nie łapała mnie, tylko prowadzącą. To chwyty typowe dla osób, które boją się utraty władzy – ocenia.

I faktycznie, czasami wystarczy gest. Ostatnio pisano o tym, jak Gill-Piątek oparła się o stół, słuchając starcia Miłosza Kłeczka z Przemysławem Koperskim z Lewicy. – Ja nie planowałam żadnej "sceny" ani show. To nie było reżyserowane. Po prostu podparłam się ręką. Czasami to dzieje się naturalnie – zapewnia.



Marta Wcisło zaś występowała w TVP na długo przez oficjalnym ogłoszeniem ofensywy. Jej starcia z politykami Prawa i Sprawiedliwości przyniosły jej ogólnopolską rozpoznawalność.

"Ta posłanka wyrasta na nową gwiazdę opozycji. Nikt nie walczy na wizji z propagandą w TVP jak ona" – pisała w naTemat Anna Dryjańska. w tej chwili Wcisło to jedynka Koalicji Obywatelskiej w Lublinie.

– Uważam, iż jest sens chodzić do TVP. Nie możemy oddawać żadnego pola do walki. Trzeba mówić, co dzieje się w kraju. Trzeba odkłamywać nieprawdziwe rzeczy wylewane w TVP – mówi.

– Nie jest to łatwe ani proste. Jesteśmy zakrzykiwani, wygłuszani, wyciszani. Ale walka na każdym polu ma sens. Dziś bycie w TVP to walka o prawdę oraz głos w imieniu obywateli, którzy nie zgadzają się z tym, co robi partia rządząca – dodaje.



"Ludzie chcą widzieć naszych posłów walczących o prawdę"


Głośno było także o starciu Katarzyny Lubnauer i Magdaleny Ogórek. – Mówią o was per funkcjonariusze, PiS-owcy. To jest hańba. Dzisiaj to jest program pani hańby – powiedziała posłanka .Nowoczesnej. Ogórek cały czas przerywała i krytykowała... TVN.


– Byłam na targowisku, na warszawskiej Olimpii. Wiele osób mówiło, iż widziało moje, nasze występy i iż chcą widzieć naszych posłów walczących o prawdę – mówi kandydatka do Sejmu z list KO w Warszawie.

– Chodzimy tam, gdzie dotychczas tej prawdy było mało. Pokazujemy po pierwsze chamstwo funkcjonariuszy TVP, a po drugie pokazujemy prawdę. To ma wartość – dodaje.



Warto podkreślić, iż docierać do widzów TVP próbowali także posłowie: Dorota Olko, Dariusz Wieczorek i Przemysław Koperski z Lewicy oraz Paweł Bejda czy Dariusz Klimczak z Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Czy jest sens rozsadzać TVP od środka? "Wejście na pole przeciwnika i zadanie mu strat to prawdziwa sztuka"


A co sprawie mówi ekspert? Zapytaliśmy prof. UW Rafała Chwedoruka, czy ofensywa Platformy Obywatelskiej ma sens, choć jest regularnie zagłuszana przez pracowników TVP Info.

– W poprzedniej kadencji Sejmu opozycja początkowo uległa sugestiom środowisk, które odrzucały możliwość chodzenia do TVP. To zakończyło się katastrofą – mówi, po czym dodaje: – Wynik PiS w 2019 roku był nie tylko sukcesem PiS, co katastrofą opozycji. Ich poparcie się nie zmieniło. To oznacza, iż wiele osób, które nie interesowały się polityką, doszlusowały do PiS.

– Zawodowi politycy nie mogą ulegać grupom najbardziej wyrazistych, choćby najszlachetniej motywowanych, ale radykalnych działaczy – zaznacza.

Prof. Chwedoruk zauważa, iż politycy mają przed sobą mapy społeczeństwa, badania, analizy systemu partyjnego, stanu świadomości zbiorowej, a także badania kluczowych grup elektoratów ważnych dla wyniku partii. To umożliwia planowanie strategii na wybory.

– Zamknąć się w swojej niszy i ekscytować własną wyjątkowością oraz moralną wyższością jest najprościej. Tyle iż Platforma Obywatelska wyrastała z kontestacji dawnego środowiska Unii Demokratycznej. PO kontestowała elitarystyczne uprawianie polityki. Oni uznali, iż do wyborcy masowego trzeba docierać w sposób dla niego zrozumiały – tłumaczy.

Idź do oryginalnego materiału